Zostań.
Zaczynam rozglądać się za nowym lokum,
to jest skażone, niebezpieczne, to płonie.
Promieniuje mi w lewym ramieniu,
w prawym oku,
a nawet na zewnątrz, tam gdzie świetlone.
Zatem niech stanie się pustostan,
niech popiół odpędzi wszystkie diabły,
które zaległy w drewnie, na wieczne zagubienie.
A ja postoję z boku, z bezpiecznych zahamowań,
że ciebie już nie ma.
Że jesteś.
I co gorsze.
Komentarze (10)
Diabły zresztą też, ale do zaakceptowania.
Nie twierdzę, że nie masz racji - bo masz - ale priorytetem jest jednak ograniczyć wyświechtanie do akceptowalnego minimum :)
Pozdrawiam?:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania