Zuzanna z Narnii
[Clive S. Lewis miał w planach napisanie ósmej książki serii "Opowieści z Narnii" zatytułowanej (prawdopodobnie) "Zuzanna z Narnii", jednakże umarł zanim zdążył rozpocząć pisanie. Od tamtego czasu prawa autorskie do serii przejęła(i w dalszym ciągu posiada) jego najbliższa rodzina, a propozycje napisania kolejnych części były rozpatrywane negatywnie. Postaram się zatem rozpisać dalsze losy Zuzanny i choć przedstawiona wam opowiastka nigdy nie dorówna Lewis'owi, mam nadzieję jednak, że dobrze będziecie się przy niej bawić. Autor.]
***
Zuzanna Pevensie przeżyła swój największy koszmar latem 1949 roku, kiedy to cała jej rodzina(wraz z kuzynem Eustachym Scrubbem i przyjaciółmi) zginęła w wyniku wykolejenia pociągu. Dziewczyna nie była obecna w miejscu wypadku, toteż przeżyła i po ciężkich paru dniach przeniosła się do niewielkiego mieszkania na przedmieściach. Trauma i smutek sprawiły, że Zuzanna wyparła się dawnych wspomnień. Zapomniała o skutej okowami zimna krainie, bujnych puszczach, driadach, pięknych najadach, faunach tańczących przy rozpalonym ognisku, muskularnych krasnoludach, mówiących zwierzętach, potężnych centaurach, czy ogromnym lwie. Tłumaczyła sobie, iż były to tylko i wyłącznie fantazje - jedne z wielu przywilejów dzieciństwa.
Czas mijał nieubłagalnie i zanim się obejrzała, w samotności przyszło jej obchodzić swoje dwudzieste pierwsze urodziny. Jej dawne przyjaciółki z internatu pewnie już znalazły sobie przyszłych mężów, z kolei ona siedziała przy tym samym starym stole i uparcie odpisywała swojej ciotce ze Stanów Zjednoczonych. Naturalnie ubarwiała swoje życie; pisała o spotkaniach z chłopakami, malowaniu się, byle nie zamartwiać swojej jedynej rodziny.
Siedząc tak i myśląc, z czasem zgromadzona w głowie mgła zaczynała znikać. Pewnego razu usłyszała płaczące nieopodal jej domu dziecko; całe wybrudzone w błocie.
– Co ci się stało? – spytała. – Czemu jesteś tak ubrudzony?
– Obiecuje się pani nie śmiać? – przetarł oczy chłopiec. – Moja koleżanka twierdzi, że mam nie po kolei w głowie, a idąc tu, upadłem.
– Czego miałaby tak mówić? Mi na świrusa nie wyglądasz.
– Opowiadałem jej o krainie, którą widziałem niedawno...
Wtedy chłopiec opowiedział jej całą masę historii o wspaniałym królestwie wiecznego lata, o setkach magicznych stworzeń i postaciach, o których dziewczyna nigdy przedtem nie słyszała.
– Pani mi wierzy...prawda?
Po raz pierwszy od bardzo dawna chciała...
Chciała wierzyć.
Komentarze (2)
Pozdrawiam ciepło :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania