Życie zapatrzonego w pracę
Tomasz był zapracowanym męzczyzną. Pracował od rana do wieczora, od poniedziałku do piątku. Od 7:00 dp. 18:00. Był nauczycielem matematyki. Głównie kończył lekcję o 15:00 a kartkówki oraz sprawdziany przeglądał i sprawdzał trzy godziny. Potem wracał do mieszkania by zjeść, wypić jedno piwo i położyć się spać. Rano - pobudka o 6:00 i poranna kawa. Potem toaleta i mycie zębów. O 6:30 wychodził do szkoły. Nie miał samochodu a jego jedyny syn mieszkał już sam. Żona porzuciła ich gdy jego synek kończył 14 lat. Znalazła sobie młodszego kochanka, zresztą teb kochanek był kolegą Tomasza z pracy. Tomasz miał 45 lat i do emerytury trochę czasu. Tego dnia idąc do pracy męzczyzna miał poczucie, iż musi coś zrobić ze. Swoim życiem. Dręczyło go to że poświęcał synowi tak mało czasu. Pamiętał nawet jak nie zdążył na występ syna z okazji dnia ojca bo musiał skończyć przygotowywać następną lekcje dla pewnej klasy. Syn gniewał się na ojca całe godziny, dopóki Tomasz nie udobruchał go lodem truskawkowym. Mężczyzna był wychowany w poczuciu, że to ojciec ma pracować na dom i gdy zmęczony wraca do domu to trzeba mu podsunąć schabowego i flaszkę. Ale co to jest flaszka? Ojciec tomasza pragnął by podawać mu dwie, czasami trzy gdy miał ciężki dzień w pracy. Tomasz nie pił, ale kochał schabowego. Tyle że teraz nie miał nikogo kto podał by mu schabowego. I tak idąc do szkoły Tomasz zaczął dostrzegać nie tylko swój okrągły brzuszek. Pamiętał kłótnie z żoną która miała mu za złe to, iż nie miał dla rodziny czasu. Gdy się wyprowadzała powiedziała pewne zdanie. Ale o tym później. Patrząc jak ojcowie podnoszą swoich synów na barana, Tomasz przypomniał sobie jak zawsze wymawiał się mówiąc że bolą go plecy. Przysiadł na ławkę obok placu zabaw składającego się z dwóch hustawek i jednej zjeżdzalni. Wiedział że był okropnym ojcem. I wtedy zamiast do szkoły pobiegł do syna. A słowa które wypowiedziała żona brzmiały tak:
-Zajmij się naszym synem
Komentarze (3)
Przyznam, że tamto mnie zdecydowanie mocniej ruszyło, emocjonalnie. I święta, i niewinnie cierpiący chłopak.
Tu nie do końca umiem się odnaleźć przy bohaterze, jak również przy jego żonie.
Najbardziej współczuję synowi. Okazało się, że nie ma ani ojca (tylko bankomat) ani matki (i tu już w nawiasie żadnego substytutu wpisać nie mogę).
Daje 5
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania