Żywe Trupy. Prolog
Byłam sama w domu, kiedy to się stało.
Usłyszałam rozbijaną szybę, więc poszłam to sprawdzić. Pewnie znowu jakiś sztywny próbuje się włamać. Szybko zgarnęłam nóż ze stołu i ruszyłam w tamtym kierunku.
Gdy wychodzili, ojciec kazał mi spakować broń i żywność do torby na wszelki wypadek, żeby móc uciec, kiedy stado nas dopadnie.
Weszłam do salonu i zamarłam.
Na środku pomieszczenia stała ona. Gdy mnie zauważyła, zaczęła iść w moją stronę, wydając ten ohydny dźwięk. Jak ja go nie znosiłam…
Była już blisko, więc żeby się ratować, uniosłam dłoń, w której trzymałam broń i z wielkim trudem wbiłam jej ostrze w głowę.
Gdy runęła na podłogę, rozpłakałam się. Ojciec ciągle nie wracał, ale wiedziałam, że był tam razem z nią, próbował ją chronić… ale nie udało mu się. Została ugryziona.
Nie chciałam dłużej znajdować się w tamtym domu, więc wróciłam do kuchni, chwyciłam torbę z bronią i wyszłam.
- - - - - - - - - -
Od autorki: Wiem, że prolog krótki, następne rozdziały prawdopodobnie pojawią się za miesiąc.
Komentarze (16)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania