Literkowa bitwa na rymy - A my się kochaliśmy
Twój słodki szept
Do snu mnie kołysze
Kocham ten czas
Kiedy go słyszę
I dusza moja
Jemu podlega
Nie muszę się starać
Ty o mnie zabiegasz
Leczysz mnie z bólu
Wyrzutów sumienia
Łagodzisz prawdę
Niszczysz cierpienia
Dajesz mi wszystko
Czego mi trzeba
Zabierasz smutki
Uchylasz nieba
I tylko ciebie
Już potrzebuję
Od reszty świata
Się izoluję
Gdy wszyscy gnają
Świat zabiegany
Nam nie potrzeba
My się kochamy
Mówisz że mnie kochasz
I zawsze wysłuchasz
Pochlebstwa przysięgi
Szepczesz mi do ucha
Mówisz - zawsze będę
Mówisz że zostaniesz
Ale ja odchodzę
I żegnam - szatanie
Komentarze (19)
Już potrzebuję
Od reszty świata
Się izoluję
Gdy wszyscy gnają
Świat zabiegany
Nam nie potrzeba
My się kochamy ~ to jest najpiękniejszy fragment z całej dotychczasowej Bitwy ;) Za sam ten fragment ode mnie dostajesz 5, a pomyśl, co będzie jeśli ocenię resztę tekstu ;P Ogółem przychodzi mi do głowy jedno słowo - GENIALNIE! Wiersz jest idealny. Można powiedzieć, że niczego mu nie brakuje. Rymy są dla Ciebie taką łatwością, są delikatne, skoczne i miło się je czyta. Jako, że ja jestem trochę rąbnięty (i lubię myśleć, że inni też), to interpretuje go w sposób taki: "diabeł" jest prawdziwym szatanem, który obiecywał Ci miłość, szczęście i wiecznie młode dziewice czekające w raju ;) (If you know, what I mean) Ale coś nie wyszło i ogółem jest zajebiście... Jednym słowem dostajesz WIELKKĄ PIĄTKĘ oraz życzę Ci powodzenia w Bitwie ;P
Ale naprawdę nie spodziewałam się aż takiego entuzjazmu. Dzięki :D
Zacznę od Ciebie, bo jako ostatnia wstawiłaś swój link ;) Aaa i jeszcze w tytule powinno być oznaczone, że ten wiersz to bitwa.
Czytając pierwszą zwrotkę byłam w stanie wyobrazić sobie całą sytuację, wczuć się w uczucia podmiotu.
Podobał mi się również sposób narracji, jest delikatny, subtelny
W drugiej strofie mam wrażenie, że osoba mówiąca jeszcze bardziej uwydatnia zalety, swoją silną więź z osobą, do ktorej kieruje swoje słowa. Jest w pewien sposób uzależniona od jego obecności, słów, gestów.
Co również potwierdzają słowa następnej zwrotki. Coraz bardziej rysuje się toksyczność relacji między kochankami - podmiot jest w stanie porzucić wszystko, odizolować się od otoczenia, byleby być ze swoim kochankiem.
Dochodząc do ostatniej, która z początku zdaje się byc nadal snem osoby mówiącej, która ma klapki na oczach, lecz nie - dwa ostatnie wersy zmieniają całą postać rzeczy.
Nie jestem w stanie stwierdzić, dlaczego zdanie podmiotu lirycznego uległo tak diametralnej zmianie, nie jest to widoczne w wierszu. Dlaczego adresat nagle zostaje nazwany 'szatanem', co takiego zrobił? Tego mi zabrakło.
Podsumowując wiersz mi się podobał ;) W interesujący sposób przedstawiłaś całą relację, jak wspomniałam jedyne zastrzeżenia mam do nie do końca jasnej reakcji osoby mówiącej w wierszu. :)
A weźmy to... Jak najdosłowniej. Podmiot kocha szatana, razem z nim czyni zło, mimo że to szatan. Po czasie otrząsa się i mimo tej wspaniałej miłości - odchodzi.
Chyba tak można to wytłumaczyć. A nawet jeśli - nie wszystko musi być do końca jasne.
Jeszcze raz bardzo dziękuję za opinię :D
Ale wierszyk bardzo dobry, myślałam, że to o chłopaku. C: Tylko te rymy, co raz były, raz nie... Ale nie zauważyłam tego, póki o tym nie przeczytałam no i tu to celowe, więc się nie czepiam. Znowu króciutko, przepraszam, ale bez rozpisaniu o interpretacji nie ma o czym pisać. :C
Ale dzięki, dzięki :D
Wiersz w przeważającej, a nawet w całości, jest wyliczenie ZALET. Zalet i zasług. Piękna laurka na pierwszy rzut oka. Słowa „szept”, „słodki”, zwrot „kołysze do snu”, wszystko to podkreśla i wzmaga pozorne tylko (jak dowiadujemy się później) BEZPIECZEŃSTWO.
Mamy poczucie, że PODMIOT LIRYCZNY składa hołd uwielbienia miłości, kochanemu, komuś DOBREMU:
„Nie muszę się starać
Ty o mnie zabiegasz”
– Tak, teraz wiemy, że mowa o ukochanym, który zabiega o względy czy bezpieczeństwo i komfort ukochanej> Czy na pewno...?
„Leczysz mnie z bólu
Wyrzutów sumienia
Łagodzisz prawdę
Niszczysz cierpienia
Dajesz mi wszystko
Czego mi trzeba
Zabierasz smutki
Uchylasz nieba”
– teoretyczny adresat słów podmiotu lirycznego, okazuje się, że „leczy z bólu” oraz „z wyrzutów sumienia”. Mało tego! „łagodzi prawdę” i „niszczy cierpienia”; „zabiera smutki”, uchyla nieba” – cóż za niezwykła moc? Czy ziemska miłość może być tak silna, ze potrafi to wszystko czynić? Czy może jej źródło nie jest na ziemi? A najważniejsze: leczenie z wyrzutów sumienia jest czymś ZŁYM! Przecież dobrze jest, gdy mamy wyrzuty sumienia, więc dlaczego ukochany leczy objawy naszych złych uczynków ? Może nie jest on dobry, lecz zły? Może jest podstępny???
Zabiera smutki i uchyla nieba – cóż, mógłby to być ukochany, ktoś bliski, więc cały czas podmiot liryczny nie określa WPROST adresata swojej wypowiedzi, aczkolwiek wprowadza już pewne wątpliwości co do intencji oraz charakteru ów adresata.
„I tylko ciebie
Już potrzebuję
Od reszty świata
Się izoluję
Gdy wszyscy gnają
Świat zabiegany
Nam nie potrzeba
My się kochamy”
– Pozorne „izolowanie się od świata” mogłoby świadczyć o pozytywnym wydźwięku tej ucieczki, lecz nie do końca. Izolowanie się i pragnienie „tylko ciebie” jest już objawem zagubienia i zatracenia. „Nam nie potrzeba tego świata zabieganego”, bo „my się kochamy” – kolejne pozorne wyznanie więzi i autodestrukcyjnej chęci ucieczki od ŚWIATA.
„I zawsze wysłuchasz
Pochlebstwa przysięgi
Szepczesz mi do ucha
Mówisz - zawsze będę
Mówisz że zostaniesz
Ale ja odchodzę
I żegnam – szatanie”
– W końcowej STROFIE podmiot liryczny podsumowuję „miłość” do adresata swojego wyznania, ale… Następuję NAGŁY, NIE SPODZIEWANY zwrot akcji.
Podmiot liryczny wyznaję, że – mimo wszelkich zabiegów obiektu „miłości” – ODCHODZI. Ale od kogo?! Od SZATANA.
Znamy już adresata słów podmiotu lirycznego.
Taki forma wiersza jest pewną zabawą z odbiorcą, czytelnikiem, w 'kotka i myszkę'. Zabieg udał się moim zdaniem i pokazał talent autora, czyli Twój, O-Ren Ishii.
Bez większych błędów technicznych.
PS
Jestem usatysfakcjonowany WYSOKIM poziomem Bitwy (mówię również o pozostałych, zgłoszonych wierszach)
Ciał Bambino, wszystkim:D
Neuro.
Nie dotarł do mnie wiersz, więc nie mogę o nim za dużo powiedzieć. Mam jednak świadomość, że jest genialny i nie mam się do czego przyczepić. Po prostu do mnie nie trafił. Nie przejmuj się, bo mi rzadko coś się podoba :P
Bardzo spodobała mi się druga strofa. Były w niej takie piękne określenia...
Dobra... Nie umiem oceniać ;_; Jak coś jeszcze wpadnie mi do głowy, to napiszę :)
Miła przewrotność na końcu - w sumie dałem się zaskoczyć, byłem pewien, że będzie to poemat miłosny na reklamę, ale ostatni wers sprawił, że przeczytałem wiersz od końca. Da się, przy odrobinie inwersji i da się nieźle.
Sam przekaz jest prosty, miejsca na interpretację nie widzę specjalnie dużo - wszystko jest raczej oczywiste, język prosty, raczej nie mogę tutaj zanurkować pomiędzy metaforami, symboliką, co nieco mnie drażni, zwłaszcza przy tak dobrym pomyśle. Rymy sprawiły, że w wiersz wkradł się banał i nieco trąci on częstochowskimi zagrywkami, również nadmiernie i kompletnie niepotrzebne używanie entera sprawiło, że po prostu czułem, że to idzie bardziej w stronę... wierszyka niż wiersza. Dostrzegam błyskotliwość pomysłu, ale nie dostrzegam tej samej błyskotliwości w wykonaniu, gwiazdę geniuszu zasnuła mi raczej kiepska rymowanka i próba zmiany wersów na zwisające z sufitu serpentyny - enter, enter, enter.
Ode mnie 3 - chociaż sam pomysł, wywrotka na końcu dostałaby 5.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania