Żywioły.
Już umiera słońce.
Topiąc się wśród barwnych fal.
I nic już nie może zaradzić.
Że osobno kazano żyć nam.
A tam nad górą nadziei.
Jak feniks odradza się
Książę nocy.
Lecz on też nie potrafi.
Udzielić nam pomocy.
O tam w kominku tli się jeszcze ogień.
Ale on też mi nie powie
Jak mam zapomnieć o tobie.
Spójrz, tam woda wystąpiła z koryta.
Lecz ona ci nie podpowie
Jak be zemnie, masz przeżyć resztę życia.
A tam listek przez wiatr jest delikatnie musany.
Lecz i on nam nie powie.
Jak to będzie dalej z nami
Popatrz, tam się ziemia rozstępuje.
Ale nawet ona
Nie wie co się między nami psuje.
Bo widzisz ty i ja.
To żywioły.
Tak różne, a jednak te same.
Które podobno się nienawidzą.
Lecz w głębi serca.
Chcą być kochane.
Komentarze (7)
dodałam przyszłą wojowniczkę
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania