Zwłoki ogrodnika

Komisarz Marek Kowalski przyjechał na miejsce zbrodni. W garażu jednej z willi na przedmieściach znaleziono ciało ogrodnika. Był to mężczyzna w średnim wieku, ubrany w roboczy kombinezon. Leżał na plecach, z raną postrzałową w klatce piersiowej. Obok niego leżała łopata i wiadro z ziemią.

 

- Kto go znalazł? - zapytał Kowalski.

 

- Sąsiadka - odpowiedział jeden z policjantów. - Zadzwoniła na numer alarmowy około godziny temu. Mówi, że widziała go rano pracującego w ogrodzie i poszła do niego pogadać. Znalazła go martwego w garażu i uciekła stamtąd przerażona.

 

- A gdzie jest właściciel willi?

 

- Nie ma go w domu. Podobno wyjechał na delegację do Warszawy. To biznesmen, ma firmę budowlaną.

 

- Czy macie jego numer telefonu?

 

- Tak, próbowaliśmy się z nim skontaktować, ale nie odbiera.

 

Kowalski westchnął. Sprawa nie zapowiadała się łatwo. Zabójstwo ogrodnika wydawało się bezsensowne i przypadkowe. Co mógł mieć na sumieniu niewinny pracownik fizyczny? A może był świadkiem jakiegoś przestępstwa i dlatego musiał zginąć?

 

Kowalski wszedł do garażu i przyjrzał się ciału. Nie znalazł żadnych innych obrażeń ani śladów walki. Na ziemi widniały odciski butów, ale były nieczytelne. Na kombinezonie ogrodnika było kilka plam krwi i błota.

 

- Znaleźliście broń? - zapytał Kowalski.

 

- Nie - odpowiedział policjant. - Musiała zostać zabrana przez sprawcę lub kogoś innego.

 

- A co z kamerami?

 

- Nie ma ich tutaj. Właściciel nie miał systemu monitoringu.

 

Kowalski pokręcił głową. To było dziwne. Dlaczego ktoś bogaty i wpływowy nie miał zabezpieczeń na swojej posesji? Czy to był przejaw lekkomyślności czy celowego ukrywania czegoś?

 

Kowalski postanowił sprawdzić dom właściciela. Może tam znajdzie jakieś wskazówki lub dowody. Wszedł do środka i rozejrzał się po holu. Było tam kilka obrazów, rzeźb i drogich mebli. Na ścianie wisiała fotografia właściciela z żoną i dwójką dzieci.

 

Kowalski poszedł do salonu i zobaczył coś, co przykuło jego uwagę. Na stole leżały dokumenty i laptop. Kowalski podszedł bliżej i przejrzał papiery. Były to umowy, faktury i rachunki dotyczące różnych projektów budowlanych realizowanych przez firmę właściciela.

 

Kowalski otworzył laptop i wpisał hasło, które znalazł na karteczce przyklejonej do ekranu. Było to "123456". Kowalski uśmiechnął się ironicznie. Taki prosty kod mógł złamać każdy dziecinny haker.

 

Kowalski przejrzał pliki na laptopie i natrafił na coś interesującego. Był to folder z nazwą "S.A.". W środku były zdjęcia, nagrania i dokumenty dotyczące służby antykorupcyjnej. Kowalski odtworzył jeden z plików i usłyszał głos właściciela.

 

- Witam, panie dyrektorze. Mam dla pana propozycję, która może być dla nas obu korzystna. Wiem, że pańska służba prowadzi śledztwo w sprawie przetargów na budowę autostrad. Wiem też, że macie dowody na to, że moja firma brała w tym udział i płaciła łapówki urzędnikom. Ale zanim zrobicie z tym coś, chciałbym zaproponować panu układ. Mam na to dowody, że nie tylko ja, ale też inni konkurenci i politycy byli zamieszani w ten proceder. Jeśli pan zignoruje moją rolę w tym i skupi się na nich, to ja dam panu 10% z mojego zysku. Co pan na to?

 

Kowalski był zszokowany. To było niewiarygodne. Właściciel willi był nie tylko przestępcą, ale też szantażystą i donosicielem. Czy to miał coś wspólnego ze śmiercią ogrodnika? Czy on też wiedział o tym układzie i dlatego został zabity? A może to właściciel go zabił, bo się go bał lub chciał się go pozbyć?

 

Kowalski postanowił zadzwonić do służby antykorupcyjnej i sprawdzić, czy mają jakieś informacje na temat właściciela willi. Może oni będą w stanie pomóc mu rozwikłać tę zagadkę.

 

Kowalski wybrał numer i poczekał na połączenie.

 

- Służba antykorupcyjna, dzień dobry - odezwał się głos.

 

- Dzień dobry, tu komisarz Marek Kowalski z policji. Mam do państwa pytanie w sprawie jednego z waszych śledztw.

 

- Proszę bardzo.

 

- Chodzi mi o sprawę przetargów na budowę autostrad. Czy znacie państwo nazwisko Jan Nowak?

 

- Tak, oczywiście. To jeden z naszych głównych podejrzanych. Dlaczego pan pyta?

 

- Bo znalazłem coś, co może was zainteresować. Znaleziono zwłoki ogrodnika w jego garażu.

 

- Co?! - zawołał głos. - To niemożliwe!

 

- Dlaczego?

 

- Bo... bo to był nasz tajny agent! Pracował dla nas pod przykrywką i zbierał dowody na Nowaka!

 

Kowalski poczuł dreszcz na plecach. Wszystko nagle stało się jasne.

 

Ogrodnik nie był ogrodnikiem.

 

Był szpiegiem.

 

A ktoś go wydał.

 

Koniec.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Sandra 8 miesięcy temu
    Szybko się czyta, z mojej strony 5 :)
  • Pisarka przez duże Pe 7 miesięcy temu
    Podoba mi się! Mogę się teraz zastanawiać, czy Kowalskiemu udało się wywinąć, czy może już użyźnia glebę w ogrodzie Nowaka. Skoro ogrodnika zabrakło i nie ma kto o zielsko zadbać...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania