Żywe Trupy #Prolog

Było ciemno. Siedziałam na łóżku pogrążona w myślach. Nie wiem co mam teraz zrobić. Uciec stąd, czy zostać i tkwić w przekonaniu, że wszystko będzie dobrze ? Nasz świat niedługo się skończy, a ja płacze co będzie dalej ? Powinnam wziąć się w garść i spróbować przetrwać. Tak. Tylko że wy nie wiecie, o co mi chodzi. Więc wam wytłumaczę.

Rano w wiadomościach była mowa o „bombie, która zamieni wszystkich w chodzące trupy". Mówili, żeby zachować spokój i nie wychodzić z domów. Kurna. Jak więc spokojnym wiedząc, że za kilka godzin możesz umrzeć ! Do rzeczy. Dokładnie za 10 godzin przez kraje przelecą samoloty, które spuszczą na nas zagładę. A tak dokładniej o 14:00. Mam sporo czasu na przygotowanie się. Więc powinnam działać, a nie siedzieć i czekać na cud. Nie mogę się w sobie zebrać. Nie chce umierać, ale boje się, że i tak nie przetrwam w „nowym świecie". Może jednak spróbuję ? Okej. Dam radę. Muszę dać. Wstałam z łóżka. Cały czas starałam się odgarniać złe myśli.

[Ja] - Przeżyję. Nie mam czasu do stracenia. Trzeba spakować najpotrzebniejsze rzeczy.

Wzięłam mały, niebieski notesik i długopis. Zapaliłam lampkę i usiadłam przy biurku. Zaczęłam wymieniać:

Na pewno muszę mieć dużo jedzenia. Piciem też nie pogardzę. Broń biała ? Jak najbardziej. Przyda mi się też latarka i zapalniczka. Nigdy nie wiadomo co się zdarzy. No i oczywiście odwaga. Najpotrzebniejsza „rzecz”, jaka na razie mi się przyda.

Zeszłam na dół po drewnianych, ciemnobrązowych schodach. Wzięłam torbę, którą miałam na wakacjach w górach. Piękne wspomnienia. Wspomnienia wspomnieniami, czas myśleć o teraźniejszości. Weszłam do kuchni. Pamiętam, że jak rodzice wyjeżdżali w podróż służbową, to zostawili mi pełno żarcia w puszkach. Idealnie. Zgarnęłam wszystkie. Picie, najlepiej woda. Mam tylko trzy butelki. No nic. Trzeba się cieszyć, że chociaż są. Wezmę też kilka noży. Pięć wystarczy. Jeszcze tylko tasak. Zapalniczka. Mój tato pali, więc w domu musi się jakaś walać. Weszłam do garażu.

[Ja] - Jak zwykle. Niezawodny tatuś.

Sięgnęłam po zapalniczkę. Jeszcze tylko latarka i w drogę. Wróciłam do kuchni.

[Ja] - Kochana mamusia. Ona jedyna pomyślała, żeby naładować latarkę.

Schowałam wszystko do plecaka. Na rękę nałożyłam jeszcze zegarek. Ubrałam swoje czarne trampki, które poniosą mnie w daleki świat jak najdalej od tego bagna. Wyszłam z domu, gotowa na przygodę mojego życia...

Następne częściŻywe Trupy #1

Średnia ocena: 3.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Grubas 31.07.2016
    Dużo, dużo ortów i literówek, gdzieniegdzie brak przecinków. Dużo pracy przed tobą. 3 na zmotywowanie.
  • Magic_Star 31.07.2016
    Tak wiem. Ale staram się jak mogę żeby wyszło jak najlepiej. Dziękuje że mi to powiedziałeś. Postaram się poprawić.
  • Grubas 31.07.2016
    Magic_Star Istnieją też internetowe korektory jak co.
  • Magic_Star 31.07.2016
    Grubas Okej.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania