*** (Żółte słonie z mosiądzu...)

Żółte słonie z mosiądzu pradawniały za witryną,

pod okultnym wzrokiem afrykańskiej maski.

W asyście wypchanej papugi Matuzalem drzemał

na wózku inwalidzkim, za zakurzonym kontuarem.

 

Obudzony, wyjmował z szuflady naddarte

"Morze" z polskimi transatlantykami. Historie

młodzieńczych przygód w Urugwaju, bijatyk

w Punta del Diablo, na zawsze posmaczniały nam

chałką i białymi landrynkami.

 

Potem ktoś wykupił maskę. Nie pamiętam, kiedy

przepadły słonie, nazwiska kolegów i woń wschodnich

przypraw. Sklep pokłonił się drzewu i nawet cmentarz

zrównał nasyp po człowieku, który nigdy nie przyznał,

że młodość spędził w mamrze.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Piotrek P. 1988 06.04.2020
    Gdy czytałem ten wiersz, to przed oczami miałem migawki z teledysków, filmów i reklam sprzed lat, a nawet sprzed dekad. 5, pozdrawiam :-)
  • spirytysta 06.04.2020
    Ekstra! Dzięki :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania