Czarny świt - Prolog

Gdy bestia o wielu imionach i twarzach, będzie kroczyć w śród ludzi. Zasieje nienawiść między nich, a gdy świat spłynie krwią, zasiądzie na tronie pośród szczątków tych którzy oddawali jej cześć…

 

 

Zakapturzona postać przedzierała się przez gęsty i zamglony las, kurczowo trzymając pochodnię co jakiś czas rozglądała się dookoła, po czym przyspieszyła kroku. Ciernie krzewów raniły bose stopy i na wpół odsłonięte kościste nogi. Smród rozkładającego się mięsa i wszechobecny odór pobliskiego bagna uderzyły w jej nozdrza. Czuła jak tajemnicza i złowroga siła panująca nad tym przeklętym i zapomnianym przez Boga miejscem, obserwuje ją oczyma dzikiej bestii. Przeszywający chłód dopadł jej ciało, zsiniałe i zakrwawione nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa. Płuca wypełniła gorzkawa i lepka maż, krztusząc się i wymiotując czuła jak wnętrzności skręcają się w bólu. Oczy nabrzmiewały krwią, próbując je przetrzeć zauważyła jak dłoń pokrywa się, setkami wrzodów i pęcherzy. Ostatkami sił padła na kolana i złożywszy ręce w modlitwie prosiła o szybki koniec.

 

W ten rozległ się przeraźliwy grzmot, z nieba spadł rzęsisty deszcz gasząc ostatni blask pochodni. Potężne pioruny raz za razem rozświetlały na ułamek sekundy ciemności. Dziękując opatrzności wzniosła głowę ku górze chwaląc imię Pana. Lecz jej euforia nie trwała długo, deszcz przestał obmywać poranione ciało a błyskawice umilkły, sprowadzając na nowo mrok.

 

Coś groteskowego czaiło się w ukryciu, powoli i ociężale zbliżało się, fetor gnijącego mięsa stawał się nie do wytrzymania. W ten poczuła jak coś śliskiego dotyka jej kończyn, po czym zaciska się na nich unosząc w górę. Kolczaste krzewy ożyły, teraz z wielką furią raz za razem biczowały ciało nieszczęśnika, rozdzierały skórę aby wbić się w ciepłe mięśnie. Monstrualna postać chowająca się w cieniu wielkich konarów zbliżyła się. Powoli i bez pośpiechu, obchodząc dookoła zawieszone w powietrzu ciało zlizywała z niego krew. Gdy nieznajoma postać ocknęła się jej gardło wypełnił przeraźliwy krzyk, próbowała się wyzwolić z mocnych obiec szatańskiego krzewu. Lecz dla niej nie było już ratunku, potwór wbił swe nienaturalnie powykręcane dłonie w jej brzuch, chwycił trzewia wyrywaj je z ciała ofiary przy czym jeszcze ciepłe i tak słodkie pożerał zachłannie.

 

Nastała cisza…

 

Nithael

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 10

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

  • Linka 07.04.2015
    Straszne... ale lubię tego typu książki. Opowiadanie zrozumiałe i jak dla mnie łatwe do wyobrażenia sobie, będą koszmary tej nocy :-) Świetne...
  • Angela 08.04.2015
    Świetnie się czytało, dreszczyk się pojawił, ale chyba o to chodziło : ) 5
  • Nithael 08.04.2015
    Witam :) Na razie umieściłem tylko Prolog.Jeśli przypadnie do gustu to wstawię pierwszy rozdział ;p Pozdrawiam...
  • KarolaKorman 08.04.2015
    No powiem Ci coś w tym jest. Wyobraźnia podpowiada mi, że będzie tu wiele mocnych momentów 5 :)
  • BreezyLove 08.04.2015
    Jestem za tym, żebyś wstawił pierwszy rozdział ;) chociaż trochę się boję :)
  • NataliaO 08.04.2015
    Przypadł do gustu. Fajnie piszesz. 5:)
  • Judy 08.04.2015
    Pomysł fajny, myślę, że z chęcią przeczytam pierwszy rozdział. Dobrze to opisałeś, wszystko jest zrozumiałe. Ode mnie 5 :D Ale ja czekam na toksyczną małolatę, mam nadzieję, że będziesz kontynuował?
  • Nithael 08.04.2015
    Judy, puki jest ktoś kto czyta, póty ja będę pisał :) Miło mi że Ci się spodobała TM ;p Pozdrawiam wszystkich...
  • Judy 08.04.2015
    To fajnie :D
  • DuŚka ^.^ 10.04.2015
    Jestem za napisaniem kolejnych rozdziałów, bo może się dużo dziac, ten prolog zachęca do dalszego czytania,, chce się wiedzieć, co będzie z bestią:)
  • Kasumi Mai 20.04.2015
    Muszę przeczytać pierwszy rozdział jak najszybciej :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania