Znikanie barwisz.
Stare wiersze, które tkwią wciąż gdzieś na serwerach,
zerkają na mnie, kiedy nie patrzę.
Jeśli tylko, chowają się w najciemniejszy róg pomieszczeń,
przykrywają cieniem, nikną w myślach.
Jeśli zdarzy się już któryś spotkać,
są mi zupełnie obce, nie do poznania,
powodują dyskomfort w prawych nadgarstkach,
kilku, skoro moja dłoń nie należy już do mnie.
Jasne, z grzeczności spytam co u nich?
Zaproszę na kawę czy ciastko, czasem
nawet zgodzą się przyjść.
Jednak liczę wtedy sekundy, skrawki nawet,
wyglądam za okno i skupiam się na wróblach.
One, zachwycone tym, że znów są ze mną,
opowiadają, pytają: a pamiętasz?
I cóż ja mogę? Skoro już zupełnie nie...
.
.
.
.
.
Z cyklu : Kwietnie
Listopad, roku w którym wszystko się zaczęło
Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania