Bajka KSW - Wylali Pudziana!

Opowiadanie powstało w celach humorystycznych i nie ma na celu nikogo urazić.

 

 

Na KSW zdarzyło się coś strasznego: wylali Pudziana. Stało się to przed południem, podczas przerwy reklamowej.

 

Bawiliśmy się wszyscy w „Koksa”; wiecie Jak to się gra: ten, kto ma stejka, jest Koksem, stara się trafić stejkiem w drugiego – trafiony beczy i zostaje Koksem. To jest bardzo fajne. Nie grali tylko: Mańkowski, który był w szpitalu, Popek, który chlał, i Pudzian, który zajadał swoją ostatnią przedpołudniową kanapkę. Pudzian zawsze zostawia naj­większą kanapkę – bułkę z dżemem – na drugą przerwę, bo druga jest trochę dłuższa niż inne. Koksem był Bedorf, co nie zdarza się często: ponieważ jest bardzo silny, wszyscy uważają, żeby nie trafić w niego piłką,bo kiedy on poluje, wali okropnie mocno.

 

Właśnie Bedorf wycelował w Khalidova. Khalidov rzucił się na ziemię i rękami zasłonił głowę; stejk przeleciał nad nim i pac! – uderzył w plecy Pudziana, który upuścił swoją bułkę na ziemię – upadła na tę stronę posmarowaną dżemem. Pudzianowi to się nie podobało; zrobił się czerwony i zaczął krzyczeć; wtedy Kawulski – nasz szef – przybiegł, żeby zobaczyć, co się stało, ale nie spostrzegł bułki, nadepnął na nią, pośliznął się i o mało nie upadł. Kawulski był zdziwiony, cały but miał oblepiony dże­mem. A Pudzian… to było straszne! Zaczął wymachiwać rękami i krzyknął:

 

– Psiakrew, cholera! Nie może pan uważać, gdzie pan stawia nogi! Ślepy pan czy co?!

Był wściekły, że nie wiem, ten Pudzian; bo musicie wiedzieć, że z jego śniadaniami nie ma żartów, szczególnie z tymi kanapkami z drugiej przerwy. Kawulski też był niezadowolony.

– Spójrz mi w oczy – nakazał Pudzianowi. – Coś powie­dział?

– Powiedziałem, że psiakrew, cholera, nie ma pan prawa chodzić po moich kanapkach! – krzyknął Pudzian.

Wtedy Kawulski wziął Pudziana za ramię i wyprowadził z podwórza. Kiedy Kawulski szedł, słychać było płask, płask, przez ten dżem, co miał na bucie. A potem Krzysiek zadzwonił na koniec przerwy. Krzysiek to nasz nowy technik..

 

Weszliś­my do szatni, a Pudziana ciągle jeszcze nie było. Nasz trener był zdziwiony.

– A gdzie jest Pudzian? – zapytał. Właśnie chcieliśmy mu wszyscy odpowiedzieć, kiedy drzwi się otworzyły i wszedł Lewandowski z Kawulskim i Pudzianem.

– Wstać! – powiedział trener.

– Siadać! – powiedział Lewandowski. Lewandowski nie miał zadowolonej miny; Kawulski też nie, a Pudzian był zalany łzami i pociągał nosem.

– Moje dzieci – powiedział Lewandowski – wasz kolega zachował się niezwykle ordynarnie w stosunku do Kawula… to znaczy pana Kawulskiego. Nie mogę znaleźć wytłumaczenia dla tego braku szacunku wobec zwierzchnika i osoby starszej. W związku z tym wasz kolega zostaje wydalony. Nie pomyślał on, och! na pewno nie pomyślał, o ogrom­nym bólu, jaki sprawi swoim rodzicom. A jeśli w przyszłości nie poprawi się – skończy w więzieniu. Taki jest los nieuków. Niech to posłuży za przykład dla was wszystkich!

 

Lewandowski kazał Pudzianowi zabrać swoje rzeczy. Pudzian zrobił to z bokiem, a potem wyszedł razem z Lewandowskim i Kawulskim. Było nam strasznie smutno. Trenerowi też.

– Spróbuję coś zrobić – przyrzekł nam.

Jednak nasz trener potrafi być bardzo fajny!

 

Kiedy wyszliśmy ze szkoły, zobaczyliśmy Pudziana; czekał na rogu ulicy i jadł bułeczkę nadziewaną czekoladą. Miał bardzo smutną minę, kiedyśmy się do niego zbliżyli.

– Nie poszedłeś jeszcze do domu? – zapytałem go.

– A nie – odpowiedział Pudzian. – Ale muszę iść, bo zaraz będzie obiad.

Założę się, że jak powiem o tym tacie i mamie, nie dadzą mi deseru. Och, co za dzień, jak Boga kocham… I Pudzian poszedł powłócząc nogami i żując wolno swoją bułkę. Miało się prawie wrażenie, że się zmuszał do jedzenia. Biedny Pudzian, bardzośmy go żałowali. A potem, po południu, zobaczyliśmy mamę Pudziana. Przyszła do szkoły, minę miała niezadowoloną i trzymała Pudziana za rękę. Weszli do gabinetu Lewandowskiego . Kawulski też. Trochę później – byliśmy już w szatni – wszedł Lewandowski z Pudzianem, a Pudzian uśmiechał się od ucha do ucha.

– Wstać! – powiedział trener.

– Siadać! – powiedział Lewandowski.

 

I Lewandowski wytłumaczył nam, że postanowił dać Pudzianowi jeszcze jedną szansę. Powiedział, że robi to ze względu na rodziców naszego kolegi, bo się zasmucili, że ich dziecko może zostać nieukiem i skończyć w więzieniu. – Wasz kolega przeprosił pana Kawulskiego, który

był tak dobry, że dał się przeprosić – powiedział Lewandowski. – Mam nadzieję, że wasz kolega będzie wdzięczny za tę pobłażliwość i że po tej skutecznej lekcji, która posłuży mu za ostrzeżenie, będzie umiał w przyszłości naprawić dobrym zachowaniem to ciężkie przewinienie, którego dopuścił się dzisiaj. Czy tak?

– No! – odpowiedział Pudzian.

Lewandowski spojrzał na niego, otworzył usta, westchnął i wyszedł. Byliśmy okropnie zadowoleni, zaczęliśmy mówić wszyscy naraz, ale trener uderzył linijką w stół i powiedział:

– Spokój, proszę! Pudzian, wróć na miejsce i bądź grzeczny. Wójcik, na bieżnię!

 

Kiedy zadzwoniono na pauzę, zeszliśmy wszyscy, oprócz Wójcika, który został ukarany, jak to dzieje się zawsze, kiedy musi iść na bieżnię. Na podwórzu Pudzian jadł kanapkę z serem, myśmy go wypytywali, jak to było w gabinecie Lewandowskiego, i wtedy przyszedł Kawulski.

– No, chłopcy – powiedział – zostawcie kolegę w spokoju; to, co się stało rano, już minęło. Idźcie się bawić!

I wziął Materlę za ramię, a Materla potrącił Pudziana i kanapka z serem upadła na ziemię.

Wtedy Pudzian spojrzał na Kawulskiego, zrobił się cały czerwony, zaczął wymachiwać rękami i krzyknął:

– Psiakrew, cholera! To nie do wiary! Znowu pan zaczyna! Naprawdę, pan jest niepoprawny!

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Canulas 01.09.2018
    "Koksem był Bedorf, co nie zdarza się często: ponieważ jest bardzo silny, wszyscy uważają, żeby nie trafić w niego piłką,bo kiedy on poluje, wali okropnie mocno." spacja uciekła.

    "Weszli do gabinetu Lewandowskiego . Kawulski też. Trochę później" - a tu spacja niepotrzebnie.

    "Wasz kolega przeprosił pana Kawulskiego, który

    był tak dobry, że dał się przeprosić – powiedział Lewandowski. – Mam nadzieję, że wasz kolega będzie wdzięczny za tę pobłażliwość i że po tej skutecznej lekcji" - a tu się coś rozjechało.

    Ale ogólnie świetne. Bardzo mi podeszło. Zajebiście było to sobie wyobrazić. Znajomość tematu też widoczna.
    Jest git.
    Jeszcze gdzieś w tle Róża mógłby bezdomne koty z drzew ściągać.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania