Życie nastolatków cz. 2
Właściwie połowa mojej szkoły to były wagary. Nie wiem dlaczego zaczęłam urywać się z lekcji, na pewno nie przez chęć zaimponowania innym. Po prostu nie chciałam przez pół dnia słuchać wymagających, surowych, niby inteligentnych, z okularami na nosie i z nosem w książkach ludzi po 30-stce, którzy wpajali nam różne, niepotrzebne mi do życia informacje. Na wagary nie chodziłam sama, ale można powiedzieć, z moją najlepszą przyjaciółką Igą. To ona mnie do tego namawiała aż w końcu zaczęłyśmy urywać się coraz częściej.
- Nie mogę wytrzymać w tym domu, mam ochotę od nich uciec. - zaczęłam rozmowę kiedy oddalałyśmy się od budynku szkoły.
- To ucieknij i olej wszystko. Zrób tak jak ja, a zobaczysz, że życie może być piękne! - z uśmiechem odpowiedziała Iga.
- Żeby to było takie proste...
- Chcesz? - wyciągnęła paczkę fajek i podała mi.
- Dobrze wiesz, że nie. Może i moje życie nie układa się najlepiej, ale nie chcę mieć do tego zatrutych płuc.
- Mówisz tak, jak mój tata.
- To on wie?
- Tak.
- I nic z tym nie robi? Mi by rodzice głowę urwali.
- Robił. Ale kiedy wiedział, że to nie poskutkuje, odpuścił. Teraz dalej zatruwam sobie płuca, ale nic mnie nie denerwuje i cieszę się życiem. To gdzie idziemy? - zmieniła temat.
- Tam gdzie zawsze.
Naszym miejscem był zaniedbany park. Nam w pełni odpowiadał. Kiedy siedziałyśmy na trawie pogrążone w rozmowie, usłyszałyśmy, że ktoś zbliża się w naszym kierunku.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania