Żona i córka
Sołtys Kości Wielkich, Jasiek wszedł do kuchni i szorstkim tonem spytał się swojej żony:
- Kiedy będzie obiad? Ile można czekać?
- Robi się – odparła mieszając w garnku.
- Co to znaczy „robi się”! - sołtys był oburzony. - Kobieto, jesteś powolna jak żółw!
- Ok, już kończę. - Żona najwyraźniej przestraszyła się.
- Córuś; nie podgrzałabyś mi zupy? - sołtys spytał się swojej córki Karoliny.
- Podgrzać to sobie mogę dupę na biobidecie! - Karolina zaczerwieniała się. - Mógłbyś tatko mnie nie wykorzystywać!
Słysząc to sołtys, skulił się i odparł:
- Przepraszam córuś. Sam sobie podgrzeje.
Jasiek gniewnie spojrzał na żonę i zapytał:
- Nie widziałaś dziesięciu złotych, które tutaj położyłem?
- Pożyczyłam na zakupu – wyjaśniła.
- ”Pożyczyłaś”? - spytał retorycznie – Chyba raczej „ukradłaś” ?
- Tatko, wychodzę. Wzięłam sto złotych; nie gniewasz się? - spytała uśmiechnięta Karolina.
- Córuś, czemu pytasz – odparł z fotela – przecież wszystko u nas jest wspólne.
Sołtysowa podeszła do drzwi.
- Idę do Kościoła – oznajmiła.
- Ja ci nie zabraniam – odrzekł mąż – ale nie myśl, że to pochwalam. Mogłabyś się zająć domem, a nie tylko te modły. Stara dewotka jesteś.
- Idę na różaniec – powiedziała Karolina.
- Bardzo dobrze, córuś! - odpowiedział ojciec. - Cieszę się, że jesteś taka pobożna. Tylko nie zapomnij się za ojca pomodlić.
Sołtys i żona siedzieli przed telewizorem i oglądali mecz.
- I co; nic nie rozumiesz z tego, głupia facetko! - Jasiek był złośliwy.
- No, nic nie rozumie; ale też zupełnie mnie to nie obchodzi. Może przełączymy na 4583 odcinek mojego ulubionego serialu?
- Jeszcze czego; to facet rządzi pilotem! - brzmiała odpowiedź.
Sołtys i Karolina siedzieli przed telewizorem i oglądali operę.
- Córuś nie będziesz się gniewała jeśli na chwilę przełączę na mecz?
- Tatko, jak możesz! - Karolina skrzywiła się. - Wybierasz to chamstwo, zamiast dóbr kultury!
- Przepraszam; przepraszam córuś. - najwyraźniej zawstydził się. - Tak się tylko spytałem.
Sołtysowa nalała mężowi wódki do kieliszka.
Wypił haustem i zażądał:
- Lej drugi; pamiętaj, jak nauczał wielki mędrzec Jarosław, alkohol jest tylko dla facetów!
Ona lała, a on pił dalej.
Sołtys postawił przed sobą butelkę wódki. Już miał sobie nalać, kiedy Karolina mu ją odebrała.
- Tatko, jak ci nie wstyd chlać! - To nie było pytanie, lecz zdecydowanie zdanie rozkazujące.
- Ale córuś, chciałem tylko wypić jedne łyczek. Podzielę się z tobą.
- Jeszcze chcesz mnie w to wciągnąć! - Zburzona Karolina wyszła z pokoju.
Po poru minutach wróciła i postawiła przed ojcem szklankę z ohydnym sokiem z marchwi.
- Pij to! - rozkazała.
Biedak nie miał wyboru.
Sołtys i pan Jakubek usiedli z piwem na kanapie.
- Boję się o moją córkę Karolinę – zaczął Jasiek. - Jest taka grzeczna; i mało sfeminizowana, nie wyemancypowana. Wyrośnie na kurę domową. Wszystko przez żonę, która nie nauczyła jej asertywności.
Na chwilę przerwał, by zacisnąć pięść i powiedzieć:
- Durny babsztyl, jest wyrodną matką! Nie upilnowałem tej kobity! Tak to jest jak facet w domu nie rządzi!
Marek Adam Grabowski
Warszawa 2022
Komentarze (16)
Popraw na "wypił haustem"
Ogólnie bardzo dobrze przedstawiles domową atmosferę w chałupie sołtysa. Żonę poniewiera, bo ta się poddała, a córka się stawia twardo i ma fory.
Widać, że sołtys boi się zdecydowanych, silnych kobiet.
Końcówka dobra... ?
Pozdrawiam 5
5
Pozdrawiam?:)
"nic nie rozumie" -> "nic nie rozumiem"
"Zburzona Karolina wyszła" -> "wzburzona Karolina wyszła"
Tak to w życiu bywa i to nie tylko w Kościach Wielkich.
Fajny tekst.
Opowiadanie jest moim zdaniem nieco naciągnięte, ale w ten sposób łatwiej pokazać, jak traktowanie żony wpływa na kształtowanie się charakteru córki.
Lepiej by było, gdybyś sołtysa nazywał konsekwentnie sołtysem lub Janem, a nie raz tak, raz inaczej, bo to trochę zbija z tropu.
„Wszystko przez żonę, która nie nauczyła jej asertywności.” — ta wypowiedź bardziej pasuje do profesora filozofii, aniżeli sołtysa z zabitej wsi. Ludzie na wsi tak nie mówią. Spodziewałbym się czegoś bardziej przyziemnego, na przykład:
Wszystko przez żonę, która nie zaszczepiła jej pewności siebie.”
lub
„Wszystko przez żonę, która nie pokazała jej, jak przywalić chłopu w mordę.”
Można popracować nad teksem, ale daję 5 za ciekawy pomysł i umiejętny dobór scen. ?
>>>> Używam naprzemiennie "sołtys" i "Jasiek", żeby nie było powtórzeń.
Nie należy być ślepym w trzymaniu się zasad, bo każda zasada ma wyjątki. Powtarzanie imion nie jest błędem stylistycznym; zajrzyj do pierwszej z brzegu książki.
Jeśli imię (nazwa) postaci powtarza się zbyt często, lepiej imię po prostu pominąć. Gdyby to był mój tekst, wyrzuciłbym tego Jaśka i trzymał się sołtysa: „sołtys to, sołtys tamto” brzmi lepiej niż: „sołtys to, Jasiek tamto”. To ostatnie może być mylące.
Nie powinienem tego pisać, bo to kolejna jałowa dyskusja, ale skoro już napisałem, nie będę anulować. ?
To na początek powiem, że zgadzam się z Narratorem w kwestii sołtyso-janostwa. Faktycznie zbija to tropu. Takie urozmaicanie wcale nie jest "dobrą praktyką" w pisaniu. Przeciwnie.
Natomiast nie zgodzę się co do tej wypowiedzi: "„Wszystko przez żonę, która nie nauczyła jej asertywności.” — ta wypowiedź bardziej pasuje do profesora filozofii, aniżeli sołtysa z zabitej wsi. Ludzie na wsi tak nie mówią."
Bo to jest właśnie piękny absurd, że ludzie w Kościach tak mówią. Także dla mnie na plus, co więcej, właśnie to ratuje opowiadanie, bo wcześniej nieco łopatologicznie przedstawiasz problem. Znaczy po pierwszym przykładzie już wiadomo o co chodzi, po drugim nie ma już żadnych wątpliwości, a trzeci jest już na wyrost, nie mówiąc o następnych. Ale końcówka właśnie nadaje temu co wcześniej sens. Uśmiecha — i szczerze i krzywo. :))
No — końcówka po prostu robi robotę.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania