Bajka KSW - Erko Dziun
Opowiadanie powstało w celach humorystycznych i nie ma na celu nikogo urazić.
Mamy nowego kolegę. Po południu trener przyszedł z jakimś gościem, który miał całkiem
czarne włosy czesane w kostkę i oczy takie niebieskie, jak hantla, którą przegrałem wczoraj na przerwie, ale to dlatego, że Juras oszukiwał.
- Panowie - powiedział trener - przedstawiam wam nowego, małego kolegę. On jest
cudzoziemcem i jego rodzice oddali go do tej federacji, żeby się nauczył polskiego Liczę na
was, że będziecie mu pomagać i że będziecie dla niego bardzo mili.
- Potem trener odwrócił się do tego nowego i powiedział: - Powiedz kolegom, jak się
nazywasz.
Nowy nie zrozumiał tego, co trener powiedział, uśmiechnął się tylko i zobaczyliśmy, że ma
ogromne zęby.
- Ale szczęściarz - powiedział Pudzian - Takimi zębami można odgryzać okropnie duże kęsy!
Ponieważ nowy nic nie mówił, trener powiedział, że on się nazywa Erko Jun.
- Yes - powiedział nowy - Dżun.
- Przepraszam, panie trenerze - zapytał Materla. - Czy on nazywa się Jun czy Dżun?
Trener wytłumaczył nam, że on się nazywa Jun, ale że w jego języku Jun wymawia się jak Dżun.
- Dobra - powiedział Materla. - Będziemy go nazywali Dziun.
- Nie - powiedział Janikowski - trzeba wymawiać Dżun.
- Zamknij się, Dżanikowski - powiedział Materla i trener kazał im zrobić za karę 50 pompek.
Trener kazał Dziunowi usiąść z Narkunem. Narkun spoglądał na niego złym okiem, bo
on jest pierwszym uczniem i pieszczoszkiem naszego trenera i zawsze się boi, że każdy nowy też
może zostać faworytem i pieszczoszkiem. Jeżeli chodzi o nas, Narkun wie, że mu
nic nie grozi.
Dziun usiadł i uśmiechnął się, a w ustach miał pełno zębów.
- Szkoda, że nikt nie zna jego języka - powiedział trener.
- Ja posiadam pewien zasób bośniackich słów - powiedział Narkun, który, trzeba to
przyznać, umie się elegancko wyrażać.
I Narkun zaczął mówić do Dziuna słowami ze swojego bośniackiego zasobu, a Dziun
patrzył na niego, potem zaczął się śmiać i pukał się palcem w czoło. Narkun bardzo się
obraził, ale Dziun miał rację, że się śmiał. Dowiedzieliśmy się później, że Narkun
opowiadał mu o swoim krawcu, który jest bardzo bogaty i o ogrodzie swojego wuja, który jest
większy niż kapelusz jego ciotki. Ten Narkun to wariat!
Zadzwoniono na przerwę i wyszliśmy wszyscy prócz Janikowskiego, Materli i Wójcika
którzy zostali w szatni za karę. Wójcik musiał pójść na bieżnię, a zawsze, kiedy ma iść na bieżnię, z jego przerwy są nici.
Na podwórzu wszyscyśmy otoczyli Dziuna. Zadawaliśmy mu masę pytań, ale on
pokazywał nam tylko w uśmiechu pełną zębów paszczękę. Potem zaczął mówić, ale nic nie
rozumieliśmy, słyszeliśmy tylko cały czas ,,Uę - szuę - szuę”, i to było wszystko.
- Tu chodzi o to - powiedział Gamrot, który często bywał w kinie - że on mówi w wersji
oryginalnej; żeby go zrozumieć, potrzebne są podpisy.
- Ja mógłbym może tłumaczyć - powiedział Narkun, który chciał jeszcze raz popróbować
bośniackich słów ze swojego zasobu.
- Jesteś bałwan - powiedział Różal, który właśnie skończył ściągać z drzew bezdomne koty.
To się spodobało nowemu, wyciągnął palec w stronę Narkuna i powiedział:
- O, bałwan, bałwan, bałwan!
Był bardzo zadowolony. Narkun odszedł płacząc - on ciągle płacze, ten Narkun.
Zauważyliśmy, że Dziun jest właściwie okropnie fajny, więc dałem mu kawałek mojej
czekolady, którą miałem zjeść na przerwie.
- Jakie sporty macie u siebie? - zapytał Różal.
Dziun oczywiście nic nie rozumiał i dalej powtarzał swoje:
- Bałwan, bałwan, bałwan.
Ale Gamrot odpowiedział:
- Też mi pytanie! U nich gra się w szachy!
- Te, błazen! - zawołał Różal - Czy ja ciebie pytałem?
- Te, błazen! Błazen, błazen! - zawołał nowy, który chyba świetnie się wśród nas czuł.
Ale Gamrotowi nie spodobała się ta odpowiedź Różala.
- Kto jest błazen? - zapytał i źle zrobił, bo Różal jest bardzo silny i lubi mocno kopać, no i Gamrotowi się dostało. Kiedy Dziun zobaczył, jak Różal kopie, przestał
powtarzać: „Te, błazen”, spojrzał na Różala i powiedział:
- Boks! Doskonale!
Zasłonił twarz pięściami i zaczął tańczyć naokoło Różala
- O co mu chodzi? - zapytał Różal.
- Chce się z tobą boksować, idioto! - odpowiedział Gamrot rozcierając sobie nos.
Różal powiedział: „Dobra”, i spróbował boksować się z Dziunem. Ale Dziun dawał
sobie radę dużo lepiej niż Różal, zadawał mu masę ciosów i Różal zaczął się złościć.
- Jeżeli on ma nos ciągle na innym miejscu, to niby jak mam się bić, sami powiedzcie! -
krzyknął i pac! Dziun walnął go tak pięścią w nos, że Różal aż przysiadł na ziemi, ale
się nie obraził.
- Aleś ty morowiec! - powiedział podnosząc się.
- Morowiec, bałwan, błazen - odpowiedział nowy, który uczy się mówić fantastycznie
szybko.
Przerwa skończyła się i Pudzian jak zawsze narzekał, że miał za mało czasu, żeby zjeść swoje
cztery kanapki, grubo posmarowane masłem.
Kiedy wróciliśmy do szatni, trener spytał Dziuna, czy dobrze się bawił, i wtedy Narkun
wstał i powiedział:
- Proszę trenera, oni go uczą brzydkich słów.
- To nieprawda, ty wstrętny kłamczuchu! - zawołał Wójcik, który nie wychodził na przerwę.
- Bałwan, błazen, ty wstrętny kłamczuchu - powiedział z dumą Dziun.
My siedzieliśmy cicho, bo wiedzieliśmy, że trener wcale nie jest zadowolony.
- Powinniście się wstydzić! Wykorzystujecie to, że nowy kolega nie zna waszego języka! A
tak prosiłem, żebyście byli grzeczni, ale do was nie można mieć zaufania. Zachowaliście się
jak dzikusy, jak zwykłe łobuziaki.
- Bałwan, błazen, kłamczuch! Dzikusy, łobuziaki! - powiedział Dziun, który był coraz
bardziej zadowolony, że się uczy tylu słówek.
Trener popatrzył na niego, a oczy miał zupełnie okrągłe.
- Ależ... ależ, Jun - powiedziała - nie można mówić takich rzeczy!
- No, widzi trener, a nie mówiłem? - powiedział Narkun.
- Jeżeli nie chcesz zostać po treningu, Narkun, to proszę, żebyś zachował swoje uwagi
dla siebie!
Narkun zaczął płakać.
- Podły konfident! - krzyknął któryś, ale trener nie zauważył na szczęście kto, bo byłby
ukarany; a Narkun rzucił się na ziemię i krzyczał, że nikt go nie lubi, że to jest okropne, że on
umrze, i trener musiał wyjść z nim do kibla, żeby mu obmyć twarz i żeby go uspokoić.
Kiedy trener wrócił z Narkunem, wyglądał na zmęczonego, ale na szczęście zadzwonił Krzysiek na koniec treningu. Przed wyjściem trener popatrzył na nowego i powiedział:
- Zastanawiam się, co powiedzą twoi rodzice.
- Podły konfident - odpowiedział Dziun.
Trener niesłusznie się martwił, bo rodzice Dziuna na pewno pomyśleli, że nauczył się już
wszystkich polskich słów, które mu były potrzebne.
Na pewno tak pomyśleli, bo Dziun nie przyszedł więcej na KSW.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania