Znowu obrażają moją inteligencję

Najłatwiej poznać czyjąś ułomność po jego reakcji i najczęściej oraz najszybciej dowiadujemy się, że ktoś jest głuchy, lub niedosłyszy. Wystarczy tylko przy zwykłej rozmowie powiedzieć coś ciszej, wtedy słyszymy.

- Co powiedziałeś?

Jak słyszymy takie zdanie, to automatycznie podnosimy głos i zaczynamy mówić głośniej.

- Nie drzyj się tak, przecież głuchy nie jestem – odpowiada rozmówca.

Wtedy i my zaczynamy się denerwować i nie wiemy jak w takiej sytuacji powinniśmy się zachować. Jeżeli mówimy ciszej to nas rozmówca nie słyszy, a jak głośniej to jesteśmy upominani.

Podobnie jest i w moim przypadku, posiadam iloraz inteligencji tylko trochę większy od szympansa i jestem wyjątkowo uczulony jak ktoś stara się zrobić ze mnie głupka. Właśnie podczas tegorocznych wakacji wędrując wzdłuż wybrzeża morskiego ze wschodu na zachód, coś takiego mi się przytrafiło.

Zaraz po otrzymaniu nie najlepszej cenzurki, złapałem wcześniej przyszykowany plecak i ruszyłem wzdłuż morza na zachód. W ten prosty sposób chroniłem swoje cztery litery przed paskiem ojca i uszy przed ględzeniem matki. Świadectwo z krótkim listem wyjaśniającym zostawiłem na stole w salonie i bez chwili zwłoki wyszedłem z mojego rodzinnego domu w Gdańsku. Podczas wędrówki w miejscowościach wypoczynkowych pełnych wczasowiczów, podejmowałem dorywczo różne prace. Wynagrodzenie za dzień harówki otrzymywałem w takiej samej wysokości, jak pracujący w zdecydowanej większości na wybrzeżu tego roku Ukraińcy, jednym słowem marne. Żeby zaoszczędzić spędzam noc na plaży w śpiworze, a gdy pada to pod jakimś daszkiem. Czystość zapewniają mi mijane rzeki i jeziora. Kiedyś takim wędrowcom podczas lata, jak ja było znacznie łatwiej, mogli podejść do pierwszego lepszego gospodarstwa rolnego i zaproponować swoje usługi do prac polowych. W zamian otrzymywali wikt, miejsce do spania i kilka groszy do kieszeni. Teraz rolnikom nic się nie opłaca, niczego nie hodują, tylko obsiewają pola, bo otrzymują dopłaty unijne, dokładają to, co dostają ze sprzedaży zboża i spokojnie żyją, bez ciągłej harówki od świtu do późnej nocy przez cały okrągły rok.

Pieszym podróżnikom chcącym zarobić pozostają w zdecydowanej większości lokale gastronomiczne. Najgorsza praca jest w smażalniach. Smród starego przepalonego tłuszczu utrzymuje się na skórze przez trzy dni i nie pomaga nawet solidne długotrwałe mycie. Dlatego najlepiej załapać się do piwiarni, jakich pełno przy i na plażach. Lokale te w poprzednich latach w większości świeciły pustkami i nie były tak oblegane jak w tym roku. Potencjalne zagrożenie terrorystyczne przegoniło wszystkich Polaków, stałych bywalców śródziemnomorskich plaż, nad Bałtyk. Obecnie oni odpoczywając na rodzinnych plażach, zachowują się tak jak byli przez lata przyzwyczajeni, czyli przez cały pobyt imprezują, piją na umór i zachowują się wyjątkowo głośno.

Niestety nie dociera do nich, że tu jest Polska, a nie Tunezja czy Egipt. Tam dali Arabowi dolara, a ten biegał i obsługiwał ich cały dzień, do zapitych łbów nie docierało, że to jest pracownik hotelu i wypełniał swoje obowiązki. Teraz nachlani chcą by kelner tak ich obsługiwał przez cały dzień za góra pięć złotych. Najgorsze jest te kłanianie, dlatego za piątala niech gania Ukrainiec, bo ja nie mam ochoty. Powoli uciekając przed hołotą dotarłem do zachodniej granicy, tam od dawna nie ma zasieków i straży granicznej. Jednak musi być coś, lub ktoś, co zatrzymuje nachlanych imprezowiczów, udostępnia przy wyjściach z plaż toalety bezpłatne i dokłada do tego gratisowe wejścia na mola. Wydmy i lasy przy plażach nie są zapaskudzone odchodami. Nawet rower można przy plaży zostawić pośród tysięcy innych i nie martwić się, ze zostanie skradziony. Płaca za pracę jest na tyle wysoka, że stać mnie w końcu na nocleg i wyżywienie.

Przypadkiem obsługiwałem klienta z Polski, który czytał tygodnik drukowany po polsku, lecz właścicielem jest obcokrajowiec i jego tytuł zaczyna się na literę N. Kiedy zostawił go na stoliku, to zerknąłem na zawarte w nim artykuły. Jeden opisywał jak to ci, co otrzymali od Rządu pięćset złotych na dziecko, imprezują nad polskim morzem. Najdziwniejsze jest to, że ludzie teoretycznie inteligentni takim głupotom dają wiarę. Nawet nie zastanawia się jeden z drugim, jak to jest możliwe po otrzymaniu pięciuset złotych, za taką kwotę wyjechać nad morze, opłacić pobyt, który wcale nie jest tani. Szastać pieniędzmi na piwo za siedem złotych, płacić klimatyczne często cztery złote dziennie, kupić sto gram rybki po osiem złotych, a cały obiadek za trzydzieści złotych.

Takie artykuły obrażają moją inteligencję, jednak ludzie, którzy wierzą w takie bzdury, robią ze mnie geniusza. Przynajmniej ja potrafię rozróżnić debilizm, a oni nie. I o czym to świadczy?

Chcesz być mądry to myśl, myślenie naprawdę nie boli.

Średnia ocena: 3.8  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Batman 08.08.2016
    Am i a Batman?
  • NataliaO 08.08.2016
    Dobry tekst. Lekko przedstawiony :) 5
  • Mulder 03.09.2016
    Tytuł brzmiał jak ja sam, gdy moja wychowawczyni obrażała moją inteligencje HAHA Teksty masz poruszające ważne sprawy. Jak Cię czytam kojarzysz mi się z politykiem, ale trochę, ale mądrym / 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania