Czarny świt - Rozdział 1
Gdy słońce wyłoniło się z cienia pobliskich lasów w małej osadzie zwanej Mull rozległ się głos dzwonu, budząc swym dostojnym brzmieniem mieszkańców, obwieszczał tym samym zbliżającą się mszę.
Arial leniwie przetarła swe zaspane oczy, po czym wpatrując się chwilę w małe okno jej izby przeciągnęła się. Nie miała ochoty wstawać a tym bardziej iść na mszę, gdzie to stary i zrzędliwy pastor Gerens będzie jak zawsze prawił o grzechu, i straszył piekielnym ogniem tych co nie stosują się do jego kazań. W końcu stanęła na równe nogi, zdjęła szarą nocną koszulę, po czym sięgając do skrzyni wyciągnęła struj do nabożeństwa. Prosta zielona sukienka podkreślała jej dziewczęcą urodę, chwytając drewnianą szczotkę udała się do głównej izby. Tam jej matka Del szykowała właśnie poranny posiłek, z małego kociołka spoczywającego na glinianym piecu unosił się cudowny zapach ziół, a woń pieczonego chleba delikatnie pieściła nozdrza. Usiadłszy na krześle i przyglądając się mamie zaczęła czesać swe długie czarne włosy. W ten do izby wszedł jej ojciec Golvan, szczupły mężczyzna o białych włosach i rumianej twarzy, trzymał w rękach dwa dorodne zające. Dziś miał szczęście, bowiem w zastawiane przez niego sidła na skraju czarciej polany nie zawsze udawało mu się coś złapać. Dumnie wręczając je swej żonie, uśmiechnął się po czym wziąwszy gliniany dzban wody usiadł przy ciosanym stole obok swej córki. Była ich jedynym dzieckiem, bardzo troszczył się o nią jak i o kochaną żonę, bał się myśleć co by począł gdyby je stracił, tym bardziej teraz gdy nastały ciężkie i niespokojne czasy. Żona widząc jak posmutniał usiadła koło niego, po czym ciepłym głosem zapytała.
- Golvan co się stało? przecież udało Ci się upolować te dwa dorodne zające, więc czemu tak posmutniałeś?- w ten spojrzał na nią , i na córkę, chwycił je za dłonie mówiąc.
- Gdy wracałem z czarciej polany, spotkałem po drodze Wella, kowala z sąsiedniej wioski, w raz z nim był jego syn oraz trzech innych mężczyzn, szukał swej najstarszej córki, dwa dni temu udała się w kierunku gęstego lasu po chrust i nie wróciła. Ludzie powiadają że to miejsce opanowały złe duchy a w nocy czuć tam straszny odór. Bydło co pasło się na jego skraju, padało całe pokryte wrzodami. Ponoć też ktoś zamieszkał w starym zamku nieopodal bagien, widziano jak parę księżycy temu wiodły ku niemu cztery karety zaprzężone w czarne konie. Powiadam wam moje drogie, diabelskie rzeczy się tu dzieją.
Kobiety z lękiem i niedowierzaniem w oczach słuchały, nie pojmowały jak tak okropne rzeczy mogły się zdarzyć w ich spokojnej dolinie. Przecież nie tak dawno temu swobodnie zbierały zioła i grzyby w gęstym lesie, bydło nie chorowało a ludzie niczego się nie lękali. Jakże szalona osoba mogła zamieszkać w starym zamku przy bagnach, każdy wiedział że to miejsce jest przeklęte i opuszczone od wielu lat, ponoć jego ostatni pan zabił tam całą swoją rodzinę, sługi spił zatrutym miodem po czym podpalił komnaty i rzucił się z najwyższej wieży.
Golvan widząc przerażenie w oczach kobiet zaklął w duchu, może nie powinien im o tym mówić, ale nie mógł też milczeć, ma tylko je i nie chciał aby coś im się stało. Teraz gdy wiedziały o panującym złu nie będą podążać do przeklętych miejsc. Może pastor będzie wiedział więcej na ten temat, bowiem był oczytany w sprawach Dobra i zła, zawsze powtarzał że na grzeszników spadnie gniew Boski. W ten rozbrzmiał głos dzwonu, w pośpiechu zjedli poranny posiłek po czym w milczeniu podążyli ku małemu kościołowi…
Nithael
Komentarze (11)
daję 5 oczywiście
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania