Życie w operze

Jakby nasze życie toczyło się w operze było by cudownie. Napewno była by ona bezwględna, może nawet raniąca trochę uszy, lecz mimo wszystko, lepsza niż rzeczywistość, której nie chcę już słyszeć. Mam dosyć swojego imienia, mam dosyć ludzi, a także dźwięku fortepianu. Jak od tego uciec? Nie, ucieczka to zły pomysł. Jak się przed tym schować?

Patrząc nic nie znaczącym wzrokiem na ludzi stojących na przystanku autobusowym w środku zimy myślę o tym jak to jest tak stać w miejscu. Już wolałabym chodzić z zasłoniętymi oczami czarną przepaską podczas sztormu. Jednak zamiast tego wciąż i wciąż słyszę swoje imię: ,,Alicjo przyniesiesz mi moją teczkę?" ,,Alicja, słuchasz mnie?"

Mam wrażenie, że świat jest spowity czarną, wyblakłą zasłoną. Przysłania ona wszystko tak, że nic nie widzę. Naprawdę trudno wtedy się nie poddać. Zwłaszcza, kiedy wie się, że to trwanie nie ma sensu.

Dlatego właśnie zamiast fortepianu wolę słuchać całymi dniami skrzypiec.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania