Poprzednie częściBasza (Powieść w odcinkach)

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

BASZA (Powieść w odcinkach) część czwarta

UWAGA! Opowiadanie o seksie i bdsm.

Nie opierała się, wręcz przeciwnie, pomagała oplatając dłońmi jego kark. Kiedy ich usta się zetknęły, języki rozpoczęły szaleńczy taniec. Był nią zafascynowany. Szczególnie podniecał go jej zapach. Zmysłowa woń rozgrzanej skóry z odzienia, pomieszana z zapachem perfum Chanel Nr 5. Dawała się też wyczuć delikatna nuta potu oraz pobudzonej kobiety.. Efekt okazał się oszałamiający.

 

- Pomożesz mi się rozebrać, czy poczekamy na Y?

 

- Oczywiście że pomogę - odparł.

 

- W takim razie mam prośbę. Rozbierz się pierwszy.

 

Zawahał się na moment, ale szybko zdjął ubranie. Przypatrywała mu się z zaciekawieniem, bez śladu zażenowania, chociaż jego penis ujawniał silne podniecenie.

 

- Teraz twoja kolej - powiedział zachrypniętym z emocji głosem.

 

- To od czego zaczynamy? - zapytała.

 

- Od gorsetu.

 

Odwróciła się plecami, ułatwiając mu dostęp do sznurowania. Kiedy poczuła luz, niecierpliwie zerwała z siebie tę część garderoby i odrzuciła ją w kąt.

 

- Co dalej? - zapytała, uśmiechając się kokieteryjnie.

 

Bez słowa rozpiął jej spódnicę, która osunęła się na podłogę.

 

- Buty także musisz pomóc mi zdjąć. - Wypowiadając te słowa zajęła na łożu pozycję półleżącą, opierając się na łokciach i kolejno unosiła wysoko nogi, zapraszając do wykonania zadania. Gdy już się z tym uporał, nadal go prowokowała.

 

- A pończoch nie zdejmiesz?

 

Zdał sobie sprawę, że to prowokacja, obserwując chytry uśmieszek, którego nie potrafiła ukryć. Mimo to szybko zrolował pończochę, a kiedy brał się za drugą, uwolnioną bosą stopą K zaczęła ugniatać jego podbrzusze i penisa. Utrudniło to dokończenie pracy, ale niebawem wylądował obok niej w łóżku. Rzucili się na siebie jak wygłodniałe drapieżniki na długo nie widziane mięso. Żadnych pieszczot czy gry wstępnej, tylko od razu ostre rżnięcie. K objęła go nogami i wychodziła naprzeciw, jak gdyby chciała wessać kochanka we własne wnętrze. Ostrymi paznokciami raniła po plecach. On brutalnie ciągnął ją za włosy, dociskając jądra do jej łona. Penetrował głęboko, czując, że penis dochodzi do samego końca. Oboje spływali potem i ciężko dyszeli. K wykrzykiwała urwane słowa.

 

. - ..rżnij mnie... jeszcze dalej... o tak... dobrze... tylko, kurwa, nie waż się przestać... jeszcze...aaaaaaa...

 

Oboje osiągnęli orgazm równocześnie. On ciężko zwalił się obok niej i długo tkwili w bezruchu.

 

Usłyszeli powolne kroki. To Y człapał po schodach. K ożywiła się.

 

- Zostaniesz na noc - zapytała?

 

- Oczywiście, przyjmuję propozycję.

 

K podniosła głos.

 

- Kundlu! Do mnie!

 

Y natychmiast pojawił się w drzwiach. Nadal był nagi, bardzo dokładnie dało się więc zauważyć, jak bezlitośnie został skatowany. Szczególnie silne wrażenie robiły rany, bo tak należało je nazwać, zadane przez długi bat. Napuchnięte, sine pręgi, pęknięcia skóry, z których sączyła się krew, przeplatane czerwonymi śladami pozostawionymi przez palcat. K nie miała dla Y żadnej taryfy ulgowej.

 

- Gdzie się podziewałeś tyle czasu? Masz szczęście, że jestem zadowolona z poznania tego pana, bo inaczej znowu byś oberwał! Przynieś schłodzonego szampana, whisky i przekąski. Tylko się nie guzdraj, bo dostaniesz powtórną lekcja.

 

Gdy Y wyszedł, położyła się na towarzyszu i zaczęli leniwie wymieniać pocałunki oraz delikatne pieszczoty. Po poprzedniej brutalności stanowiło to miłą odmianę. W pewnym momencie wsparła się łokciem na jego torsie, uniosła głowę i patrząc prosto w oczy zapytała.

 

- Podobało ci się?

 

- Jestem pod wrażeniem - odparł zgodnie z prawdą.

 

W głowie miał natłok myśli. Nie bardzo mógł zrozumieć, jak taka młoda, sympatyczna, uśmiechnięta kobieta może zamienić się w bezlitosną oprawczynię.

 

- Widziałam po twojej minie, że byłeś zszokowany. No i sam biłeś go bez przekonania, słabo. Może ta akurat strona bata nie jest dla ciebie? - zażartowała. - Może wolałbyś znaleźć się na jego miejscu? Usłużenie mi przy rozbieraniu się poszło ci całkiem sprawnie - dodała z czarującym uśmiechem.

 

Zorientował się, że to nie tylko kpiny, ale i próba wybadania jego preferencji.

 

- Zapomnij – Wypowiadając te słowa również uśmiechnął się najładniej, jak tylko potrafił. - Mogę chyba zrobić wszystko, o co mnie poprosisz, ale nigdy na rozkaz!

 

Wszedł Y, niosąc trunki i przekąski, których zażyczyła sobie K.

 

- Postaw to na stoliku i wynoś się. Waruj pod drzwiami.

 

Wstał, napełnił kieliszki szampanem. Podał K, która podziękowała mu z uśmiechem, proponując formalny bruderszaft. Szampan i pocałunek podnieciły ich oboje. Zaczęli się znowu kochać, tym razem powoli, wzajemnie się smakując i pobudzając pieszczotami. Zadziwiła go. Okazywała czułość i delikatność, starała się odgadywać chęci i nie wypowiedziane życzenia kochanka. Ukazywała łagodną, uśmiechniętą twarz i lekko zamglone oczy. Ten obraz kłócił się z wrażeniem, które K wywarła na nim w piwnicy. Kojarzyła mu się z biblijną Lilith. Pierwszy raz w życiu widział w krótkim odstępie czasu aż tak różne, dwie twarze Kobiety. Twarz Demona i twarz Anioła.

 

Tej nocy kochali się jeszcze trzy razy. Przeplatali to wspólnym braniem prysznica oraz krótkimi drzemkami. Nad ranem zmorzył ich sen. Spali wtuleni w siebie. Obudzili się wczesnym przedpołudniem. Na powitanie od razu zaczęli się całować. Niechętnie oderwali się od siebie. K zawołała niewolnika. Wszedł bez zwłoki i natychmiast uderzył czołem o podłogę, oczekując na polecenia.

 

- Szykuj nam kąpiel i śniadanie!

 

Gdy to mówiła, jej twarz ściągnęła się gniewnie, a oczy zaświeciły zimnym blaskiem. Przypominała teraz okrutną oprawczynię z piwnicy. Uświadomił sobie, że K nie tylko nie lubi, ale prawdopodobnie wręcz nienawidzi Y. - „On ma zupełnie przesrane.” - Pomyślał. - „Ciekawe, co go przy niej trzyma?” - Na głos powiedział jednak coś innego.

 

- Ale go wytresowałaś, reaguje natychmiast na każde twoje polecenie.

 

- Widzisz, czytałam kiedyś jakąś powieść o niewolnictwie w koloniach. I zapamiętałam z niej słowa pewnej właścicielki, Kreolki: "Bicie to kara, brak bicia to nagroda". I jak widzisz, stosuję tę zasadę z powodzeniem.

 

Podczas kąpieli myli się wzajemnie, nie unikając miejsc intymnych. Przy śniadaniu zorientował się, że czas wizyty dobiega końca.

 

- Czy jest szansa, żebyśmy się jeszcze spotkali? - zapytał.

 

Spojrzała mu w twarz i odrzekła

 

- Powiem wprost, okazałeś się sympatyczny i dobrze mi było z tobą w łóżku, ale ja szukam czegoś więcej. Kochanka, który wspólnie ze mną będzie się znęcał nad Y i nie okaże żadnej litości. Wiem, że to twój pierwszy raz, więc przemyśl na spokojnie, czy będziesz chciał to robić i czy się do tego nadajesz. Gdy podejmiesz decyzję, zadzwoń i określ się, czy wchodzisz w to, czy rezygnujesz. Masz na przemyślenia dwa tygodnie. Y da ci numer telefonu, gdy będzie cię odwoził. Słyszałeś psie? Odwieź pana, dokąd zechce i daj mu numer telefonu.

 

Słuchając tej rozmowy Y wyraźnie zbladł. Pożegnali się z K długim, namiętnym pocałunkiem, nie zwracając uwagi na obecność sługi.

 

Po powrocie do domu czuł mętlik w głowie. Jego fantazje zderzyły się z brutalną rzeczywistością. Z jednej strony miał okazję doświadczyć tego, o czym marzył latami, ale różnica pomiędzy realnymi doznaniami, a oczekiwaniami, okazała bardzo duża. Po pierwsze, marzył o kobiecie, a tu niewolnikiem był mężczyzna. Po drugie, w swoich fantazjach poniżał i wydawał niewolnicy polecenia, karę wymierzając za konkretne przewinienia. Tymczasem tutaj rozkazy wydawała tylko K, a istota spotkania polegała na brutalnym znęcaniu się nad niewolnikiem, który żadnym szczególnym przewinieniem na to nie zasłużył. No i to, co mu zapowiedziała. Że szuka partnera, który wspólnie z nią będzie katował Y. To mu się nie uśmiechało, tak silne wrażenie wywarło na nim samo obserwowanie sceny w piwnicy. Z drugiej strony, ta kobieta pociągała go i intrygowała. Piękna i władcza, a przy tym okazująca mu wiele względów. Do tego bardzo dobra w łóżku. Poza tym, gdyby zrezygnował, to znowu musiałby zaczynać od początku. Nie miał alternatywy. Mimo to, nie potrafił podjąć decyzji i zastanawiał się nad wszystkim przez kilka dni. W międzyczasie kupił w sklepie jeździeckim długi na około metr palcat i zaczął trenować uderzenia. Wykorzystując żyrandol, zawiesił na sznurku korek i starał się trafić weń końcówką palcata, bijąc na przemian lewą i prawą ręką. Ze starych ubrań sporządził też kukłę wielkości przeciętnego człowieka, za pomocą szpilek przymocował do niej czerwone kawałki materiału w miejscach, w których u żywej istoty znajdują się istotne organy i narządy. Na czerwono odznaczały się: imitacja szyi, "podrobów” w jamie brzusznej oraz okolice nerek i kręgosłup. Pozostałe części okładał palcatem z całej siły, aż nabrał pewności, że trafi w dowolnie wybrane miejsce.

 

Wreszcie podjął decyzję. Podszedł do telefonu i wybrał numer, który otrzymał od Y.

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Florian Konrad 15.02.2019
    lepsze od Greya, którego o zgrozo przeczytałem. wszystkie tomy :))))))))
  • AnonimS 16.02.2019
    Dziękuję za komentarz. Ja Greya na doczytałem, wydał mi się momentami zbyt naciągany. Pozdrawiam
  • Nefer 20.02.2019
    Bohater zdecydował się więc przyjąć warunki postawione przez K., chociaż cała sytuacja nie do końca odpowiada jego własnym gustom i fantazjom. Można nawet założyć, że pozostaje z nimi w gruntownej sprzeczności. Sama K. to jednak kobieta fascynująca i nic dziwnego, że zawładnęła wyobraźnią naszego anonimowego narratora. Uderzyło mnie w tym odcinku, jak metodycznie (by nie powiedzieć pedantycznie) bohater przygotowywuje się do odgrywania swojej roli. Ten rys zdaje się zresztą pasować do całej jego postaci. Cokolwiek by nie zamierzał, czyni to zawsze starannie.
  • AnonimS 20.02.2019
    Dziękuję za komentarz. Zwróciłeś uwagę na ważną cechę ważną generalnie w życiu a w szczególności w bdsm. Planowanie, ćwiczenie pi to żeby jak najmniej pozostawić improwizacji. Choć K jawi się jako kobieta która nieraz zaskoczy zarówno bohatera jak i czytelników.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania