Zmrok i nadzieja
I dzień się skończył
nie wnosząc kolorów,
rozpościerając mgłę melancholii,
przeplataną tęsknotą i przebłyskami nadziei
jak pierwsze gwiazdy o zmroku.
Powoli, jak kot, do łóżka
skrada się zmęczenie
kładąc na powiekach obrazy minionego dnia,
aż stają się ciężkie niczym kotary.
Ciało nie zaznawszy ukojenia za widoku
zawija się w kołdrę, jak w skrzydła nietoperz,
słuchając odgłosów kroczącej nocy,
jak bajki opowiadanej przy kominku.
Peleryna snu otula miękko i czule,
jak ramiona kochającej matki,
dając wytchnienie i siłę
na to, co nadchodzi.
A noc, czuwając jak wierny strażnik,
niesie spokój w głąb serca,
spowalniając oddech
przywraca nadzieję.
I w tej błogiej ciszy
wszystko na moment milknie,
jakby czas pozwalał zebrać siły
do nowego początku.
I tak dzień ustąpił miejsca nocy
w pełni jej ufając.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania