Zuzanna - wampirza księżniczka

W czasie podróży Sebastian zadzwonił do dowódcy straży pałacowej i opowiedział co się stało. Przy okazji poinformował, że potrzebny będzie samochód który odbierze mnie spod granicy, oraz drugi do przewiezienia nieprzytomnego nadal Krystiana. Po tym jak Sebastian skończył rozmawiać z dowódcą zadzwonił do niego mój ojciec domagając się rozmowy ze mną, ale nie byłam w stanie. Całą podróż do granicy przemilczałam przyciskając do piersi kolana.

Kiedy dojechaliśmy, z opóźnieniem się wyprostowałam i otworzyłam drzwi. W ostatniej chwili Amadeusz złapał mnie za rękę. Spojrzałam na jego wykrzywioną smutkiem twarz, chociaż próbował się uśmiechnąć.

- Przykro mi Zuzanno, do ostatniej chwili wierzyłem, że nie pozwoli ci odejść. Myślałem, że czuje on coś do ciebie, że to nie tylko chęć zdobycia więcej terytorium.

- Szczerze mówiąc ja wiedziałam od początku, że jestem tylko dodatkiem do korony mojego Gniazda, ale gdzieś tam głęboko miałam nadzieję, że może to zmieni się w coś więcej. Głupia ja.

Wysiadłam i miałam już zamknąć za sobą drzwi, ale Amadeusz zatrzymał mnie jeszcze raz.

- Uważaj na siebie i nie zrozum mnie źle, ja cię bardzo polubiłem, ale od tej pory jesteśmy wrogami, więc jak się jeszcze spotkamy to uciekaj, bo ja zapewne będę musiał cię zabić.

Uśmiechnęłam się lekko do niego i ruszyłam w stronę aut, które podstawił dowódca straży pałacowej. Widziałam jak wampiry patrzą na mnie, ale miałam to gdzieś. Wsiadłam do samochodu i oparłam się o drzwi. Udawałam, że zasnęłam, gdyż wiedziałam, że inaczej będą chcieli dowiedzieć się jaki jest mój następny krok, ale ja nie byłam gotowa na jakiekolwiek decyzje.

Kiedy w końcu dojechaliśmy przed zamek moich rodziców wysiadłam i rzuciłam się w ramiona mojej matki, która zapewne wstała tylko dlatego, że ja przyjeżdżałam. Przytuliła mnie i głaszcząc po głowie uspokajała prowadząc, jednocześnie, w stronę mojego starego pokoju.

Gdzieś za plecami słyszałam krzyki ojca na Sebastiana. Będę mu musiała później wyjaśnić, że to nie on był temu wszystkiemu winny, nawet Krystian, który był teraz nie wiadomo gdzie. Będę musiała spojrzeć mu w oczy i powiedzieć, że to moja wina, ale teraz pozwoliłam, aby moja matka mnie uspokajała.

Otworzyła drzwi, a moim oczom ukazały się ściany koloru pudrowego różu, łóżko z baldachimem tego samego odcienia oraz meble z jasnego drewna. Nic się nie zmieniło od moich osiemnastych urodzin. Mama podprowadziła mnie do łóżka i zmusiła do położenia. Usiadła obok wciąż głaszcząc mnie po głowie. Wytarłam łzy i spojrzałam jej w oczy.

- Przepraszam mamo, nie chciałam was zawieść. Wszystko robię źle, najpierw uciekłam na trzy lata, a później nie dopilnowałam sojuszu. Powinnam w pierwszej kolejności przy każdej decyzji myśleć jakie konsekwencje to spowoduje.

- To nie twoja wina, kochanie. Jeśli Samiec cię porzucił to tylko dlatego, że nie mógł cię kontrolować. To bardzo dobrze, że stało się to teraz a nie później.

- Nie rozumiesz, oznaczył mnie, teraz jak będzie się łączył z inną spowoduje to u mnie wszechogarniający ból, nie mówiąc o tym, że teraz czuję jak to oznaczenie mnie parzy.

Ten moment wybrał ojciec, aby wejść do mojej komnaty. Spojrzał na mnie ze spokojem, chociaż wiedziałam, że gotuje się ze wściekłości. Kucnął koło łóżka i złapał mnie jak i moją matkę za ręce. Obie dłonie przycisnął do swoich ust składając na nich pocałunek.

- Nikt nie będzie traktował tak mojej córki i przyszłej królowej. Jutro czeka mnie pokojowe spotkanie z Samcem i jego ojcem, ale podejrzewam, że nie wyjdzie z tego nic dobrego.

- Pójdę z tobą - zaoferowałam.

- Nie musisz złotko, poradzę sobie sam.

- Nalegam, jestem twoją sukcesorką i muszę w końcu zacząć wypełniać swoje obowiązki wobec naszego ludu. Może uda się jeszcze uratować ten sojusz.

- O nie moja droga, nie trafisz znów w łapy tego bezdusznego psa. Powinienem już wcześniej cię posłuchać, a zamiast tego oddałem najcenniejszy kryształ mojego królestwa komuś kto tego nie docenia.

- I tak chcę być obecna na tym spotkaniu.

Mój ojciec wymienił spojrzenia z matką, na której twarzy ujrzałam przerażenie.

- Kochanie, tylko że to będzie oficjalne spotkanie na neutralnym terenie, bez żadnych świadków, tylko ja, Samiec i jego ojciec. Nie mogę ryzykować, że coś się stanie tobie jeśli uznają, że chcą nas zdradzić.

- Nie tato, wilki są zbyt honorowe, Mikołaj jest honorowy, nie złamie najświętszej zasady dla wygrania wojny.

- Jak na razie skrzywdził ciebie, nie ufam mu na tyle aby pozwolić tobie tam iść.

- To zaufaj mi, proszę, muszę tam też być. Niech Samiec zobaczy co stracił, niech widzi, że ciężko mnie złamać. W końcu w przyszłości to ze mną będzie miał na pieńku.

Ojciec westchnął.

- Widzę, że się uparłaś, zgoda pojedziesz ze mną, ale jeśli cokolwiek się stanie złego masz uciekać. Masz mnie zostawić i uciekać. Obiecaj mi to.

- Tato...

- Obiecaj albo zamknę cię w tym pokoju.

Wywróciłam oczami, ale pokiwałam na zgodę głową. Dopiero wtedy ojciec uśmiechnął się i całując mnie w czoło pożegnał. Moja mama została ze mną jeszcze przez pewien czas. Porozmawiała ze mną przez chwilę o tym co się dzisiaj stało, a następnie też wyszła, życząc mi dobrej nocy. Ona jednak nie była taka dobra.

Kiedy w końcu zostałam sama spojrzałam na zegarek i ujrzałam, że dochodzi godzina trzecia. Wiedziałam dobrze, że zostało mi mało snu, ale nie mogłam zasnąć, oznaczenie na mojej szyi mi nie pozwalało, gdyż ciągle mnie piekło. Tak więc przekręcałam się z boku na bok, aż słońce zaczęło wpadać mi przez okno, wtedy uznałam, że i tak nie ma sensu bym próbowała spać i zaczęłam się szykować na śniadanie i na zebranie.

Poranna toaleta zajęła mi dłużej niż zwykle, z powodu tego, że mój wczorajszy makijaż cały się rozmazał od łez i przecierania oczu dłońmi, a nie mogłam znaleźć nigdzie demakijażu. Po pewnym czasie, który był godziną wyszłam z sypialni w pełni ubrana i umalowana, jednak stanęłam przed drzwiami do pokoju brata.

Poczułam wyrzuty sumienia, że od tamtego dnia kiedy widziałam się z nim po raz ostatni ani razu o nim nie pomyślałam. Dotknęłam dłonią drewnianych drzwi, gotowa na spotkanie się z oporem zamka, ale były uchylone. Zdziwiona i zaciekawiona weszłam do środka, aby ujrzeć kopertę leżącą na komodzie obok drzwi.

Była zaadresowana do mnie, a po nienagannym piśmie poznałam, że jest od Maksymiliana. Miałam zamiar ją otworzyć, ale wtedy usłyszałam, że ktoś się zbliża. Czym prędzej schowałam ją za gumkę od spódnicy którą założyłam i przykryłam wystający fragment papieru białą koszulką, którą miałam na sobie. W tym momencie do pokoju weszła jedna z pokojówek i na mój widok zatrzymała się w miejscu.

- A panienka co tu robi?

- Zauważyłam, że drzwi są otwarte i chciałam zobaczyć czy ktoś tu jest.

- Rozumiem, zapewne Jego Wysokość znów zapomniał zamknąć drzwi.

- Mój ojciec tu przychodzi?

- Dość często od ucieczki panienki. Praktycznie codziennie, panienki pokój też tak często odwiedzał. Podejrzewam, że to dlatego, że tęsknił za waszą dwójką. Myślał, że stracił dwójkę dzieci i obwiniał się o to, ale na szczęście panience nic nie jest i chociaż jedno z dzieci odzyskał.

Westchnęłam i spojrzałam na swoje buty. Tak odzyskał chociaż jedno, to gorsze, które sobie nie radziło w niczym. Po chwili spojrzałam znów na pokojówkę z lekkim uśmiechem i dziękując jej wyszłam z pokoju brata idąc w stronę jadalni.

Mijając tak dobrze znane mi ściany poczułam wewnętrzny spokój, ale nie trwał on zbyt długo, bo w pewnym momencie syknęłam z bólu, którego przyczyną było oznaczenie. Przyłożyłam do niego dłoń, ale ból nie przechodził. Łzy napłynęły mi do oczu. Zaczęłam szybko mrugać. Nie będę znów przez niego płakać. Moje łzy są cenniejsze niż ten dupek. Nienawiść, którą żywiłam do Samca pomogła mi odegnać piekący ból, akurat w momencie kiedy weszłam do jadalni.

Moi rodzice już zasiadali przy stole czekając na mnie z posiłkiem. Uśmiechnęłam się do nich na przywitanie i zajęłam swoje stare miejsce po lewej od ojca. Kiedyś należało ono do mojego brata, potem odziedziczyłam je ja, jak i prawo do korony.

Spojrzałam na jedzenie, które było wystawione na stole i poczułam jak zaczyna mi burczeć w brzuchu. Kątem oka widziałam jak mój ojciec uważnie mi się przygląda więc przeniosłam na niego swoje spojrzenie.

- Coś się stało ojcze? - zapytałam biorąc do ust bułkę z masłem.

- Nie, nie... po prostu zastanawiam się nad przebiegiem dzisiejszego zebrania.

- Nie martw się, będzie dobrze - powiedziałam z pełnymi ustami co spowodowało naganne spojrzenie od strony mamy.

- Zuzanno! Księżniczce nie wypada, w sumie żadnej damie czy dżentelmenowi mówić w czasie posiłku.

Przełknęłam resztkę kanapki.

- Wybacz matko, zapomniałam się - następnie znów spojrzałam na ojca - kiedy jedziemy?

- Od razu po posiłku, jeśli jesteś gotowa.

- Jestem gotowa jeśli ty jesteś gotów - powiedziałam uśmiechając się szeroko, co spowodowało, że mój ojciec też się uśmiechnął.

- Dobrze, dobrze - zaśmiał się, a następnie zamachał na lokaja stojącego przy drzwiach - każ podstawić samochód, za dziesięć minut wyjeżdżamy.

Wampir ukłonił się, a następnie zniknął. Dopiero wtedy moja matka pozwoliła sobie na okazanie jakichś emocji, którą dominującą był strach.

- Uważajcie na siebie - powiedziała cicho.

- Nie martw się najdroższa, wrócimy z Zuzanną cali i zdrowi.

- Właśnie mamo, dopiero wróciłam, a nie miałaś jeszcze okazji na zganienie mnie co najmniej sto razy - zaśmiałam się a następnie wstałam wraz z ojcem od stołu.

Moja rodzicielka pokręciła głową, ale się uśmiechnęła. Jeszcze przed naszym wyjściem przytuliła mnie i ojca, a następnie odprowadziła do wyjścia. Później wsiedliśmy z ojcem do auta i zaczęliśmy omawiać strategię spotkania. Ojciec przygotowywał się najbardziej na rozmowy pokojowe i dążenie do pokoju, a ja na spotkanie się z Mikołajem. Coś czułam, że będzie to ciężkie spotkanie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • MartynaM dwa lata temu
    Nie moje klimaty, ale przeczytałam i żyję... żarcik!
    Wydaje mi się, że lekko piszesz, tylko żeby zrozumieć o co chodzi, trzeba wcześniejsze części przeczytać.
    Pozdrawiam 5
  • o nim pseud dwa lata temu
    O Panie...

    wczoraj o 17:42 z rozbitego szkła
    Ładne, podoba mi się, widać że pisała to wrażliwa osoba :) Moja ocena to 5 :) Zapraszam przy...
    3 dni temu Zjedź...
    Intrygujący wiersz, podoba mi się :) Moja ocena to 5 :) Zapraszam również na mój profil
    5 dni temu Żona i córka
    Dobre, fajny tekst. :) Moja ocena to 5 :) Zapraszam również na mój profil :)
    2 tygodnie temu Drabble - Foto-zabawa-7 - Jan "Błyskawica" Nowak
    Świetny tekst :) Moja ocena to 5 :) Zapraszam również na mój profil :)
    2 miesiące temu gramy
    Podoba mi się, daję 5 na zachętę ;) Zapraszam również na mój profil :)
    3 miesiące temu Drabble - Stylista
    Dobre. Podoba mi się. Moja ocena to 5 :) Zapraszam także na mój profil.
    3 miesiące temu Abc
    Interesujący wiersz, podoba mi się, moja ocena to 5 :) Zapraszam również na mój profil :)
    3 miesiące temu Bad Girl na Manhattanie
    Ciekawy tekst, naprawdę mi się podoba :) Moja ocena to 5 :) Zapraszam również na mój profil
    3 miesiące temu W Zakonie Ducha
    Ambitna poezja, podoba mi się :) Moja ocena to 5 :) Zapraszam również na mój profil
    3 miesiące temu Olsztyn cz 2 ostatnia
    Krótki, ale ciekawy tekst. Moja ocena to 5 :) Zapraszam również przy okazji na mój profil :
  • Marek Adam Grabowski dwa lata temu
    Nie rozumiem o co chodzi? Nie ma początku i końca. To chyba fragment większej całości? Do dialogów radziłbym dodać didaskalia. Mimo pewnych braków nie jest złe; na klimat. Pozdrawiam bez oceny

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania