Zostań cz. 1
Z głębokiego snu, wyrwał mnie niski głos matki, w którym wyraźnie dało się usłyszeć lekką irytację.
-Wstawaj bo znów spóźnisz się do szkoły!
Mimo tępego bólu w krzyżu wstałem i zacząłem się ubierać, ten dzień był taki, jak wszystkie i ta normalność aż wyprowadzała z równowagi. Spakowałem się i wyszedłem z domu bez śniadania.
Lubię drogę do szkoły, z mojego domu idzie się do niej ponad pół godziny, więc jest czas na rozmyślenia. Po drodze, mijam mały las, jedyny obszar, który nie jest obsadzony rzepakiem w mdłym żółtym kolorze. Dochodząc do szkoły usłyszałem dzwonek, zwiastun kłopotów i zmienności czasu, czasem upragnieni nie możemy się go doczekać innymi razy zaś modlimy się by włączył się parę minut później.
Pierwsza matematyka, nie byłą w stanie mnie wystarczająco pobudzić, więc wyszedłem do łazienki by obmyć twarz zimną wodą. Nie wiem po co to robię, skoro i tak to nie działa, tak jak przecieranie płyt nie sprawi że przestaną się zacinać.
Mimo szczerych chęci zasnąłem, nie mam pojęcia ile trwała moja drzemka, lecz gdy się obudziłem klasa była pusta. Zebrałem się i już miałem wychodzić gdy coś mnie natchnęło. Podszedłem do kąta i uważnie przyjrzałem się ścianie na wysokości kolan. Mała czerwona kropka mozolnie przemieszczała się ku moim stopom.
Bez namysłu przejechałem po niej palcem, zostawiłem smugę, która nie chciała zejść. Machnąłem na to ręką i wyszedłem z sali.
Dzień minął mi szybko i ani się spostrzegłem byłem na obiedzie, nie mam zbyt dużo przyjaciół, więc zawsze siedzę w swojej małej grupce gdzieś z boku stołówki. Moja szkoła nie liczy nawet stu osób więc wszyscy mieścimy się na raz i jak na dłoni widać kogo nie ma. Razem z moimi przyjaciółmi rozmawialiśmy o czymś, gdy zauważyłem jedno wolne miejsce przy "popularnym" stole.
Wiele osób oddało by wszystko za to miejsce, a teraz stoi puste? Przyjrzałem się dokładnie, brakowało Kuby typowego "bananowego" dziecka którego wiedza kończy się na tym jak kupić alkohol bez dowodu.
Bałem się podejść, więc dokończyłem swoją zupę i wyszedłem skorzystać z 20 minut przerwy przed kolejnymi zajęciami. Zakradłem się do gabinetu pielęgniarki, przemiłej kobiety, która zawsze pozwalała mi wylegiwać się na kozetce. Tym razem jednak, dotyk klamki mnie zaskoczył, była zimna jak zawsze, lecz biło od niej prawdziwym chłodem takim przeszywającym całe ciało. Zdecydowałem się pociągnąć, widok Kuby zwalił mnie z nóg na parę sekund. Wokół kałuży krwi krzątała się pielęgniarka krzycząc i płacząc jednocześnie.
Znad jego sportowej koszulki wylewał się szkarłat, zamroczony podszedłem i przypadkiem popchnąłem pielęgniarkę, która zaskoczona skuliła się i zaczęła rozpaczać jak małe dziecko.
Nie wzywano już nawet ambulansu, a policja była w szkole tylko chwilę po tym jak stwierdziła, że to kolejny nastolatek z depresją i obniżoną samooceną. Ale on taki nie był.
Na pogrzebie dyrektor wygłosił mowę o cienkiej granicy między życiem a śmiercią i ubolewał nad jego młodym wiekiem. Wróciłem do domu starając się nie myśleć o niczym. Zadzwoniłem do drzwi, nikt nie odpowiedział ...
Komentarze (1)
Sporo jest jednak błędów. Przeczytaj to raz jeszcze.
Chyba nie moje światy, ale nie ma źle.
Wrócę na następne. Obiecane.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania