Zmrok i nadzieja

I dzień się skończył

nie wnosząc kolorów,

rozpościerając mgłę melancholii,

przeplataną tęsknotą i przebłyskami nadziei

jak pierwsze gwiazdy o zmroku.

 

Powoli, jak kot, do łóżka

skrada się zmęczenie

kładąc na powiekach obrazy minionego dnia,

aż stają się ciężkie niczym kotary.

 

Ciało nie zaznawszy ukojenia za widoku

zawija się w kołdrę, jak w skrzydła nietoperz,

słuchając odgłosów kroczącej nocy,

jak bajki opowiadanej przy kominku.

 

Peleryna snu otula miękko i czule,

jak ramiona kochającej matki,

dając wytchnienie i siłę

na to, co nadchodzi.

 

A noc, czuwając jak wierny strażnik,

niesie spokój w głąb serca,

spowalniając oddech

przywraca nadzieję.

 

I w tej błogiej ciszy

wszystko na moment milknie,

jakby czas pozwalał zebrać siły

do nowego początku.

 

I tak dzień ustąpił miejsca nocy

w pełni jej ufając.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Hubert Marianowicz 2 godz. temu
    Nastrojowy i poruszający wiersz. Piękny! Pozdrawiam i zostawiam ocenę 5.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania