Zwiększona aktywność metafizyczna - dyptyk

Pierwsza miłość to taki wycierus

 

Po kątach wyraźnie podłamanego światła,

że nie ma to second handów. Ale ją stukniętą, spod chmurki,

będę klepał po grafomańsku. Z ulubioną herbatą bez komentarza,

czasem z sokiem limonki na bluzce żony, z podejrzanym makijażem.

Po powrocie z zakupów poprawiała jeszcze zlewne śnieżynki na twarzy.

Jak ona, topniejąca w oczach.

 

Wiosenki na torcie

 

Mój nadrealnie przekochany wnuk, ma urodziny, niech będzie,

że jest podobny do konkurencyjnych dziadków.

Przerósł mnie, niejadka w wieku dziesięciu lat,

apetytem na życie. Nie szkodzi, że nikogo w świecie

petrodaktyli na światłach przemijania i łez makowej panny,

nie przekonam, że kiedy czterodniowy walczył razem z matką

o sen, a potem już tylko o renomę specjalistycznego szpitala,

to ja z drugiego pokoju zawracałem Pana Boga.

I nie wiadomo gdzie jest, według niektórych przepadł w niesławie.

Chociaż mogę założyć się o ostanie życzenie do złotej rybki,

że Róża, która przestała już chodzić w nieswoich butach,

po ukończonym parterze ich domu, dokładnie w wigilię, obwiozła

swoją pierwszą nówką - wózkiem dla lalek, jakiegoś gapowicza.

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • kikimora dwa lata temu
    Wisienki na torcie poruszające - przepięknie.
  • Grain dwa lata temu
    wiosenki

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania