Zosia

Było ciemno i zimno, na dodatek padało jakby piekło wyszło z podziemia. Spieszyłam się, w torbie moc papierów na wczoraj, a jeszcze kolacja. Nie zdążyłam zrobić zakupów, Artur znowu się wścieknie, że wszystko ważniejsze od niego. To nieprawda, ale ostatnio był wyjątkowo drażliwy. Zresztą to moja wina, obiecałam mu, jak już nie raz, że wcześniej wrócę i spędzimy razem trochę czasu. Nie wymagał bóg wie czego, zwykła kolacja, ale we dwoje. Lubił moją kuchnię.

Nade wszystko chciał żebym odpoczęła, poleciała z nim do Francji albo do Egiptu, wzięła wreszcie urlop od życia, tylko że mnie właśnie praca trzymała przy życiu.

Tego nie rozumiał.

 

Miała śliczne, duże oczy. Przewiercały mnie na wylot, kiedy pytała czy zabiorę ją stąd, gdy wyzdrowieje. Zawsze przytakiwałam, chociaż od niej wracałam do swojego "szpitala" i codziennie walczyłam z zawrotami głowy, nudnościami, złą krwią.

 

Napisałam o niej wiersz, kiedy jeszcze się śmiała. "O Zosi i jednorożcu"

Z dumą, na pergaminowej buzi, pokazywała wszystkim i mówiła, że to o Zosi.

Trzymała mnie za rękę, gdy póczułam, że odchodzi. Pamietam jak wtuliłam się w jeszcze drżące ciałko i razem umierałyśmy.

 

Artur wyjmuje mi z dłoni pióro. Zapomnij! Odpocznij!

Ten szept powoduje, że oczy napełniają się łzami. Trzyma mnie w ramionach i kołysze. Czuję się niczym szmaciana lalka rzucona w wir, z którego nie potrafię się wydobyć.

Średnia ocena: 3.5  Głosów: 25

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (17)

  • rozwiazanie dwa lata temu
    Artur znowu się wścieknie Artur będzie się wściekał / lepiej pasuje/. Dobra którtka proza. Pozdrawiam.
  • Poncki dwa lata temu
    Wybacz, ale nie chce o czymś takim myśleć..
    Współczuje każdemu rodzicowi, któremu przyjdzie grzebać własne dziecko.
    To jest chyba właśnie apogeum cierpienia. To jest właśnie ten ból, który wymienił bym na każdy fizyczny.
  • Grain dwa lata temu
    Oskar i Pani Róża.
    Oskar, ale tylko ten książkowy, pewnie by przygotował rodziców na swoje odejście, że to nie ich wina i czasem tak się dzieje,
  • Trzy Cztery dwa lata temu
    Możliwe, że opisałaś historię z życia pielęgniarki lub lekarki oddziału dziecięcego w szpitalu onkologicznym.
    Pielęgniarka lub lekarka - sama też śmiertelnie chora, ale lekceważąca swój stan.
    I - w zakończeniu - obie, dziewczynka i odwiedzająca ją pracownica szpitala - leżące w grobach.

    Tylko postać Andrzeja niewiarygodna. Bo jak sią aż tak bardzo troszczył o partnerkę, to mógł sam wyskoczyć do sklepu po ser i pomidorki i zrobić kolację. Łatwiejsze to niż zorganizowanie wycieczki "do Francji albo do Egiptu".

    Przez chwilę pomyślałam, że mężczyzna jest unieruchomiony w domu, że nie może chodzić, i dlatego trzeba mu przynosić, "żeby się nie wściekał". ("Nie zdążyłam zrobić zakupów, Artur znowu się wścieknie").

    Tymczasem - nie. Nogi miał zdrowe, o czym świadczy zdanie z ostatniego akapitu:

    "Przychodzi na cmentarz każdego dnia".
  • Trzy Cztery dwa lata temu
    Przepraszam - pomyliłam imiona. Miało być:

    "Tylko postać Artura niewiarygodna".
  • Tjeri dwa lata temu
    Mam podobne do Trzy Cztery skojarzenia.
    Tylko mnie wyświetliła się osoba, która sama chora (białaczka?), odwiedza dzieci w hospicjum - ta "moc papierów" na początku zasugerowała mi inny zawód niż w służbie zdrowia.
    Mnie też zgrzytnął Artur. W takim mini każde słowo jest ważne, bo to wstęp do zdobywania, domyślania się informacji, których nie ma. Może lepiej zamiast wściekanka, niechby się zmartwił? A jeśli wściekłość jest ważna (bo był drażliwy) trzeba by ciut lepiej umotywować, jakieś ziarnko rzucić.
    Ogólnie mini działa. Dobrze, że nie podbijasz treści dodatkowym dramatyzmem – łatwo przedobrzyć w takim temacie.
  • MKP dwa lata temu
    na dodatek padało jakby piekło wyszło z podziemia... - nie znam takiego porównania, więc jak można prosić o krótki opis to byłoby super.
  • ZielonoMi dwa lata temu
    Pomyliłaś dwa przecinki. ?
  • Tjeri dwa lata temu
    Chyba skrócił się tekst. Jednocześnie zmieniły się akcenty fabularne.
    Muszę jeszcze pomyśleć, ale raczej na plus.
  • Tjeri dwa lata temu
    Teraz tekstu jest w innym miejscu. Odciążyłaś tematycznie – plus. Z Arturem bardziej jasne, ale teraz jeszcze zważ proporcje - czy nie za dużo tekstu "dostał". Z drugiej strony jest to też sugestia o stanie bohaterki... No nie wiem, kwestia priorytetów.
  • Lotos dwa lata temu
    Wzruszające, w moim klimacie.
  • Trzy Cztery dwa lata temu
    Brakuje ostatniego akapitu, w którym dziewczynka i narratorka leżą w grobie, a Artur je odwiedza:
    "Przychodzi na cmentarz każdego dnia".
    Na szczęście skopiowałam zdanie o cmentarzu i wiadomo, do czego odniosłam wcześniejszy komentarz.
  • Trzy Cztery dwa lata temu
    Na plus jest chyba to, że opowiastka przestała być "głosem zza grobu".
    W usuniętym akapicie było, że Zosi i narratorki nic już nie boli, a na widok Artura stojącego nad mogiłą, z bólem w oczach, martwa kobieta milczy... Jakby już mu wybaczyła.

    Niemniej sam Artur pokazany jest nadal w złym świetle, jako mężczyzna, który się wścieka, że nie jest najważniejszy dla swojej kobiety:

    "Nie zdążyłam zrobić zakupów, Artur znowu się wścieknie, że wszystko ważniejsze od niego".

    Kobiety w związkach ze "wściekającymi się" facetami często szukają winy w sobie. Tak jak bohaterka tej mini:

    "Zresztą to moja wina, obiecałam mu, jak już nie raz...".

    Smutna, przygnębiająca sytuacja. I widać, że powtarzająca się: "obiecałam mu, jak JUŻ NIE RAZ".
    Strach przed Arturem widać teraz w ostatnim zdaniu, opisującym przytulenieNa plus jest chyba to, że opowiastka przestałą być "głosem zza grobu"
    W usuniętym akapicie było, że Zosi i narratorki nic już nie boli, a na widok Artura stojącego nad mogiłą, z bólem w oczach, martwa żona milczy... Jakby już mu wybaczyła.

    Niemniej sam Artur pokazany jest nadal w złym świetle, jako mężczyzna, który się wścieka, że nie jest najważniejszy dla swojej kobiety:

    "Nie zdążyłam zrobić zakupów, Artur znowu się wścieknie, że wszystko ważniejsze od niego".

    Kobiety w związkach ze "wściekającymi się" facetami często szukają winy w sobie. Tak jak bohaterka tej mini:

    "Zresztą to moja wina, obiecałam mu, jak już nie raz...".

    Smutna, przygnębiająca sytuacja. I widać, że powtarzająca się: "obiecałam mu, jak JUŻ NIE RAZ".

    Strach przed Arturem widać też po usunięciu wcześniej obecnego akapitu o cmentarzu. Teraz mamy w ostatnim zdaniu, opisującym przytulenie, które daje poczucie niebezpieczeństwa:

    "Czuję się niczym szmaciana lalka rzucona w wir, z którego nie potrafię się wydobyć".

    Jest to więc miniaturka nie tylko o śmierci i nieuniknionym rozstaniu, ale i o przemocy.
    Jak połączyć te wątki?
    Możliwe, że przytulenie do odchodzącej ze świata dziewczynki było namiastką ratowania się przed złem, podświadomą próbą odejścia razem:

    "Pamiętam jak wtuliłam się w jeszcze drżące ciałko i razem umierałyśmy".

    A więc jest to wyznanie ofiary przemocy, która cierpiąc nawet nie wie, że jest tą ofiarą. I obwinia siebie.
  • Trzy Cztery dwa lata temu
    ERRATA (redagowałam kom. w okienku i są powtórzenia, bo przesuwałam zdania):

    Na plus jest chyba to, że opowiastka przestała być "głosem zza grobu".
    W usuniętym akapicie było, że Zosi i narratorki nic już nie boli, a na widok Artura stojącego nad mogiłą, z bólem w oczach, martwa kobieta milczy... Jakby już mu wybaczyła.

    Niemniej sam Artur pokazany jest nadal w złym świetle, jako mężczyzna, który się wścieka, że nie jest najważniejszy dla swojej kobiety:

    "Nie zdążyłam zrobić zakupów, Artur znowu się wścieknie, że wszystko ważniejsze od niego".

    Kobiety w związkach ze "wściekającymi się" facetami często szukają winy w sobie. Tak jak bohaterka tej mini:

    "Zresztą to moja wina, obiecałam mu, jak już nie raz...".

    Smutna, przygnębiająca sytuacja. I widać, że powtarzająca się: "obiecałam mu, jak JUŻ NIE RAZ".
    Strach przed Arturem widać teraz w ostatnim zdaniu, opisującym przytulenie:

    "Czuję się niczym szmaciana lalka rzucona w wir, z którego nie potrafię się wydobyć".

    Możliwe, że przytulenie do odchodzącej ze świata dziewczynki było namiastką ratowania się przed złem, podświadomą próbą odejścia razem:

    "Pamiętam jak wtuliłam się w jeszcze drżące ciałko i razem umierałyśmy".

    A więc jest to wyznanie ofiary przemocy, która cierpiąc nawet nie wie, że jest tą ofiarą. I obwinia siebie.
  • Trzy Cztery dwa lata temu
    MartynaM, bardzo zmieniłaś swoje opowiadanie. To już nie jest tekst, do którego pisałam komentarze.
    Brakuje całego ostatniego akapitu, ze sceną na cmentarzu i wymownym milczeniem martwej bohaterki.

    Odnośnie zaś wściekania się Artura - moje zdanie podziela Tjeri:

    "Mnie też zgrzytnął Artur. W takim mini każde słowo jest ważne, bo to wstęp do zdobywania, domyślania się informacji, których nie ma. Może lepiej zamiast wściekanka, niechby się zmartwił?"

    Dalsza rozmowa o tym tekście nie ma sensu.
    Zmiana treści, bez pozostawienia wersji omawianej, to brak szacunku dla komentujących.
  • MartynaM dwa lata temu
    Nie, 3/4, bardzo nie. Jedynie usunęłam ostatnie zdanie, bo stwierdziłam, że taki głos zza grobu, brzmi idiotyczne. No i dopisałam jedno zdanie naprowadzające na osobowość Artura, żeby nie kojarzył się Tobie z jakimiś niewiarygodnosciami, bo chłop chce z babą spędzić jakiś romantyczny wieczór, a tu przemoc w tle...
  • MartynaM dwa lata temu
    Dziękuję wszystkim za komentarze.
    Pozdrawiam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania