Cyklopi i jednorożce

Od jakiegoś czasu zaczęły prześladować mnie w snach wizje związanych emocjonalnie cyklopów, ujeżdżających stada płonących jednorożców. Nie rozumiałem co też może to oznaczać. Nawet senniki milczały na ten temat i odwracały wzrok, gdy do nich zaglądałem. Pomyślałem, ze być może najlepszym sposobem na poznanie prawdy odnośnie pochodzenia tajemnych omamów będzie odwiedzenie mojego znajomego z czasów prenatalnych, Georwella, uznawanego przez wielu za miejscowego proroka. Potrafił wyjasnić każdy aspekt rzeczywistości w sposób zawiły niczym zawilec i sprawić, że nawet kanapkę z serem traktowano jako obiekt filozoficznych rozmyślań. Zastałem go akurat w świątyni dumania gdzie zwracał właśnie śniadanie i obiad, osiągając przy tym niebanalne wzwody przeplatane wywodami na temat natury ludzkiej i owadziej. Podobno prawdziwą nirwanę i Niagarę w jego umyśle tworzyły dopiero duże ilości narkotyków zmieszane z wonnymi olejkami i wyciągami z kału żmii, po których doznawał oświecenia, a nawet renesansu.

 

- Co mogą oznaczać moje sny? - zapytałem go po opisaniu natury dręczących mnie wizji.

 

- No cóż. Jutro i dzisiaj pójdę, a wczoraj i jeszcze marchewki.

 

- To bardzo głębokie, ale nic nie rozumiem.

 

- Stary, zjadłem zazwyczaj po jutrzejszym Bahama bikini do kopania metali ciężkich z afterparty.

 

Wypowiedzi Georwella pozostawiały zazwyczaj bardzo szerokie pole do interpretacji, tak mniej więcej kilka hektarów, dlatego udałem się w zaciszne miejsce i usiadłem na parkowej ławce by pokontemplować przez chwilę albo i kilka godzin. Już wkrótce miałem towarzystwo. Poza kilkoma muchami i żukami pchającymi mi się do butów, tuż obok przycupnęła całkiem ładna dziewczyna, która zaspokoiła mnie oralnie poprzez kilka miłych zdań rzuconych niby mimochodem pod moim adresem. Odwzajemniłem jej się poprzez komplementy na temat jej urody i zalotne trzepotanie rzęsami. Bardzo szybko przeszliśmy od słów do czynów. Mianowicie dziewczę wyciągnęło tomik poezji mało znanego twórcy i razem zaczęliśmy kroczyć po metaforycznych przesłaniach autora i krętych ścieżkach jego umysłu.

 

Georwell mógłby zostać poetą - pomyślałem, po zrozumieniu, że nic nie rozumiem.

 

Poezja zbliżyła nas do siebie, a dokładnie to ja się zbliżyłem, chcąc lepiej widzieć czytany tekst. Potem długo patrzyliśmy sobie w oczy, próbując wyczytać w nich naszą przyszłość, a od czasu do czasu stukaliśmy się dzióbkami, dopóki ona nie odeszła. Zapomniałem nawet zapytać jak ma na imię i czy lubi muzykę klasyczną. Nie zostawiła po sobie nic, ani numeru telefonu, ani nawet dowodu osobistego. Poczułem się wtedy jak butelka z alkoholem, z której wylał się alkohol.

 

Musiałem odnaleźć tamtą dziewczynę, a do tego potrzebowałem pomocy specjalisty.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Pasja 16.03.2020
    Fajne miałeś znajomości w tym prenatalnym życiu. Dlatego tak rozumiesz poezję. Mocno ci się ulało z tej tęsknoty za dziewczyną.
    I zgadzam się do takich snów jednoznacznych potrzebny specjalista

    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania