Ciemność - cz.1
Rok 2013
Właśnie wracałem do domu po męczącej podróży. Było około 23.45. Powoli, prawie przysypiając na kierownicy, jechałem przez noc. "Po raz ostatni to robię" - pomyślałem. Chodziło o dodatkową godzinę pracy. Zapytacie pewnie gdzie pracuję. Zdradzę wam to później. Podpowiem tylko że za wesoło to nie jest. Ale wracając, jechałem przez polną drogę. Cisza, spokój i tylko warkot samochodu i mój oddech w tle. Nagle zobaczyłem z daleka znajomy, niewielki budynek. Mój dom. "No wreszcie" - pomyślałem. Powoli odległość od domu się zmniejszała. Gdy już zatrzymałem się przed nim i wysiadłem z samochodu, zauważyłem coś niepokojącego. Ściana było jakby odrapana pazurami jakiegoś zwierzęcia. Nie mogliby to być sąsiedzi bo nikt w okolicy najbliższych 100 km nie mieszka, tylko ja. Uznałem że musiałem sam ją przez nieuwagę uszkodzić. Tylko nie mogłem sobie za nic przypomnieć kiedy. Włożyłem klucz do zamka i przekręciłem go. I w końcu znalazłem się w upragnionym domu. Tylko ja, cisza i spokój. Powiesiłem kurtkę w przedpokoju i poszedłem do kuchni. Gdy już w niej stanąłem, dosłownie zmroziło mi całe ciało. Przez moment widziałem jakiś nienaturalnych kształtów cień. Tylko machnął czymś co przypomniało rękę i zniknął. "Wyluzuj stary, tu nic nie ma. Po... potwory nie istnieją" - dodawałem sobie otuchy w duchu, choć i tak to niewiele pomagało. Powoli ruszyłem przez kuchnię. Z stołu wziąłem tasak. Postanowiłem jeszcze raz zgasić światło. Moje drżące palce powoli przesunęły się na wyłącznik. Wszystko ogarnęła ciemność. I zjawa znowu się pojawiła na ścianie. I w tym momencie...
Komentarze (6)
Mając bujną wyobraźnię tak to działa. Ciekawie się zapowiada ;)
"Zapytacie pewnie gdzie pracuję. Zdradzę wam to później. Podpowiem tylko że za wesoło to nie jest" - zwracanie się do czytelnika, hm, czy ja wiem, w felietonie prędzej, tutaj jakoś średnio pasuję
Obadam kolejną część.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania