Poprzednie częściAgala, bogini... rozdział 1: Rzeź

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Agala, bogini... rozdział 3: Zamach

Jusert, bóg losu, zasiadał tron w królestwie Niebios Przyszłości. Jego poddani byli nazywani Archaniołami, ponieważ dostawali pod opiekę jedną osobę i pisali jego historię w zwoju losu. Trzeba dodać, że Archaniołowie znali całe życie danej osoby. Wiedzieli kiedy umrze, kiedy kogoś straci i co zyska. Byli nie śmiertelni z powodu masek losu. Były stworzone ze złota. Mieli na sobie śnieżno białe szaty które zasłaniały całe ciało. Nikt nie wiedział co się pod nim kryje. Podobno kryją się pod nimi ciała przystojnych mężczyzn. Z resztą, sam Jusert był jednym z najprzystojniejszych bogów. Był marzeniem, nie tylko dziewczyn, ale samych bogiń. Miał kwadratową szczękę, szatę która zasłaniała prawą rękę i odsłaniała, dobrze oznaczone, mięśnie brzucha. Z lewej strony miał pochwę na miecz losu. Posiadał także tunikę i sandały.

Pewnego dnia przybiegł do niego zadyszany Archanioł.

- Atakują zamek! - mówił spanikowany poddany.

- Kto atakuję? - zapytał się Jusert.

- Nie wiem! Ten ktoś używa najczarniejszą magię która jest zakazana. Jak on może ją używać? Przecież nawet najgorsze bóstwa nie mogą jej używać bo to grozi wiecznym unicestwieniem. To jest przecież nie... - Archanioł zaczął powoli upadać. Na swoich plecach miał wielki czerwony znak.

- Jak on mnie nie znać? Ach, pewnie dlatego, że był świeżutkim Archaniołkiem. Hihihi...

- Lifus. Jak śmiesz atakować królestwo Niebios Przyszłości?!

- Dawno mnie nie było, prawda? Wiesz co to oznacza?

- Co?

- Wyzywam wszystkich bogów na wojnę Magii. Jak chcesz możesz do mnie dołączyć. Nie będę musiał cię zabijać.

- Nigdy.

- No to cóż. Będę musiał cię zabić.

Lifus, bóg ognia zła, był jednym z najmłodszych bogów. Też był niczego sobie. Dobrze zbudowany mężczyzna i ubiór który pokazywał mięśnie brzucha, pleców, rąk, nóg i karku. Był niczym bogini piękności i miłości, tylko że w wersji męskiej.

Jusert i Lifus wyciągnęli swoje miecze. Zaczęli walczyć. Walczyli, walczyli, walczyli i walczyli. Wyglądało tak jakby ta walka nie miała końca, aż w końcu Jusert wytrącił z rąk miecz Lifusa, kopnął go w brzuch i walnął go prawym sierpowym.

- Poddaj się, Lifusie.

- Hihihi...

- Co cię tak bawi?

- Zapomniałeś o pewnej rzeczy. - Lifus przyciągnął swój miecz mocą, chwycił go i wbił go Jusertowi w brzuch. Miecz przebił go na wylot. Jusert jęczał z bólu. Lifus wyciągnął swoją broń z ciała Juserta i potem zrobił to samo co Jusert zrobił mu, czyli, kopnął go w brzuch i walnął go prawym sierpowym w twarz. Bóg losu upadł na ziemię. Lifus usiadł na jego brzuchu i zaczął obijać mu twarz. Podduszał go i znowu bił go po twarzy.

- Przestań! Proszę! Stop! - Jusert krzyczał tak bez końca.

Lifus widział żyły na szyi boga gdy krzyczał. Wziął jego rękę i wygiął ją tak, że powstało złamanie otwarte. Jusert krzyczał z bólu. Potem Lifus "pomógł" mu wstać. Trzymał go za złamaną rękę. Podniósł ją i z całej siły walnął go w pachę. Potem drugi raz, trzeci raz, czwarty raz i piąty raz. Później walnął go w brzuch. Jusert znów upadł. Lifus nadepnął na nogę boga. Bóg krzyczał. Drugi bóg rozstawił mu nogi tak, żeby łatwo można było kopnąć w przyrodzenie. Zrobił to. Jusert nie miał już siły, żeby zwijać się z bólu. Lifus nadepnął na głowę przegranego, a potem na szyje.

- Wiesz co? Nie wiem co mam ci jeszcze zrobić... Ah, no tak. Złamię ci jeszcze nosek. Hahaha! - zrobił to.

- Aaaaaa! - Jusert krzyczał w agonii. - Czemu? Czemu?

- A dobra skończę z tobą. - Lifus wyciągnął srebrny sztylet. Prawie to zrobił gdy nagle dostał kamieniem w twarz. Jusert popatrzył kto to był. Zobaczył dwóch braci i jedną siostrę. Stenofor, bóg ziemi, Kora, bogini roślinności i Junort, bóg zwycięstwa i miłości.

- No proszę. - Lifus wycierał krew z czoła. - Bracia i siostra. I to jeszcze twój bliźniak.

- Milcz! - rozkazała Kora - Nie masz prawa przebywać w tym miejscu.

- A co taka roślinka może mi zrobić, co?

- To. - Na twarzy Kory pojawił się mały uśmieszek. Pod stopami Lifusa pojawiły się kwiatki które dorastały mu do kolan. Zaczęły się ruszać i związały wroga. Stenofor włożył swoją wielką, owłosioną rękę do ziemi i wyciągnął wielką maczugę. Podszedł do Lifusa i zaczął go bić. Bił go po twarzy i po brzuchu.Bił go tak długo, aż nie pojawiła się czarna chmura i nie zabrała Lifusa. Junort podszedł do Juserta.

- Co on ci zrobił? - Zaczął pomagać mu wstawać.

- Ała!

- Przepraszam.

- Kopnął mnie w...

- Gdzie?

- W ranny brzuch i w...

- Tam?

- Tak.

- Coś jeszcze?

- Złamał mi nos, rękę i nogę.

- Masz szczęście, że jesteś bogiem. Twoja buźka będzie wyglądała tak samo i nadal będziesz płodny.

- To dobrze. - Jusert i Junort wyglądali tak samo, tyle że bóg losu miał lepszą "rzeźbę" a bóg zwycięstwa i miłości miał brodę "na drwala". - Powiedział mi, że...

- Co? - Stenofor zapytał się go swoim bardzo głębokim głosem.

- Powiedział mi to, że wyzywa wszystkich bogów na...

- Na co?

- Na wojnę Magii

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Już co jest lepiej.Jak dla mnie nadal akcja idzie za szybko i zabrakło mi opisu zamku.Ode mnie 4.
  • HarleyKingPL 30.06.2016
    Dziękuje za opinie. Przez kilka rozdziałów akcja będzie się rozwija dosyć wolniej. Co każdy rozdział będzie co raz lepiej. Pozdrawiam :)
  • Hypos 30.06.2016
    Jak na twój wiek to na prawdę masz niezłą wyobraźnię, w porównaniu z innymi 13-latkami to Twoja ortografia nie jest na złym poziomie. Liczę na szerszy opis przedmiotów, miejsc, postaci i ich ubioru!!
  • HarleyKingPL 01.07.2016
    Wezmę sobie to do serca. Dziękuję
    .

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania