ŻÓŁĆ, RDZA I PORCELANA

Głęboko w zanieczyszczonych od dawna trzewiach, trzymam na krótkiej smyczy poniektóre uczucia. Niczym spętanego potwora przykutego do ściany, dającego o sobie znać okazjonalnym, głośnym brzdęknięciem zardzewiałych już łańcuchów. Nie daję im ujścia.

Mam iluzoryczne poczucie kontroli, które mi wystarcza. Wszystko w porządku. Granica się zaciera. Przechodzi łagodnie w odcienie szarości, smutnych błękitów i przejrzałych śliwek. Taplam się w brudnej kałuży melancholii, która stała się towarzyszką mojego życia. Najwierniejszą przyjaciółką. Daje mi pozorne poczucie bezpieczeństwa. Znam ją dobrze. Jej zamglone, mdłe rejony. Osamotnienie. Wiem kiedy będzie padać deszcz. Zapominam o świetle. Promienie słońca chcące do mnie dotrzeć napotykają na gęstą barierę. Walczą z nią, by przebić się głębiej, ale tracą przy tym swój złocisty blask i ciepło. Stając się zaledwie rozproszoną, chłodną, miękką i niewyraźną poświatą, dającą jedynie sygnał, że oto nastał nowy dzień. Wszystko jest w porządku. Pozornie nieszkodliwy syf otaczającego świata kaleczy. Symboliczna rana się goi. Pozostaje blizna. Nie przylepia się do niej żadne draństwo. Jest czysta. Wszystko w porządku.

Mury więzienia z czasem stają się coraz bardziej cienkie i kruche. Delikatne na kształt chińskiej porcelany. W pewnym momencie dochodzi do rozkładu. Emocje przetrzymywane latami w otchłani zaczynają gnić. Zżerają mnie od środka jak kwas. Trujące żółć i rdza dostają się małymi dawkami do naczyń krwionośnych, zanieczyszczając przy tym krew. Wewnętrzne pęknięcia ukazują się w warstwach zewnętrznych. Na bladym szkliwie pojawiają się niewidoczne gołym okiem, drobne rozstępy. Dźwięk naczynia się zmienia. Nie rezonuje. Zgnilizna daje o sobie znać. Jestem gorzki i paradoksalnie wrażliwszy. Nieświadomie truję najbliższe otoczenie, rozsiewając wokół brunatny cień butwiejących, wewnętrznych rozterek. Poza tym wszystko w porządku.

Fundamenty murów obronnych, które tak starannie budowałem, zaczynają kruszeć. Dzieje się coś dziwnego. Zaczynam zastanawiać się, kim jestem? Czy aby na pewno wszystko w porządku? Zainfekowany koncepcją współistnienia, dopuszczam do siebie pewną myśl. Abstrakcyjne dla mnie wyobrażenie o byciu szczęśliwym. Czy to w ogóle możliwe?

 

***

 

Zamyślenie. Kontemplacja. Konsternacja. Wyczuwam niebezpieczny impuls...

Nastąpił wybuch. Poprzedzony serią wstrząsów i wibracji wędrujących od czubka głowy po końce dziesięciu palców u stóp. Mikroskopijne cząsteczki potu zaczęły wypełniać szczeliny moich linii papilarnych. W moim mózgu doszło do nieoczekiwanych reakcji chemicznych, których skutkiem była żywiołowa ekscytacja. Euforia.

Tęczowy wytrysk zalewa wszystkie kąty. Opalizujące zacieki spływają po ścianach, koloryzując przestrzeń. Wszystko jest takie ekspresyjne. Kolory są żywsze, zapachy jakby bardziej intensywne. Uśpione włochate larwy przepoczwarzyły się w wielobarwne motyle chcące wyłącznie przedłużyć tę radość. Nie zdążyły. Pozdychały.

Ciężka, zakurzona i śmierdząca stęchlizną, aksamitna kurtyna znów opadła, przygniatając mnie i wzbijając za sobą chmurę pyłu i roztoczy. Pod jej osłoną nawet ćmy nie były w stanie dostrzec źródeł światła, do których tak ochoczo gnają. Zagubione rozbijały się o ściany. Czuję się nieswojo. Straciłem kontrolę. Pozwoliłem wydostać się na zewnątrz uczuciom. Tak wielu, których nie rozumiem, którym nie dałem dojrzeć, myśląc, że jeśli dopuszczę je do głosu, wszystko się rozsypie. Tak też się stało.

Nic nie jest w porządku.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • "W moim mózgu doszło do nieoczekiwanych reakcji chemicznych"

    W moim także zachodzą podobne reakcje chemiczne 🤣🤣🤣
    Jem dużo gorzkiej czekolady, orzechy/przeróżne/ i duuuiżo spaceruję/z bieganiem łącznie, więc zapotrzebowanie na serotoninę - utrzymuję na odpowiednim poziomie.

    "Tęczowy wytrysk zalewa wszystkie kąty. Opalizujące zacieki spływają po ścianach"

    No też tak mam... kiedy ryczę ze śmiechu/szczególnie w pozycji pół - horyzontalnej z odchyloną do tyłu głową = łzy kapią mi po plecach🤣🤣🤣

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania