Poprzednie częściBiałaczka po przyjacielsku cz.1

Białaczka po przyjacielsku cz.2

W szpitalu było dziwnie. Pielęgniarka zaprowadziła nas do pokoju numer 9. Gdy tam weszliśmy, zobaczyłem, że nie będę sam. Łóżko po lewej było puste i na pewno należało do mnie, ale po prawej było zajęte. Chłopak, dużo ode mnie młodszy, spał a obok niego siedziała jakaś kobieta, najprawdopodobniej jego matka.

- Od dzisiaj to tutaj będziesz ,,mieszkał’’ – oznajmiła mi pielęgniarka.

Pokiwałem tylko głową. Spędzić resztę życia w dusznym pokoju z jakimś bachorem? Nie za ciekawie.

Kobieta, która siedziała przy tym maluchu wstała nas przywitać. Rodziców zaprosiła na kawę. Zostałem sam na sam z tym małym. Całe szczęście, że spał.

Rozpakowałem swoje rzeczy, po czym założyłem na uszy słuchawki i zacząłem słuchać Metallici. Wiem, że może to dziwnie wygląda, jak ,,pianista’’ słucha tak mocnego brzmienia, ale od czasu do czasu chciałem posłuchać czegoś innego niż Bach, Chopin itp. Jakoś to chyba będzie.

 

Nawet nie zauważyłem, kiedy zasnąłem. Śniło mi się, że Monika zostawiła tego boksera i wróciła do mnie. Już miałem ją rozbierać, gdy poczułem że ktoś szarpie mnie za barki. Piękny sen prysł, a ja ujrzałem tego bachora.

- Siemka, co tam?

Spojrzałem na czas w komórce – 3:42

- Jesteś normalny? – zapytałem. – Budzisz mnie w środku nocy i pytasz ,,co tam’’?

- Wcześniej spałem po chemii.

- Aaa, to super, a teraz pozwolisz mi spać?

- Nie.

- Co takiego?!

- Nie.

- Ile masz lat bachorze?

- W maju skończę dziesięć.

- A ja w maju skończę szesnaście.

Zrobił dziwna minę.

- Wow, to znaczy, że urodziny obchodzimy w tym samym miesiącu!

- Odkryłeś Amerykę.

Cały czas się na mnie gapił z tym uśmieszkiem. Zaczęło mnie to irytować.

- Czemu się na mnie gapisz? – zapytałem.

- A co, nie mogę?

Już chciałem mu przywalić, ale coś mnie powstrzymało. Dalej się na siebie patrzeliśmy. W końcu bachor przerwał milczenie.

- Nudzi mi się, idziesz ze mną na dach?

Totalnie mnie zamurowało. Gdzie?! Na dach?!

- Chyba jakiegoś narkotyku co dodali do tej chemii, jeżeli ja tez będę miał takie odloty po niej, to rezygnuję z leczenia.

- Nie, nic mi nie dodali, po prostu chciałbym obejrzeć gwiazdy.

- Gwiazdy?!

- No… To co, idziesz?

Nie wiedziałem co mam odpowiedzieć. Z jednej strony zrobiłbym wszystko, żeby opuścić ten cholerny szpital, a dach dawał rąbek wolności.

- A wiesz, jak tam się dostać? – zapytałem.

- Oczywiście.

- Dobra, poczekaj na mnie. Ok?

- Ok.

I poszliśmy…

Następne częściBiałaczka po przyjacielsku cz.3

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Enchanteuse 20.04.2017
    Nie wiem, co jest takiego tym co piszesz, ale budzi emocje. Przynajmniej we mnie. Piąteczka. Czekam na dalsze części :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania