Poprzednie częściŻycie jak w Madrycie

Życie na protezach

Liczydła i wszelkie inne kalkulatory zstąpiły nam tabliczkę mnożenia i w ten oto zmyślny sposób nie musimy pamiętać, ile jest pierwiastek z potęgi do kwadratu. Wyrażanie emocji za pomocą skrzywionej japy, załatwiło nam mordęgę trafnego wyrażania osobistych uczuć. Do zestawu udogodnień dodreptała AI, czyli kolejna wyręka zwalniająca nas z samodzielnego myślenia. Potrafiąca w pół sekundy uględzić pracę doktorską imienia ojca Rydzyka.

 

Nie pisałbym o tak rozumianym postępie, gdyby był on wykorzystywany sensownie. To znaczy jako sprzęt - uzupełnienie indywidualnych dociekań. Jako podporę samodzielnego ruszania głową. Jako istotnego pomagiera, lecz nie apodyktycznego uzurpatora naszej osobowości.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • NinjaC 2 godz. temu
    Ma pazur i dobrą metaforę, tylko momentami zjeżdża w dziaderski vibe.
  • Grain
    Nerwinuś, komuszy autorytecie, jak ty cierpisz, czepaiasz się tylko Rydzyka i AI. Bezpiecznie.
    Dalej robisz za autorytet. To tak jakby kurwa, była zwolenniczką czystości seksualnej.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania