Zranieni

Dwóch mężczyzn spiera się o coś, w progu drzwi prowadzących do pomieszczenia ustała dziewczyna- Michalina córka właściciela domu Zygmunta, człowieka który doskonale wie, jak wymusić posłuszeństwo i ukarać tych, którzy go odmawiają. Jest sprawiedliwym szefem. Ale dwaj mężczyźni, którzy tak zaciekle się awanturują złamali jedną z podstawowych zasad Lojalność wobec niego. Okradają go i teraz zastanawiają się gdzie ulokować skradzioną kasę.

- Stary się nie kapnie ma w chuj tych milinów, nachapał się już – jeden z nich.

- W banku szwajcarskim umieścimy kasę, ale co zrobimy z Karolą, sprzedała nas – drugi.

- Sprzątniemy ją- pierwszy. Jakiś trzeci gościu przyprowadził związaną i zakneblowaną dziewczynę z następnego pokoju, a ten pierwszy strzelił jej w głowę.

Michalina bardzo się wystraszyła pobiegła do swojego pokoju, jej ojciec i brat Bartek byli w delegacji. Dziewczyna była zaskoczona, że Ci dwaj wierni słudzy ojca okradają go. I zdolni byli zabić kogoś. Jeden z nich Kamil zawsze chciał ją mieć, spodobała mu się i chciał wkręcić się do rodziny. Ale Michalina nie miała nigdy zamiaru nawet z nim wchodzić w dłuższą rozmowę. Kolejne dni upływały w spokoju. Ale gdy tylko Michalina dowiedziała się, że ojciec wraca następnego dnia, postanowiła rozmówić się z chłopakami.

Zaprosiła ich w tym celu do gabinetu ojca i.

- Wiem co robicie, okradacie mojego ojca. Wszystko dokładnie słyszałam i jutro powiem mu o wszystkim długo tu nie zabawicie. Wiedziałam, że jesteś głupi, ale że aż tak gryziesz rękę która Cię karmi tyle lat.- Michalina.

- Miśka co ty wygadujesz?- Przecież wiesz, że ja dla Ciebie i pana Zygmunta wszystko- Kamil.

- Jesteś tylko niewiernym psem mojego ojca- Michalina pewnie i zdecydowanie z podniesiona głową.

Kamil zdenerwował się na te słowa i uderzył ją w twarz z pięści, jego kolega.

- Co ty robisz durni to córka szefa okradać go, ale bić córkę to już przesada- kolega.

- Ta suka zniweczy nam plany trzeba się jej pozbyć, przynajmniej do czasu aż załatwimy sprawy- Kamil.

To, co z nią zrobisz?- Ot, tak nie zniknie-kolega.

- Masz chloroform przynieś uśpimy ją i wywiozę daleko za miasto- Kamil.

I tak zrobili, Michalina spała a Kamil zawiózł ją, gdzieś daleko w jakąś dziurę, ale zanim to zrobił wykorzystał ją w aucie. - Zawsze chciałem to zrobić dawno powinnaś być moja- Kamil.

A potem jak worek ziemniaków wyrzucił ją na ulicę, było już ciemno. Rozglądał się aby nikt go nie zauważył. I jak, gdyby nigdy nic wrócił do posiadłości, rozkoszować się nieobecnością szefa. Napisał w imieniu Michaliny wiadomość, że wyjechała na Florydę gdzie mają dom.

Nastał nowy dzień. Ze sklepu pikapem wraca Max, chłopak mieszka w oddali od ludzi, nie lubi zgiełku a poza tym niedawno przeżył ogromną tragedię, ktoś zabił jego dziewczynę Karolinę, która była w ciąży w drugim miesiącu. A był to Kamil, Karolina to ta dziewczyna z kolejnego pokoju którą przyprowadzili- Karola pracowała dla Zygmunta była jego tzw. Uchem, czyli donosiła, ale chciała już zrezygnować z tego i dlatego ją zabili. Max bardzo to przeżywa, nie potrafi się otrząsnąć bardzo kochał Karolinę, dziewczyna zawsze przynosiła dużo pieniędzy, ale on nigdy nie pytał skąd je ma? I to był błąd, bo być może, odwiódł by ją od tej pracy i żyła by dalej.

Max jadąc dostrzegł w oddali, że coś leży na drodze myślał, że to dzikie zwierzę i chciał je ominąć, ale okazało się, że to człowiek, a dokładnie kobieta. Stanął autem tuż obok niej i zobaczył że jest ona pobita i najprawdopodobniej zgwałcona bo nie miała na sobie bielizny, nogi miała posiniaczone. Chłopak zabrał ją do siebie do auta, zaniósł do domu i wezwał lekarza, który potwierdził jego przypuszczenia.

- Kobieta została wykorzystana i to wielokrotnie, pobita nie mogę jej zabrać do szpitala nie wiem co z kręgosłupem poczekamy aż się obudzi dasz mi znać i wtedy ją wezmę. - lekarz.

Max to dobrze zbudowany ekstrawagancki chłopak w mieście mówią na niego „dziwak”, bo włosy po obu stronach głowy ma wygolone a na środku zostawiony irokez, brodę ma długą, taką, że można zrobić warkocza do szyi, ale tylko po prostej linii a resztę twarzy ma ładnie wygoloną na rękach ma tatuaże bransoletki i pierścionki nosi koszulę flanelową i naszyjnik z literą K. Pomimo wyglądu „dziwaka” to chłopak o złotym sercu które złamała śmierć Karoliny i ich dziecka. A teraz jeszcze to dziewczyna z drogi, tak skrzywdzona przez jakiegoś zwyrodnialca.

- Przecież jak się obudzisz to przeżyjesz szok o ile coś pamiętasz- Max pochylił się nad dziewczyną. Odgarnął jej włosy spadające na twarz.

Michalina miała podbite oko i kilka zadrapań na twarzy. Wieczorem Max przyniósł drewno do kominka, rozpalił ogień i usiadł w fotelu. Przypominając sobie jak dowiedział się o ciąży. Karola długo zwlekała, zanim zrobiła test.

- A jak okaże się pozytywny?- Karolina.

- to będziemy rodzicami, rób, bo już sam się denerwuje- Max.

Gdy się odważyła i czekali te pięć minut było wiecznością, a gdy pojawiły się dwie cudowne kreski, łzy w oczach zaszkliły się obojgu.

- to będziesz tatuśkiem mój drwalu- Karolina tak na niego mówiła drwal.

Potem te dwa miesiące radości, pokoik był już prawie zrobimy, łóżeczko, akcesoria było pięknie a dziś pokoik stoi pod kluczem, Max obawia się tam wejść wróci tęsknota i ból. Który i tak mu towarzyszy od chwili odejścia Karoliny. Gdy chłopak siedział wspominając, Michalina zaczęła się budzić, bolała ja głowa i nie tylko.. Wręcz całe ciało.

Rozejrzała się dookoła, nie wiedziała gdzie jest ? Wstała zobaczyła, że nie ma na sobie spodni, przestraszyła się.

- Co się do cholery stało? Gdzie ja jestem- Michalina.

- Nie podnoś się tak gwałtownie, lekarz mówił żebyś uważała na kręgosłup, ale z nim chyba wszystko ok- Max zrobił herbatę nieznajomej.

- Kim jesteś? Skąd się tu wzięłam?- Gdzie ten łotr Kamil- Michalina.

- Jestem Max, znalazłem cię nieprzytomna na drodze jesteś w Niedzielce taka miejscowość niewielka, pewnie nie kojarzysz, bo jesteś paniusią z wyższych sfer- Max.

Gdy Michalina zobaczyła nieznajomego, początkowo się wystraszyła, ale potem było w nim coś, co sprawiało, że go nie zna a czuje się bezpieczna. Jego potężne ramiona spojrzenie sprawiają, że zapomina o wszystkim, tak jak by zatrzymał się czas.

- A skąd to przypuszczenie, że jestem milionerką- Michalina.

- Drogi zegarek, kolczyki ubrania firmowe to od razu widać- Max.

- Chłopak z Niedzielki takiej małej miejscowości zna się na ubraniach ? - Michalina.

- To, że pochodzę z małej miejscowości nie znaczy, że jestem głupi- Max.

- nie to chciałam powiedzieć, Michalina jestem- M.

- Miło mi, o jakim Kamilu mówiłaś?- Max.

- Taki jeden głupek pies mojego ojca oszukuje go na grubą kasę i powiedziałam mu o tym, że wiem i tak skończyłam ojciec mu tego nie daruje, dlaczego nie mam spodni?- Michalina.

- Nie wiem taką cię znalazłem?- Max.

- Ten drań, on mnie . . Ojciec mu tego nie daruje, niech ja go dorwę- Michalina. -

- Mała jesteś, ale zadziorna jak widzę- Max.

- Jak byś się wychowywał w tej rodzinie co ja też byś taki był, od dziecka uczono mnie żeby być twardą i taka jestem. Wielu wrogów nie wie, że moja postura to tylko pozory mogę powalić nie jednego dwa razy większego kolesia niż ja ćwiczyłam karate, boks i taj- chi. Więc nie jestem taka niewinna, muszę się bronić, ale przed własnym wrogiem nie potrafiłam się uchronić- Michalina jest obolała, pije herbatę.

Zygmunt i Bartek wrócili z delegacji zobaczyli kartkę niby od Michaliny, że jest na Florydzie.

- Jak zawsze ona się bawi a my odwalamy czarną robotę- Bartek.

- Taka rola facetów, niestety synu. Dobrze, że załatwiliśmy ten interes z Turkami kasa wpłynęła na konto. - Z.

- Dobrze, że znam angielski, bo inaczej byś nic nie załatwił- Bartek.

- Opłacało się inwestować w ciebie prawnikiem zostałeś znasz te wszystkie paragrafy- Z.

- Idę odpocząć, bo głowa mi pęka od nadmiaru wrażeń- B.

- To dopiero początek- Z – Kamil jak tam sprawy w domu?- dodał.

- Szefie wszystko po staremu, list przyszedł do pana- Kamil.

To list od siostry Zygmunta Zofii, kobieta prosi go aby ją odwiedził, jest chora i boi się, że brat nie zdąży się z nią zobaczyć. Zygmunt kocha siostrę po śmierci rodziców to ona zastępowała mu mamę i dlatego tak bardzo są ze sobą zżyci. Jutro Zygmunt pojedzie do Zosi, jeśli ta tak bardzo tego pragnie on też chce ją zobaczyć.

Natomiast Michalina nie może zasnąć śnią się jej koszmary, że Kamil chce zabić jej ojca, budzi się z krzykiem i płaczem.

- Tata, tylko nie on- M.

Max podszedł do niej – To tylko sen Michalina tylko sen, połóż się – Max chciał odejść, ale on załapała go za rękę i . .

- Zostań ze mną boję się – Michalina.

Max spojrzał na nią i na rękę która tak bardzo mocno trzymała na jego ramieniu.

- Masz mocny uścisk jak na kobietę- Max – chciałem iść zrobić ci coś do picia- dodał.

- Wodę poproszę wodę- chciała żeby szybko znalazł się przy niej, ten sen wzbudził w niej niepokój. Max podał jej wodę i usiadł obok niej. Ona szybko wypiła wodę i usiadła blisko niego.

Wiesz co mi się śniło, że ten potwór Kamil zabił mojego ojca udusił go- M – wiem, że on jest do tego zdolny widziałam jak zabił kobietę, strzelił jej w głowę- dodała.

Max w tej chwili upuścił swoją szklankę, przecież Karolina też zmarła od strzału w głowę, ale to nie może być ta kobieta.

- Co się stało Max?- M.

- Nie nic zamyśliłem się i szklanka mi upadła- Max.

Michalina czuła się bezpiecznie obok Maxa, zasnęła na jego ramieniu on też przysnął, ale obudził się, aby przykryć dziewczynę. Spojrzał na nią, był blisko jej twarzy, było coś w niej co nie pozwalało mu oddalić się od niej.

Zygmunt z samego rana pojechał do Zofii, kobieta czekała na niego na werandzie gdzie lubili razem przesiadywać jako dzieci i tu snuli swoje marzenia.

- Pamiętasz schody marzeń, tu wszystkie nasze palny się rodziły- Zofia.

- witaj kochana jak mógłbym zapomnieć o naszych schodach, jak się czujesz? Niedawno przyjechałem z Wrocławia tam załatwiam interesy z Turkami, jak tylko przeczytałem list od razu przyjechałem do ciebie zawsze tu lecę jak na skrzydłach- Zygmunt.

- Oj Zygmuś, jak ja bym chciała się wrócić do tych lat, beztroskich i szalonych.- Zofia.

- Ale zobacz wszystkie nasze palny się ziściły ty byłaś prawniczką tak jak chciałaś a ja chciałem zarządzać wielkim imperium i zarządzam firmą ojca- to wtedy było dla mnie coś wielkiego i wyjątkowego no i nadal jest jestem dumny z naszych rodziców za to ile osiągnęli- Zygmunt.

-Choć zrobiłam obiad, powspominamy przy stole- Zofia.

I tak rodzeństwo spędziło ze sobą dzień, Zygmunt został na noc w rodzinnym domu tyle było tu wspomnień. Razem oglądali zdjęcia z rodzinnego albumu. To był cudowny wieczór. Było dużo śmiechu, ale i polały się słone łzy. . . .

Natomiast Kamil jest trochę wystraszony, obawia się o to, jak pojawi się Michalina wtedy opowie ojcu o jego nikczemnościach. Więc chłopak pakuje swoje walizki i postanawia uciec za granicę ma dużo pieniędzy. I udaje mu się to zrobić. Spokojny wyleguje się na plażach Majorki.

Michalina z dnia na dzień dochodzi do siebie, jest coraz silniejsza. Czuje, że te kilka dni w małym miasteczku odmieniło jej spojrzenie na świat i ludzi. Tu zauważyła, że ludzie są biedni pewnego dnia do cukierni weszła matka z dzieckiem i nie było jej stać na ciastko dla synka. Michalinie zrobiło się przykro, sama opływa w luksusach a dzieci głodują.

Gdy wróciła do domu Maxa powiedziała mu, że chce założyć fundacje dla tutejszej społeczności tzn. dawać darmowe obiady dla dzieci, zbiórki na ubrania i inny potrzebne artykuły. Już wie jakie jest jej powołanie, cieszy się, że tu trafiła, bo mogła w końcu zobaczyć jak żyją prawdziwi ludzie. Bo ludzie zamożni nie mają niekiedy pojęcia jak żyją inni są zamknięci w swojej złotej klatce i patrzą tylko na siebie. Nie rozglądając się na boki.

Pewnej nocy Max otworzył się przed Michalina wypili razem trochę wina i chłopak zaczął jej opowiadać o swoim życiu.

- Nie miałem tyle szczęścia co ty, już jako dzieciak musiałem pracować na siebie ojciec mnie wypędzał z domu na tzw. żebry wiesz tak jak Rumuni siedzą i żebrzą, nie raz chodziłem głodny, spałem po klatkach, bo ojciec pił a jak pił to i bił więc wolałem spać na zimnej klatce niż dostać od ojca, ale i tak wolałem być z nim niż w tych ciepłych domach dziecka, tak go kochałem, tak dziecko kocha swoich rodziców, że godzi się na taki los aby być razem- Max.

- Przykro mi bardzo, że to tak było- Michalina chciała go przytulic, ale on nie chciał.

- Ty paniusiu to nic nie rozumiesz wychowywana w złotych pałacach z pełną obsługą co ty możesz wiedzieć o takim życiu- Max.

- Max proszę Cię nie rań mnie oddałabym wszystko abyś tak nie cierpiał- Michalina.

- Oddałabyś kasę, klejnoty i wszystko, co masz abym jak nie cierpiał tak? - Max.

- Tak wiesz tak właśnie bym zrobiła dla ciebie- Michalina zdenerwowała się, podeszła do okna z jej oczu poleciał potok łez. W tej chwili bardzo zapragnęła być w domu z daleka od tych raniących słów Maxa.

- Dla mnie byś to zrobiła? Ciekawe dlaczego? Bo co wziąłem cię z tej drogi, bo co opiekowałem się czy z litości- Max.

Michalina uderzyła go w twarz, bo nie spodziewała się, że on będzie taki podły dla niej.

Max bardzo się zdenerwował i popchnął ją na łóżko, - Co ty sobie myślisz jesteś u mnie zajmuje się tobą a ty mi się tak odpłacasz?- Max.

- Nie mogłam znieść tych oszczerstw co o mnie mówiłeś, bo ja .. Ja . Daj mi spokój- Michalina.

- Bo co ty mów, co ty, a nie zaczynasz i nie potrafisz skończyć- Max.

- bo ja się chyba zakochałam w Tobie – Michalina wyszła na zewnątrz po tych słowach a Max jakby momentalnie otrzeźwiał.

- Co? To nie możliwe? Ona we mnie po tym wszystkim, co jej powiedziałem- Max wyjrzał przez okno i zobaczył jak dziewczyna stoi na dworze wpatrzona w gwiazdy.

Wyszedł do niej. - Pójdziesz gdzieś ze mną?- Max.

- Co? Gdzie?- Michalina.

Max wyciągnął do niej rękę, ona chwile zastanawiała się co zrobić, ale wzięła go za rękę i poszli do . . . Pokoiku dziecka.

- Muszę coś ci pokazać- Max otworzył drzwi do pokoju.

- To pokój dziecka? Masz dziecko?- Michalina.

- Właśnie dlatego tak cierpię, nie mam jakiś skurwiel zabił moją dziewczynę była w ciąży- Max rozpłakał się w wejściu. Osunął się na podłogę. Michalina go przytuliła. Nagle na półce zobaczyła zdjęcie dziewczyny. - To twoja dziewczyna?- Michalina podeszła do zdjęcia i odkryła coś okropnego, przypominała sobie ta dziewczynę co zabił ją Kamil to właśnie była ona. Spojrzała przerażona na Maxa.

- To ona to ją wtedy widziałam to Kamil ja zabił – Michalina.

Max nie mógł uwierzyć w to, co mówi Michalina.

- Ale co Karolina mogła robić w twoim domu?- - Max.

- Kamil powiedział, że zdradziła ich, że nie może pozwolić jej tak odejść, że za dużo wie o wszystkim- Michalina.

- Miałem być ojcem, cieszyć się maluszkiem. Chciałem być innym ojcem niż ja miałem i wszystkie moje marzenia runęły jak popieprzony domek z kart- Max.

- Nie martw się dorwiemy tego bydlaka ja też mam z nim do wyrównania porachunki okrada mojego ojca to raz a dwa, że wykorzystał mnie – Michalina a teraz jeszcze jeden powód- dodała.

Zygmunt siedzi z Zofią piją likierek który kobieta zrobiła sama .

- Jak zawsze mocny i jak zawsze wyborny siostrzyczko- Z.

- Tylko tak mówisz pewnie byś się napił jakiegoś dobrego koniaczku, jak nasz tata, siadał z koniakiem w ręce i pytał nas jak minął dzień- Zofia – pamiętam ten obraz do dziś- dodała.

- I mamę która siadała obok i opowiadała mu jak gniotła kluski np. to były piękne czasy, a potem musieliśmy radzić sobie sami – Zygmunt.

- I zobacz jak nam się udało, mamy wszystko, o czym wielu może tylko śnić. Tylko dzieci mi się pogubiły Wioletta w Szwecji a Wincenty w USA , tam układają sobie swój świat. A u Ciebie jak tam Michasia i Bartuś?- Zofia.

- Bartek skończył prawo po cioci:) a Michalina na razie szuka tej swojej drogi na Florydzie- Zygmunt.

- młoda jest jeszcze ma czas nie naciskaj na nią przyjdzie czas to się określi – Zofia.

- Ona ma 24 lata to chyba czas- Zygmunt.

- Ty też długo zwlekałeś z obicie m firmy ojca – Zofia.

-Ja się bałem, ale ona nie ma czego ma już ugruntowaną pozycję – Zygmunt.

- To nie pozycja jest najważniejsza tylko chęci i dobra wola, zawsze do wszystkiego trzeba podchodzić sercem- słowa naszej mamy- Zofia.

- Cudowna kobieta- Zygmunt.

Nastał nowy dzień. Michalina i Max po wczorajszej nocy byli wobec siebie nijacy, nie wiedzieli co powiedzieć jak się zachować wobec siebie. Pierwsze lody przełamała Michalina.

- Lubisz jajecznicę, to zrobię- Michalina.

- Może być- Max.

- Wiesz co w dupie z tą jajecznicą musimy pogadać, bo przez ostatnią noc wiele się wydarzyło nie możemy zamiatać tego pod dywan- Michalina.

- Wiem głupio wyszło za dużo powiedziałem- Max.

Michalina podeszła do niego i pocałowała go.

- Moje wyrznie też było szczere, zależy mi na Tobie i naprawdę przykro mi z powodu twojej dziewczyny i dziecka- Michalina.

- Powiedziałem zbyt wiele, choć przy Tobie czuję się naprawdę dobrze- Max.

- Oboje damy radę, nie pozwolę aby ktoś zranił cię tak jak ojciec- Michalina.

Oboje przytulili się.

- Jesteś dla mnie bardzo ważny- Michalina.

- Ty dla mnie też- Max pocałował ją.

- Czas wracać do domu- Michalina.

Max zawiózł ją do domu, przed domem stał akurat Bartek.

- O moja siostrzyczka przyleciała z Florydy- B.

- co ty mówisz nigdzie nie byłam na Florydzie, poznaj to jest Max on uratował mi życie – Michalina – opowiem Ci o wszystkim- dodała.

Michalina opowiedziała bratu o tym, co zrobił Kamil, Bartek nie mógł w to uwierzyć.

- To drań, spierdolił gdzieś wiedział co się święci. Michalina tak mi przykro Max tobie też- Bartek.

Zygmunt też się wszystkim dowiedział i wynajął ludzi którzy odszukali Kamila i załatwili sprawę. . Kulka w łeb. Zygmunt nauczył się aby ufać tylko rodzinie, wie, że tylko najbliżsi potrafią być lojalni a reszta świata to tylko pionki które wieją tak jak zawiej wiatr. Dla własnych korzyści zdolni są do największych podłości, tak jak Kamil któremu ufał.

Michalina i Max są razem chłopak powoli układa swoje życie od nowa, Zygmunt zatrudnił go w firmie jako informatyka, bo komputery nie są mu obce.

A Michalina jak obiecała tak zrobiła założyła zbiórkę dla potrzebujących w Niedzielce. Teraz dopiero odkryła co tak naprawdę chce robić w życiu pomagać innym, którzy nie mieli tyle szczęścia co ona.

KONIEC

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania