Znikt
Chciałbym, żebyście zniknęli,
Jak znika złuda kłamliwa;
Najgłębsze pragnienie mych jelit –
Przed nikim sercem nie kiwać.
Chcę sam przez własne iść miasto,
Co się w samotnię zamieni;
W nieznanych powabów las... Sto
Beznazw znać drzew i kamieni.
Z wiatrem i słońcem bez słowa
Mógłbym wymieniać honory;
Męką człowiecza jest mowa,
I nie wie człowiek, że – chory...
Miasto bezludnie wzniesione
Myśli do biegu nie zmusza,
I nikt nie postraszy mnie zgonem –
Wolna koleba się dusza.
I wiem, że wieczora któregoś
Wilk mnie zagryzie niesyty.
Życzę już dziś mu smacznego,
Z wszystkimi zjednany byty.
Nie chcę, żebyście umarli,
By jasność dać – kto posprząta?
Ja jeden tylko umarły,
Czy żywy, nie wiem do końca...
Chcę, żebyś zniknął mój bracie,
Niech was zabiorą do góry!
Ja nie gram w to, w co wy gracie;
Zostanę, opadną sznury...
Komentarze (42)
Łukasz Jasiński
"To wy - znikąd
Chciałbym, abyście zniknęli
jak znika złuda kłamliwa,
najgłębsze pragnienie mych jelit -
przed nikim serca nie kiwać,
chcę sam przez stare iść miasto,
co cichą samotność mieni -
z nieznanych powabów w las - sto:
bez nazw, bez drzew i kamieni,
z wiatrem i słońcem bez słowa
mógłbym wymieniać honory,
męką człowieczą jest mowa
i nie wie ten człowiek - chory,
miasto bezludne - wzniesione
myśli do biegu, nie zmusza
i nikt nie postraszy mnie zgonem -
to wolna koleba - rusza
i wiem - wieczora któregoś
on mnie zagryzie - niesyty
i już życzę mu - smacznego:
na wszystkie zjednany byty,
nie chcę, abyście umarli,
by jasność dać - kto posprząta?
Jam jeden tylko umarły...
Czy żywy? Nie wiem do końca,
chcę, abyś zniknął, mój bracie
i niech was biorą do - góry!
Nie gram w to - w co wy gracie!
Zostanę, opadną sznury..."
I dobrej nocy życzę...
Łukasz Jasiński
Gwiazdy
Gwiazdy przepiękne i żarem świecące!
Układacie własnym - bezsennym ciałem
znaki przyszłości, obrazy błyszczące,
lecz coś ważnego powiedzieć chciałem...
Gwiazdy przepiękne i żarem błyszczące!
Wy nigdy słowami nic nie powiecie,
lecz zawsze dajecie słowa milczące,
o mym istnieniu w ogóle nie wiecie...
Łukasz Jasiński (lipiec 1996)
Jam niegodzien twych gromowładnych słów , o wielki magu połezji
"Za takie pierwsze symptomy na wczesnym etapie rozwoju uważane są trudności z nawiązaniem i utrzymaniem kontaktu wzrokowego, niechęć do przytulania się czy brak uśmiechu na widok opiekuna (ograniczenie mimiki). Sygnałem zaburzenia może być również niereagowanie na głos rodziców oraz brak zainteresowania innymi dziećmi."
Wiesz po co to robisz? Bo jesteś bardzo, bardzo i bardzo chory psychicznie - niedojrzały emocjonalnie i próbujesz we mnie wywołać niekontrolowane emocje, którymi łatwo jest manipulować, a zapominasz o tym, że istnieją jeszcze ludzie, którzy myślą logicznie - samodzielnie i stoją z boku - mają do wszystkiego dystans, różnica pomiędzy Opowi.pl a Poezją.org jest taka - tutaj dawanie ocen jest bardzo dziecinne jak w szkole, tam: nic takiego nie ma - tutaj nie ma nawet liczby czytań, tam - jest, tam nawet jest prywatna poczta, tu - nic z tych rzeczy, kończąc: nie jestem panem Jezusem i nie będę nastawiał drogiego policzka - mam prawo do samoobrony - riposty.
Łukasz Jasiński
Dobrej nocy również ?
Łukasz Jasiński
Łukasz Jasiński
Ziemia
Ziemia jak liść śnieżnobiały
zapada się w głębi lasu -
to łzy deszczu zaszumiały.
To nic. Nikt nie ma czasu
iść ścieżkami tego świata,
gdzie każdy krok jest błaganiem.
To nic. Każdy ma swoje lata,
by przez chmury iść czołganiem...
To nic. Ziemia zawsze płonie
pośród lodowatej rosy
i żyto rośnie na jej łonie.
To jeszcze nic. To jej kłosy
pobielałe jak wieszczenie
pieścisz wzrokiem w głębi lasu.
Cisza. Cisza i milczenie...
To nic. Nikt nie ma czasu.
(z tomiku: Kowal i Podkowa)
Łukasz Jasiński (lipiec 2005)
Przed publikacją byłem pod ogromną presją, mój wiersz został ocenzurowany że względu na głębię, tajemnicę i trudność i wyglądał tak:
ziemia
ziemia jak liść śnieżnobiały
zapada się w głębi lasu
to łzy deszczu zaszumiały
to nic nikt nie ma czasu
iść ścieżkami tego świata
gdzie każdy krok jest błaganiem
to nic każdy ma swoje lata
by przez chmury iść czołganiem
to nic ziemia zawsze płonie
pośród lodowatej rosy
i żyto rośnie na jej łonie
to jeszcze nic to jej kłosy
pobielałe jak wieszczenie
pieścisz wzrokiem w głębi lasu
cisza cisza i milczenie
to nic nikt nie ma czasu
(z tomiku: Kowal i Podkowa)
Łukasz Jasiński (lipiec 2005)
To nic innego jak rozbieranie na pierwsze czynniki umysłu człowieka samodzielnie myślącego za pośrednictwem - słowa i gdybym dalej ulegał presji, to: dziś mój wiersz wyglądałby tak:
Ziemia
Ziemia jak liść zapada się w głębi i łzy deszczu zaszumiały,
nikt nie ma czasu iść ścieżkami tego świata, to nic, każdy ma swoje życie na chmurach. To nic, ziemia zawsze płonie pośród lodowatej rosy i żyto rośnie na jej ziemi itp.itd.
Mój wiersz zostałby pozbawiany całej retorycznej struktury: metafory, głębi, przesłania - ideowego sensu, zostałby zamieniony na bełkotliwy gniot prozatorski - bez ładu i składu, a potem zaczęliby robić mi pranie mózgu i zmieniać moją osobowość bardzo silny charakter - zostałbym wtedy jak większość tutejszych durniów - niewolnikiem.
Łukasz Jasiński
Łukasz Jasiński
Poezja
Nazbyt dobrze
lubię oglądać znamię
w moim oku
zachwytów nie ma końca:
pewna ignorancja
i psucie krwi
tym wszystkim
dla których kształt języka
jest środkiem do celu,
nazbyt dobrze
pociąłem lustro na kawałki:
słowa są trwalsze od brzytwy,
tak bardzo jestem chory
i ku zaskoczeniu świata:
wciąż myślę.
Łukasz Jasiński (luty 2011)
I tutaj właśnie świadomie w niektórych miejscach nie użyłem interpunkcji, bo: chodzi o celowy środek retoryczny, dajmy przykład:
"lubię oglądać znamię
w moim oku
zachwytów nie ma końca:"
Te wersy należy czytać podwójnie - tak:
"lubię oglądać znamię
w moim oku"
Teraz przerwa na refleksję i tak:
"w moim oku
zachwytów nie ma końca"
Dziękuję za wartościową polemikę i pozdrawiam - Łukasz Jasiński.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania