Znienawidzona nienawiść

Dziś czy jutro... Każdy o nas zapomni, ja zapominam o tym, co było w zeszły poniedziałek. Nienawidzę, pluję i sram na to społeczeństwo. Zawieszeni na ekranach, ich głowy to czosnek, który cuchnie głupotą. Jad, który wycieka z moich myśli, jest tylko kroplą w oceanie prawdy, w końcu ty też mnie znienawidzisz, w końcu i tak utoniesz w plugawej wodzie. Podążam ulicami świata, jedyna ochota to zabić ich, albo uciec. Ja uciekam, nie zabiję nikogo, nie potrafię. Śmieci niemające podstaw do bytu, pachołki upadające pod bilonem, niech wam ciemny proch spali oczy, niech wasze życie zniknie, a ja zaklaszczę. Podłe kreatury sterują realiami, to tylko pieniądze, to tylko pieniądze i tylko pieniądze. Banda śmieci oddana śmieciom, wasze kurhany będą wysypiskiem. Nasze dzieci, bawiące się padliną, czyli obraz tego, co pozostawiliście. Myślisz, że na coś zasługujesz? Zasługujesz na to, by zdechnąć pod swym grzechem, ty marnotrawna istoto. Nie czekaj na Boga, Bóg nie zbiera odpadków, dla niego twe znaczenie jest tym, co dla kury dżdżownica. Jesteś skupiskiem pierwiastków i myślisz o swojej wyjątkowości? Ty głupia istoto, maso zmieszana razem z czasem. Czas twój minie, umysł również. Nicość i ciemność okrutnie zimna, tak to sobie wyobrażam. Może tam się nie spotkamy, nie spotkamy się na pewno. Upadniemy razem.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania