Bo jeśli Ci na czymś zależy to nie popatrzysz na innych. cz.5 "My new home"

Leżała na łóżku, w połowie przykryta kołdrą. Uśmiechała się. Nie często to robi. Nie może. Przecież ma być obojętna.

Sama nie wiedziała dlaczego się zgodziła ale przecież jej sie podobał. Może dla żartów? Ale przecież dla żartów to można komuś podłożyć pierdzącą poduszkę ale nie udawać że się kocha. Przecież to bardzo mocne słowo. Czy oby napewno wiedziała co oznacza? Może tylko chciała być taka jak inne? Nie. To przecież nie możliwe. Nigdy nie będzie taka sama.

Dostała niespodziewanego SMSa.

 

"Gotowa?"

 

Nie. Nigdy nie była gotowa. Ani rano ani wieczorem. Nigdy. No ale cóż..

 

"Jak zwykle"

 

Nie zupełnie oznaczało to "TAK"..

 

"Będę za piętnaście minut, wimiksujesz się do tego czasu?"

 

Nie. Zostanie w domu. Pod kołdrą. Prześpi wreszcie chociaż jedną noc. Jedną od sześciu lat. Jedną.

 

"Nie, zwyczajnie wyjdę. Jak zwykle"

 

Już nie odpisał. Zagięła go? Może zwyczajcie zaczął się zbierać? Ona chyba też powinna.

Z trudem zebrała się z łóżka i podeszła do szafy. Kolejny raz dziś widzi niebieską bluzkę i czarne spodenki. Może wreszcie je założy? Tak. Zdecydowanie tak. Będzie pasowało do dzisiejszego dnia. Chociaż może noc? Nie. Tam będzie dzień.

 

"Zobaczymy się jutro?"

 

Napisała mu że idzie spać! Miała ochote mu nawtykać, ale przecież on myśli że śpi. Jak nie odpisze to się odczepi. Może jeszcze raz napisze tylko "Dobranoc, skarbie" albo coś w tym stylu. Może nic nie napisze bo sam zaśnie? Życie pełne pytań. Podobało jej się to. W chwilach kiedy się nudziła, mogła szukać na nie odpowiedzi co sprawiało że nigdy sie nie nudziła. Normalni ludzie się nudzą a ona nie, więc nie jest normalna. Fajnie. Normalność nie pasowała do jej życia. Nie od dziesiątego roku życia.

 

Ubrała się w to co planowała, do tego czarne trampki i bransoleta. No i rzecz jasna - naszyjnik. Jak mogłaby o nim zapomnieć!

Wyszła z pokoju, przechodząc przez piętro. Powoli zeszła po schodach i skierowała się między salonem a kuchnią, do drzwi wyjściowych.

 

-Ann, co robisz?! -mama była jeszcze zaspana

-Idę na spacer. Nie mogę spać. Wrócę przed trzecią, obiecuję.

Mama uśmiechnęła się, ziewnęła i wróciła do pokoju obok kuchni. Anastazja odetchnęła i wyszła z domu. Nie zamknęła drzwi, przecież będzie czówała.

Po piętnastu minutach drogi doszła do ogrodu, on już tam czekał.

-Jesteś. - powiedział tylko z szyderczym uśmiechem

Chciała odpowiedzieć "No serio?" lub "Co ty nie powiesz?" albo "Jak co noc" ale stwierdziła że nie warto marnować czasu.

-Wejdź - powiedział krótko, uchylając drzwi

Ze środka "wyleciało" mocne światło. Chodź przychodziła tutaj co noc od sześciu lat, nadal nie mogła się przyzwyczaić. Mocno raziło ją w oczy więc jak zwylke przysłoniła je i weszła do środka. Szedł tuż za nią, więc i tym razem nie było możliwości ucieczki. W sumie już sie przyzwyczaiła, pozbyła tego odruchui. Za każdym razem kiedy wchodziła, przypominała sobie pierwszy dzień kiedy z trudem szła, zmęczona, ubrana w nocną koszulkę i spodenki. Kiedy krzyczała, gdy zobaczyła Przejście.

 

-No już Księżniczko. Szybciutko. Prawie jesteśmy -wcale nie mówił ironicznie

-Ucisz się. Razi mnie.

-Pf.

Szli jeszcze kilka sekund. Poczuła ukłucie w klatce piersiowej -nic nowego- i zobaczyła swój świat. Uśmiechnęła się odróchowo.

Skierowała się do kolorowego Królestwa, ubrana w niebieską suknię. Zawsze zastanawiała się co dzieje się z jej ubraniami. Znikają i pojawiają się.

-Wasza Wysokość Anastazja! -krzyknął ktoś z wioski

Ann, ukłoniła się i podeszła do dziewczyny ubranej podobnie do niej.

-Hej -powiedziała którko dziewczyna

Obie skierowaly się do środka. Kiedy dwóch strażników otworzyło bramę, znalazły się w sali tronowej. Anastazja wcale nie usiadła na swoim tronie. Nie mogła, nie chciała. Skręciły na prawo i weszły po białych, krętych schodach na pierwsze piętro. Kiedy znalazły się w sali pokojowej, weszły do pokoju Anastazji. Blądynka popchnęła drzwi. Weszły do środka. Pokój był podobny do tego w Świecie ale znacznie większy. Czekał w nim już Zespół.

-Nareszcie jesteś.

-Nie każdy mieszka tak blisko -odcięła się Ann

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania