Żyletka
Chcę zniknąć, udać się do krainy wiecznej ciemności.
Proza codziennego życia przytłacza mnie.
Nie radzę sobie w społeczności, dziś zostałam opluta, a moje ciało...
Eh... Sponiewierane....
Siedzę w łazience, w pustej wannie, z ostrym przedmiotem w dłoni.
Delikatnie miejsce przy miejscu nacinam skórę.
Szczypie, ale idzie się przyzwyczaić, uwielbiam ten ból.
Chyba się uzależniłam.
Nie chciałam tak odejść, nie sądziłam, że tak opuszczę ten świat.
Cóż...
Tego sobie życzę, takiego końca chcę.
Krew plami wannę, odrzucam żyletkę, patrzę na swoje wojarze.
Uśmiecham się do siebie, kładę się wygodnie, opuszczam rękę.
Piękna jest krew niby czerwona, ale wypełniona barwami, taka cudowna, i ten zapach...
Wdycham powietrze jak narkoman.
Pół przymkniętymi oczami, patrzę na kałużę.
Jestem wolna....
Orchid.Solma
Komentarze (21)
Tak, ja też napełniłabym wannę woda, zawsze to jakieś znieczulenie. Choć w sumie raczej chodzi też o to żeby bolało.
Szczególnie jak ktoś sobie wkręci poczucie winy.
"Uśmiecham się do siebie, kładę się wygodnie, opuszczam rękę na dół" - a można opuścić do góry? Wystarczy samo opuszczam.
Ok. Zapis wyliczeniowy, taki szynowy, nie podoba mi się, a sama treść trafia do mnie wybiórczo. Na poziomie poszczególnej myśli, ale jako całość nie.
Powiem tak: Wiem, że umiesz pisać lepiej, bo znam przynajmniej trzy czy cztery wypowiedzi, które zaserwowałaś w jednym wątku na forum, które biją ten tekst o kilka długości. Nie wiem czy to kwestia spinki, czy czego innego.
Tutaj czwórka jest oceną adekwatną, choć te oceny to i tak bez sensu.
Pozdrox, OS.
Pozdrawiam :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania