zniknęło Boże Narodzenie
nocą koło pierwszej
gdy znudzone latarnie chyliły się
ze zmęczenia nad pusty bruk
Caravaggio mrugnął dwa razy
załkał żałośnie
zatoczył się i oparł głowę o mur
mistrz płacze jak niemowlę
naprawdę osobliwy to widok
spod ronda kapelusza szkliste krople
niczym oczęta niewinnej dzieciny
świeże i czyste
sączą się na wytarty łatany prochowiec
gdzież jest Boże Narodzenie
widział je zaledwie pół roku temu
a teraz szukał już wszędzie
w kartonach na rogu kawiarni
na podświetlanych banerach
w skrzynce na listy przed wejściem
na klatkę schodową
zaszyło się gdzieś
a malarz był niemal pewien
że ukryło się przed nim specjalnie
rzecz to jednak dziwna
tyle zim minęło odkąd Caravaggio
raz ostatni opłakiwał swoje
utracone Boże Narodzenie
a przecież do tej pory
przemyka niekiedy ulicę
szwęda się po galeriach
przysiada na ławkach w parku
anioł z rogiem
on zawsze jest pierwszy
Maria uwielbia śpiewać i robi to często
niosąc znużone dzieciątko
tak nienaturalnie spokojne
Wawrzyniec z Franciszkiem dyskutują
zawzięcie o rzeczach pozornie istotnych
na końcu Józef rozgląda się co chwila
zdaje się że tylko jemu na sercu leży
los biednego artysty
Komentarze (2)
A co do warstwy dosłownej - są jakieś nowe tropy w sprawie?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania