Życie Kate (fragment)
18 września 2025 roku.
- Kocham cię - rzekła ni stąd, ni zowąd Kate, leżąc na łóżku ze swoim świeżo poślubionym mężem.
- Ja ciebie też - odparł, nie wypuszczając jej z ramion od dobrych dziesięciu minut.
- A wiesz, za co cię kocham?
- Hmm... pewnie znalazłoby się kilka takich rzeczy - rzekł z figlarnym uśmiechem.
- Tak, ale jedna zdecydowanie wysuwa się przed szereg.
- To znaczy?
Kate uniosła się lekko na łokciu, patrząc mężowi prosto w oczy. Cienka kołdra zsunęła jej się z piersi, odsłaniając je, co oczywiście nie umknęło jego uwadze. Była niewiarygodnie piękna, kiedy nie miała na twarzy tak grubej warstwy makijażu, że można by ściągać ją za pomocą szpachli. Nie chciał porcelanowej lalki. Chciał... Kate.
- Kocham cię, bo... przy tobie nie zawsze muszę udawać przed całym światem, że jestem taka... silna...
Troy dostrzegł łzy w oczach małżonki. Wiedział, że samo obnażenie przed nim emocji kosztowało ją sporo wysiłku. Nie była przyzwyczajona do tego, że ktoś może spoglądać na nią, widząc nie tylko powierzchowną warstwę nienagannej w swej aparycji kobiety. Domyślał się, że po latach udręki bardzo długo czekała na taki właśnie moment.
Złożył na jej ustach namiętny pocałunek, a następnie ponownie przyciągnął ją do siebie. Długie, kasztanowe włosy miała w nieładzie po wcześniejszych miłosnych uniesieniach. Taką najbardziej ją lubił. Bez maski, bez retuszu. Prawdziwa Kate, jaką przy nim zawsze mogła być.
- Jestem tu. Zawsze będę - szepnął jej do ucha.
- Tak, wiem.
Troy wyczuł w jej głosie nutkę niepewności.
- Uwierz w to, proszę. Zaufaj mi.
- Ufam ci. Po prostu... - w tym momencie się zawahała. Zaszła już tak daleko. Wspięła się mozolnie na Everest swoich marzeń, lecz teraz bała się, że byle podmuch wiatru może strącić ją ze szczytu, spychając w otchłań udręki i rozpaczy, którą aż za dobrze znała.
- Po prostu...? - ponaglił ją subtelnie.
- Ech... czasem mam wrażenie, że to wszystko po prostu mi się śni.
Troy ujął delikatnie jej dłoń. Była taka drobna i miękka w dotyku. Czasem bał się, że idąc z nią za rękę może nieopatrznie połamać jej wszystkie paliczki.
- Był kiedyś taki film "Niekończąca się opowieść". Oglądałaś?
- Oczywiście.
- Więc niech nasza historia, która właśnie się rozpoczyna, będzie taką opowieścią. Bez końca. A jeśli już, to z happy endem. Przejdziemy przez życie razem. Obiecuję ci to.
Zamiast odpowiedzieć, Kate uśmiechnęła się lekko pod nosem. Ona w momentach wzruszenia nie zawsze potrafiła ubrać myśli w słowa. Jej mąż opanował tę sztukę do perfekcji. I za to również go kochała.
Leżeli tak spleceni ze sobą jeszcze przez dobrych kilka minut, dopóki oboje nie udali się do krainy niezmąconych niczym snów.
L. A. T.
To będzie już moja czwarta książka. Nie wiem jeszcze, czy powieść, czy nowela. Jak zwykle wyjdzie w praniu. I pewnie znów najlepsze fragmenty powstaną o 2-3 nad ranem. Tak jak teraz. Ale cóż... taki już los pisarki/artystki. Bo w ciszy, kiedy już wszyscy śpią, do głowy przychodzą najciekawsze pomysły.
Komentarze (2)
BARDZO DOBRA MIŁOSNA CHWILA-wciągnęło mnie.
Zostawiam ukłon i 5:)
Dziękuję ślicznie za lekturę, komentarz i gwiazdki 💜 postaram się przez całą książkę trzymać poziom 😄
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania