ŻYCIE

Poniedziałek rano, włączam budzik, jestem tak zaspany, że powieki same mi się zamykają. Leżę próbując znaleźć siłę aby wstać. Gdy wreszcie po 15 minutach udaje mi się usiąść na łóżku powstaje kolejny problem a mianowicie trzeba się jakoś ubrać. Ubieram to co jest pod ręką w większości to co wczoraj. Pakuję plecak, i idę na przystanek. Tam po odczekaniu 10 minut jadę zatłoczonym śmierdzącym i trzęsącym się autokarem przez kolejne 45 minut. Patrzę obojętnie przez okno mijając po raz kolejny te same miejscowości oczekując kiedy wreszcie koniec. Potem dojście do szkoły z przystanku. Zatrzymuję się pod klasą, witam się z wszystkimi, patrzę na telefon 7:50. Siadam na korytarzu i czekam gapiąc się w podłogę. Matematyka - siedzę przepisując z tablicy rozwiązania zadań których w ogóle nie rozumiem. Ile jeszcze do końca? 20, 15, 10, 6 minut.”#. podaj wzór” - zapytała nauczycielka. Ja szukam w zeszycie jakiegoś wzoru ale w moich bazgrołach nie mogę go znaleźć, jednak ktoś z tyłu klasy się nade mną ulitował. Dzwonek, wychodzę z klasy i siadam po kolejną. X. gada coś mi do ucha ale z niewyspania naprawdę nie chcę mi się z nim gadać. Biologia - siedzę gapiąc się w podłogę, jeszcze 30, 20, 8, 3 i dzwonek. Idę pod kolejną klasę, stoję w grupce kolegów przesłuchując się o czym gadają. Chemia - siedzę gapiąc się w podłogę przepisując co jakiś czas z tablicy. Po zakończeniu tematu daje czas wolny więc gadam z X. o jakiś pierdołach aby czas minął. 10, 6, 2, i dzwonek. Idę pod kolejną salę tam Y. opowiada jakąś historię ze swojego życia, dodaję ze 2 zdania swojego komentarza na koniec. Następnie polski, przerwa, historia, przerwa, znowu polski, przerwa i religia, czas wolny gdzie X. i Y. śmieją się gadając o jakiś pierdołach. Ostatni dzwonek, wychodzę jak najszybciej z klasy na przystanek, czekam 20 minut na autobus, jadę 45 minut i wracam 10 minut do domu. Odkładam plecak, powtarzam z rodzicami ten sam monolog od 3 lat. “Jak tam w szkole?”, “Normalnie”, “Były jakieś oceny? “ itp. Siadam w salonie i czekam na obiad, sprawdzam telefon, dziennik, instagram, yt - nic ciekawego. Następnie jem obiad i wracam na miejsce aby poczekać aż rodzice pójdą. Mam czas wolny, siedzę więc przed komputerem od 16 do 20 raz wychodząc po jedzenie i raz aby zrobić 2 kółka wokół domu. Jutro ma być karkówka z geografii, tak mi się nie chce tego uczyć. Biorę do ręki podręcznik. “Bardzo mały materiał jutro w szkole się nauczę” i wracam przez komputer, szukam jakiegoś serialu na Netflixie, ten nie, ten też nie, ostatecznie żadnego nie znajduję. Godzina 23, idę się umyć starając nie patrzeć na siebie w lustro. Kładę się spać włączając “Sleeping next to gf ASMR | heartbeat | soft breathing”. Usypiam po 30 minutach koło 00:40. Wtorek, wstaję, ubieram się i czytam geografię przy śniadaniu. Idę na autobus, jadę, idę pod szkołę. Religia - uczę się na geografię, przerwa - dalej się uczę, geografia - kartkówka, przerwa - gadam z X. i Y. o Z., matematyka 30, 20, 10, 7, przerwa - siedzę gapiąc się w podłogę, historia 25, 26, 10, 5, przerwa - jem bułkę z szynką tą samą od 4 lat, rozszerzenia , 20, 10, 8, 1 ½ , przerwa - gadam z Z. o najbliższych wyborach, wf - nie chcę mi się ćwiczyć więc chodzę z innymi wokół bieżni. Dzwonek, idę na przystanek jadę, idę do domu, czekam, jem, czekam, przeglądam redita, youtube, titkoka, jadę rowerem po mleko do sklepu, wracam, włączam p****b, idę coś zjeść, potem znowu p****b. Godzina 21, na jutro zadanie z matematyki więc żebram je od kogoś. Przepisuję, siedzę na tarasie rozmyślając nad swoim życiem i idę spać o 1:00. Środa. śniadanie, dojście, autobus, dojście, matematyka, polski, historia, WOS, wf … dojście, autobus, dojście, czekanie, obiad, czekanie, granie, idę pogrzebać jakieś stare rupiecie na strychu, sam nie wiem po co, jem, myję się, jednak tym razem nie udało mi się na mnie nie popatrzeć, kładę się na łóżku włączając “Sad music for lonely people”. Wyłączam muzykę i próbuję zasnąć. Czwartek - śniadanie, autobus, szkoła, obiad, obijanie się, idę na zewnątrz rozmyślając o swojej przeszłości, piszę swoje wypociny, idę spać. Piątek - śniadanie, autobus, szkoła, obiad, idę na spacer do jakiegoś odludnego miejsca, odpowiedniego do mojego nastroju, wracam, przeglądam filmy na yt o depresji, próbuję znaleźć film, oglądam “Bielmo (2022)” - polecam. Myję się i idę spać. Sobota, budzę się o 10 ale nie chce mi się wstawać, próbuję znowu zasnąć, wreszcie jakiś miły sen, jednak drzwi otwiera mi matka narzekając że nie wstałem a sen się kończy. Godzina 12, palętam się po domu czekając na obiad o 13, po obiedzie sprawdzam telefon, brak wiadomości, biorę rower i jadę 14 km do K. tam i z powrotem, razem 28 km. Następnie włączam przygnębiającą muzykę i leżę, po chwili znowu piszę swoje wypociny. Dalej p*****b, idę zrobić dwa kółka wokół domu, przeglądam yt, idę na zewnątrz, przeglądam swoje stare zdjęcia i idę o 2:00 spać słuchając “Gf comforting ASMR”. Niedziela, wstaję o 12, jem coś i idę do kościoła na 13 mimo że jestem ateistą, jednak nikt o tym nie wie i nie chcę żeby się dowiedział więc się zmuszam do chodzenia i słuchania tych farmazonów proboszcza o marszach które były ponad 2 lata temu. Wracam jem obiad, jadę rowerem do K. tylko inną krótszą drogę w jedną stronę 10 w drugą 11, razem 21 km. Po powrocie patrzę na telefon brak wiadomości. Jutro sprawdzian z biologi, ale tak mi się nie chce więc nauczę się jutro w szkole. I znowu poniedziałek, wtorek, środa, czwartek, piątek, sobota i niedziela. W niedzielę wieczór siadam na krześle na zewnątrz i patrząc na gwiazdy myśląc “Jak bardzo pragnę mieć kogokolwiek bliskiego, ale wiem że to nigdy nie nastąpi” następnie zadaje sobie pytanie “Kim ja jestem?” “Gdzie ja żyję?” “Co jest ze mną nie tak?”, “GDZIE JA JESTEM?” Następnie kładę się spać, zasypiam o 00:40. Następnie poniedziałek - śniadanie, autobus, szkoła, autobus, obiad ….

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Poncki rok temu
    "jem bułkę z szynką tą samą od 4 lat"
    Myślę, że ta bułka po czterech latach to już jest toksyczna.
  • Sandra 8 miesięcy temu
    Rell... Czekaj, jak to? I jeszcze się nie skończyła!? Wy z Hogwardu czy jak? Jeśli tak, to ja chcę polecieć do Anglii.
  • Bajeczna rok temu
    Guy -jest to raczej sprawozdanie albo raport jednego z Twoich nudnych dni...tak to odebralam ...hm....nie stawiam oceny sorry.
  • Sandra 8 miesięcy temu
    “Sad music for lonely people” – no ludzie mają tupet.

    Ten tekst jest jak sprawozdanie, ale coś w nim jest. Jakby... Niby nic o emocjach nie ma, ale one same tutaj są.

    Jak prawowita i zaliczająca się do nastolatków nastolatka mogę rzec jedynie: koniec wakacji, szkoło witaj znowu

    Pozdrawiam

    Ach, i przestać żreć cztery lata z rzędu tą samą bułkę, bo nie pożyjesz długo, a kiedyś w końcu znajdziesz osobę, która załata dziurę samotności 🦉

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania