Zmienić przeznaczenie - Rozdział 9
Ostrzegam od razu, że rozdziału nie sprawdzałam, a tym bardziej nie czytałam. Brak czasu, a rozdział miałam już napisany jakiś czas temu.
ANMEAL
Ta dziewczyna, kolejny raz zabiła moich ludzi. Następnym razem, będzie czekała na nią niespodzianka. Zrobię wszystko, by ją osłabić, przed pojedynkiem. Zostało jej jeszcze dziewiętnaście dni, to jak dla mnie, za dużo czasu. Musiałem to przyspieszyć, w końcu to ja ustalałem zasady, a Eliza miała tańczyć tak jak ja jej zagrałem. Zostało mi jeszcze porwanie Krisa z domu, tego starca i dołączyć go do dziewuchy. Postanowiłem w nocy, odwiedzić Elizę, nie widzieliśmy się parę dni. Pragnę na nowo, zatopić usta w jej, malinowych, miękkich i rozkosznych usteczkach. Tym razem, nie będę pobłażliwym samcem i chciałem dojść do następnej bazy. Im bliżej celu, tym lepiej.
- Panie? Czy w nocy uderzamy na Monic? - mój człowiek, był jak zawsze, niecierpliwy.
- Nie dziś, jutro - miałem plany na noc. Widziałem jego rozczarowaną gębę. Domyśliłem się, że chciałby się zabawić z ta panienką, ale nie tym razem.
- Chyba nie wybierasz się, panie do tej suki?
- Nie masz prawa, tak o niej mówić. To będzie twoja królowa, więc szanuj, moją wybrankę.
- Wybacz panie, ale ona ciebie zgubi, zobaczysz - powiedział i wyszedł z mojej komnaty. Nigdy Eliza, mi krzywdy by nie zrobiła, bo wie, że wtedy ciemność, zawładnęła by światem. Miałem w planie, zabicie Aarona, jedynie to on mi zagrażał, a wrogów trzeba było zabijać.
AARON
Nie rozumiałem zachowania Elizy. Od naszego pocałunku, wszystko się zmieniło. Już nie jesteśmy ze sobą, tak blisko. Ubolewałem nad tym strasznie, lecz nie mogłem się powstrzymać, by nie zasmakować jej ust. Jej ciągłe pretensje, wyprowadzały mnie z równowagi. Przecież po to mnie Bóg zesłał na ziemię, by się opiekować i troszczyć o nią. Eliza jednak tego nie rozumiała, co chwilę naskakiwała i krzyczała na mnie. Wszystko się zmieniało, a do tego jeszcze był Kris. Wiedziałem, że w liceum byli parą i minęło wiele lat, ale gdy patrzyłem na nich, czułem zazdrość, której nie umiałem się pozbyć. Eliza nie mogła zobaczyć we mnie uczuć, które żywiłem do dziewczyny. Niestety, tak to musiało pozostać. Postanowiłem dać dziewczynie więcej przestrzeni, ale i tak musiałem śledził jej każdy krok, zwłaszcza że był teraz Kris.
ELIZA
Obudziłam się, jak za oknem budził się dzień. Wstałam i zeszłam na dół, by zrobić sobie kawy. Na szczęście nikt z mieszkańców się nie obudził. Z kawą w ręku, podreptałam do pokoju. Usiadłam na łóżku i zaczęłam szukać zapisków, na temat wymazania pamięci. Jednak moją uwagę, przykuł rysunek księgi. Pod nim, znajdowała się notatka.
O to księga tajemnic naszej rodziny. W niej znajdują się, wszystkie przepowiednie i przestrogi. Księga musi być dobrze ukryta, bo nie może trafić w ręce demona. Jestem jedyną osobą, która wie, gdzie jest.
Super - pomyślałam - jak miałam ją odnaleźć, skoro babcia ukryła, księgę w bezpiecznym miejscu? Jedynie, pozostawała mi rozmowa, kiedy spotkam się z Lidią. Zaczęłam kartkować strony i znalazłam, jak wymazać wspomnienia. Do tego służył, mój medalion. Trzeba było wypowiedzieć imię, dotknąć ręką serce danej osoby, potrzeć palcem serdecznym prawej dłoni i wypowiedzieć słowa uglihter menzenera abodaren. Nie wiedziałam co oznaczają dane słowa, nigdzie nie było zamieszczone tłumaczenie, ale skoro tak na pisała Lidia to tak musi być. Zerwałam się na równe nogi i ruszyłam do pokoju Krisa. Otworzyłam cicho drzwi i weszłam do środka, chłopak jeszcze spał. Podeszłam do jego łóżka i zrobiłam tak jak było napisane. Chłopak pod moim dotykiem obudził się przestraszony i rzucił się na mnie przewracając na łóżko.
- Skąd do cholery się tu wzięłaś i gdzie ja jestem? - Kris był nie przyjemny, ściskał mi nadgarstki, na których czułam bolesne pulsowanie.
- Puść mnie! - wrzeszczałam na niego - Inaczej niczego tobie nie powiem - wyszarpnęłam się z jego uścisku. Wiedziałam, że jest przestraszony.
- Miło mi, że mnie pamiętasz Kris - powiedziałam uszczypliwie.
- Jak zwykle pyskata - uśmiechnął się.
- Do rzeczy. Pamiętasz co się wczoraj stało?
- Nic nie pamiętam - próbował myśleć - Może mnie uświadomisz Elizko?
- Napadli na ciebie, a ja akurat przechodziłam ze swoim chłopakiem i przegoniliśmy łobuzów - jego mina była zdziwiona. Sama nie wiem dlaczego powiedziałam o Aaronie " chłopak " , ale nie miałam zamiaru się z tego wykręcić.
- W takim razie dzięki za uratowanie tyłka - wstał z łóżka. Był w samych bokserkach. Moim oczom ukazała się cudownie zbudowana sylwetka Krisa. Robił wrażenie.
- Nadal podoba ci się moje ciało śliczna? - jego usta wykrzywiły się w pewny siebie uśmiech.
- Mam co noc bardziej seksowniejsze widoki niż twoje ciało - odgryzłam się - Za piętnaście minut będzie śniadanie - złapałam za klamkę - Czekam w kuchni.
- Elizo, poczekaj - Kris podszedł bliżej - Dlaczego nam nie wyszło? - wybuchłam śmiechem.
- Zostawiłeś mnie po wypadku w klasie. Widocznie nadal jesteś palantem, skoro zadajesz takie pytanie - zamknęłam z trzaskiem drzwi - Sorry, nie chciałam! - krzyknęłam i walnęłam głośnym śmiechem. Palant.
Kiedy w kuchni robiłam tosty z serem i parzyłam kawę, wszedł Aaron. Był w samych spodniach od piżamy. Jego ciało było bardziej seksowniejsze od Krisa. Cholerka! O czym ja myślałam - zbeształam sama siebie. Wyjął z szafki kubek i nalał sobie kawy. Zapach roznosił się po kuchni. Uwielbiałam zapach, świeżo parzonej kawusi.
- Przepraszam, nie zapytałem czy mogę - powiedział nie patrząc na mnie.
- Dupek z ciebie, wiesz? - podniósł gniewny wzrok na mnie.
- Czy możesz przestać używać takich słów? - jego wzrok wypalał mi usta, gdyż oczy wpatrywały się w tą część ciała.
- Nie będę z tobą na ten temat rozmawiać - nie wiem dlaczego byłam dla niego taka ostra. Przecież jeszcze parę dni temu było dobrze. Dogadywaliśmy się, a teraz rzucaliśmy jadem.
- Jak tam sobie chcesz - chciał opuścić kuchnię, ale powiedziałam do jego pleców.
- Kris wie, że jesteś moim chłopakiem, więc trzymaj się tego i pamięć mu też wymazałam. Nie pamięta niczego - aniołek przystanął i zwrócił się w moją stronę.
- Ja twoim chłopakiem? - wyśmiał mnie. Nie poznawałam go. Nigdy tak się nie zachowywał w stosunku do mnie.
- Dobra, zapomnij o tym - nalałam sobie kawy.
- Rozumiem, że teraz mam większe prawo do ciebie przy Krisie? - posłał mi głupi uśmieszek.
- Chyba śnisz mój drogi.
- Czy wy się kłócicie? Chyba przeszkodziłem - wparował do kuchni, zaciekawiony Kris.
- Nie. Siadaj do śniadania - podałam mu kawę i zostawiłam chłopaków samych.

Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania