Zodiac 6.
Korekta - @kreskowaAO
- Zostawisz nas samych? Mężczyzna zwrócił się do Olliego. Powiedział to w taki sposób, że bardziej zabrzmiało to jak rozkaz niż pytanie. Nie dziwię się, że to właśnie on jest przywódcą.
Ollie spojrzał na mnie, najprawdopodobniej czekał na to, że powiem żeby został. Odwróciłam się do niego plecami. Jeszcze dziesięć minut temu, tak właśnie bym zrobiła - poprosiłabym, aby został, ale nie teraz. Ollie, osoba której prawie bezgranicznie ufam, mój najlepszy przyjaciel, ukrywał coś przede mną. Byłam na niego zła i chciałam mu trochę dać nauczkę.
- Oczywiście - powiedział zrezygnowany.
Zostałam sama z Gabrielem. Mężczyzna, uważnie mi się przyglądał. Czułam się trochę nieswojo, nie miałam pojęcia, co powiedzieć.
- Może usiądziesz? - powiedział wskazując mi miejsce.
- Chyba wolę postać - odpowiedziałam.
- W porządku. Pozwolisz, że ja usiądę - kiwnęłam głową. - Wydaje mi się, że miałaś sporo pytań, więc słucham.
Miałam całe mnóstwo pytań, nie wiedziałam, od którego zacząć, dodatkowo Gabriel mnie onieśmielał. Z nerwów zaczęłam wykręcać palce u rak. Nie umknęło to jego uwadze.
- Nie musisz się denerwować, odpowiem na każde twoje pytanie, o ile będę w stanie.
Ponownie tylko kiwnęłam głowę, dając znać, że rozumiem.
- Dlaczego rodzina Olliego chciałaby pozbawić mnie głowy? Znam jego rodziców, nie zachowywali się jakby chcieli mnie zabić - wydusiłam z siebie.
Gabriel początkowo wyglądał jakbym go zaskoczyła tym pytaniem, jednak szybko to ukrył.
- Nie, nie mówił o tych samych osobach. Miał na myśli swoją prawdziwą rodzinę. To jeden z najstarszych i najbardziej poważanych rodów w Aliis Mundi. Szczerze mówiąc miałem nadzieje, że Olivier, wyjaśni ci tę kwestię, jak i wiele innych - powiedział bardziej do siebie niż do mnie.
- Niestety, nic mi nie wyjaśnił. Uwierz, gdybym wiedziała, że ktoś zamierza mnie tu pozbawiać głowy, nigdy nie zgodziłabym się, żeby mnie tu zebrał - odpowiedziałam śmielej. - W tej chwili, to pytanie jest na szczycie mojej listy.
- W Aliis Mundi nie ma ludzi, większość zginęła pozostali zostali wygnani, jeśli jakimś sposobem, komuś udało się przeżyć i tu zostać, ukrywa się. Rodzina Oliviera miała w to największy wkład - powiedział bez ogródek, patrząc mi prosto w oczy. Zdecydowana jeszcze chwilę temu, żeby stać, teraz opadłam na krzesło. - Nie stało się to bez powodu. Ludzie traktowani byli z szacunkiem, większość z nich nie posiadała żadnych szczególnych darów. Zdarzali się jednak wśród nich, osoby o niespotykanej intuicji, tobie bardziej znani, jako jasnowidzący. Do tego świata przybywali, przez bramy, portale. Na początku były to pojedyncze osoby jednak z czasem było ich coraz więcej. Poznawali nasz świat, korzystali z wiedzy żyjących tu stworzeń. Niektórzy, stosowali ją w waszym świecie, niektóre są na Ziemi stosowane do dziś, amulety, lecznicze kamienie, na pewno spotkałaś się z czymś podobnym. Wiele kobiet i wielu mężczyzn, zdecydowało się pozostać tu na stałe, ze względu na... Uczucia. Niestety, znaczna część, twojego gatunku, miała tez inny cel, przebywając do nas. Magiczne właściwości, niektórych stworzeń, na przykład smoków, ich kości, łuski czy zęby ściągały do nas łowców. Coraz częściej znajdowano szczątki tym podobnych stworzeń. W końcu doszło do tego, że znajdowano również martwe elfy. Często okaleczone, pozbawione oczu, włosów. Ludzie nie zadawali sobie większego trudu. Znacznie łatwiej jest przemycić, powiedzmy oko, niż całego elfa. To doprowadziło do nienawiści, a rezultatem było to, o czym mówiłem na początku.
Kiedy Gabriel, skończył opowiadać, spojrzał na mnie ze smutkiem. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć, ludzie, którzy tak bestialsko postąpili zasłużyli na karę ale pozostali... Byli niewinni. Elfy, zachowały się podobnie do tych łowców.
- Nie wszyscy zgadzali się z tym, w jaki sposób potraktowano wtedy ludzi, wielu zrozumiało to, niestety za późno. Nie będę jednak ukrywał, że większość nadal nie chce tu ludzi.
- W takim razie, po co Ollie mnie tu zabrał? Ja wcale nie chcę tu być, możesz spokojnie odstawić mnie do domu.
- Jesteś zodiakiem. To już wiesz, myślę też, że Oliver ci to wyjaśnił, skoro tu jesteś.
- Tak. Zapomniał tylko wspomnieć, że nienawidzą tu ludzi. Nie wiem, czym się kierowaliście szukając tego całego zodiaka czy kogoś tam, ale ja nim nie jestem. Zgodziłam się z tobą porozmawiać, żeby to wyjaśnić. Nie miej o to pretensji do Olliego, nie wiedział, co zamierzam. Nigdy nie potrafiłam zrobić czegoś takiego jak on, ta przemiana w... Elfa, nie zrobię czegoś podobnego.
- Nie pomyliłem się. Jeśli pozwolisz udowodnię to. Proszę cię tylko o odrobinę czasu dla... Ciebie.
- Dla mnie?
- Zgadza się, pierwsza przemiana jest dosyć bolesna, przynajmniej dla elfa, a jesteśmy fizycznie, bardziej odporni na ból. Nie wiem jak to jest w przypadku ludzi, od bardzo dawna nie było człowieka, który odziedziczyłby te zdolności. Dlatego wolałbym czegoś więcej się o tym dowiedzieć. Do tego czasu poznałabyś pozostałych i zwie...
- Pozostałych? - Nie powinnam przerywać, ale chciałam wiedzieć, co miał na myśli mówiąc „pozostałych".
- Innych mieszkańców zamku i oczywiście pozostałych członków Sidus. Sidus to...
- Wiem, co to jest, Ollie mi wyjaśnił. Nie mogę z dnia na dzień zniknąć. Mam rodzinę, przyjaciół, nie chcę ich zostawiać. Moja mama umarłaby ze strachu nie wiedząc, co się ze mną dzieje.
- O to się nie musisz martwić. Zajmę się tym.
- To znaczy? - nie do końca podobało mi się to „zajmę się tym". Być może to głupie ale pomyślałam, że on zamierza zabić moją rodzinę. Końcu ludzie niewiele znaczyli dla elfów. A on na pewno był elfem, choć nie miał takich uszu jak Ollie czy mieniących się oczu.
- Istnieje mnóstwo zaklęć, które można zastosować w takiej sytuacji, chociażby oblivionem.
- Czyli?
- To zaklęcie zapomnienia, nie pamiętaliby cię.
- Nie pamiętali?! Na zawsze?
- Myślę, że to byłoby najrozsądniejsze wyjście, jednak zdaje sobie sprawę, że to dla ciebie trudne. Może zostaniesz tu jakiś czas, poznasz wszystko a potem cofnąłbym zaklęcie. Co ty na to?
- Nie jestem do końca przekonana. Jaką mam pewność, że nie zmienisz zdania albo, że nie pozwolisz mi wrócić do domu?
- Masz moje słowo, nie zamierzam nikogo tutaj więzić. Nie będę ukrywał, że jesteś dla nas cenna. Niestety nie tylko dla nas. Adellai zrobi wszystko żebyś dołączyła do niej, niezależnie od twojego zdania w tej kwestii. W zamku jesteś bezpieczna, poza nim grozi ci duże niebezpieczeństwo. Pozostając na ziemi, poza tym, że narażasz siebie, to również najbliższych. Tylko zaklęcie może w pewnym stopniu ochronić twoją rodzinę.
Czyli niby nikt mnie nie zmusza żebym została, bo tak naprawdę nie mam wyjścia. Doskonale. A tak naprawdę nawet w zamku nie będę bezpieczna, w końcu dziś o mały włos nie zginęłam z rąk wężownika. Właśnie ciekawe, co na to powie jaśnie oświecony Gabriel.
- Mówisz, że jestem tutaj bezpieczna, w takim razie czemu ten Sebastian mi grozi? Na przyjaciela ludzi to on nie wyglądał. Gdyby nie Ollie pewnie by mnie ukatrupił.
- Sebastian tu był? - wydawał się zaskoczony. Szkoda tylko, że nie odniósł się do tej części, mojej wypowiedzi, gdzie oznajmiłam, że chciał mnie zabić...
- Tak zwracał się do niego Ollie. I jak wspomniałam, chciał mnie zabić - dodałam złośliwie.- Chociaż chciałam mu pomóc, bo wydawało mi się, że coś mu dolega, sapał i prawie się przewrócił. Co prawda gdybym wiedziała, że on, to on nie zbliżałabym się do niego, ale myślałam, że to może ty i wtedy ten ktoś mnie zaatakował - mówiłam nieskładnie.
Gabriel milczał. Wpatrywał się w okno, zaczęłam się zastanawiać czy w ogóle słyszał, co powiedziałam. Zupełnie jakby się wyłączył. Cisza trwała już dłuższą chwilę i zrobiło mi się trochę niezręcznie. Może powinnam to rozumieć, jako koniec naszej rozmowy i wyjść? Doszłam do wniosku, że tak będzie najlepiej, nie miałam pojęcia czy za drzwiami będzie czekał Ollie. Nie byłam nawet do końca przekonana, czy chcę żeby tam był. Mimo to powoli podniosłam się z zamiarem wyjścia, dopiero wtedy Gabriel zwrócił na mnie uwagę.
- Przepraszam May, proszę usiądź - powiedział. I tyle, zero wyjaśnień. - Jeśli chodzi o Sebastiana, nie powinnaś się...
- Tylko nie mów, że nie powinnam się nim przejmować, przypominam po raz kolejny, że groził mi śmiercią - przerwałam mu zdenerwowana.
- Chciałem powiedzieć, że nie powinnaś się do niego zbliżać dla własnego dobra May.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania