Poprzednie częściDevil- prolog

Devil- rozdział drugi

Wszyscy zebrani w chacie ujrzeli czarne płomienie trawiące białowłosą. W powietrzu unosił się duszący odór palącego się ciała. Po pewnym czasie ogień buchną nieprzewidzianym płomieniem, sięgającymi aż po sam sufit. Powietrze było tak gęste, że można było wyczuć drganie każdego atomu. Dym opadł. Wszyscy przebywający w sali poczuć delikatny wietrzyk, jednak nikt nie był na tyle odważny aby spojrzeć ku górze.

- Wróciłam...- odezwał się chłodny głos

-D-Devil- Jej matka wyszeptała

-Ja też tęskniłam- Stanęła przed nimi

Włosy Devil które zdawały się być jeszcze bielsze niż przedtem, zostały zaczesane na lewą stronę oraz zabezpieczone złotym łańcuchem wokół głowy. Jej uszy stały się spiczaste niczym i elfa. Na szyli opleciony został drut kolczasty ozdobiony kilkoma krzyżami. Ubrana była w czarną sukienkę bez rękawów z czerwonym gorsetem. Jej dół został pokryty wieloma warstwami tiulu. Na nogach miała czarne byty za kolana. Całość przykrywała czarna pelerynka do pasa mająca na celu zamaskowanie czarnych skrzydeł nietoperza.

-Więc, co tak milczycie?- usiadła na krześle przy wuju- Nie chcecie rozmawiać? Mówi się trudno.

Machnęła ręką w powietrzu i nie wiadomo skąd w jej ręce pojawiła się gigantyczna czarna kosa ozdobiona czerwonymi kokardami. Dziewczyna zamachnęła się na matkę ale zatrzymała ostrzę tuż przy szyli kobiety.

-Nie bierzcie tego do siebie, ale serio tym razem mam zamiar wygrać- wzięła jeszcze jeden zamach odcinając głowę kobiety- Żałuj za grzechy...

Odwróciła się w stronę reszty rodziny która cofnęła się od niej jak najdalej. Zauważyła, że wuj, ojciec i dziadek chwycili za swoje pistolety. Uśmiechnęła się wyzywająco i rzekła:

-Strzelajcie...

Strzeli.

Nim kule przeszyły ciało dziewczyny, zostały one zatrzymane w jej ręce i z powrotem ,,odesłane do nadawcy".

-Zatem, zostaliśmy tylko my.- uśmiechnęła się kojąco do dwójki rodzeństwa.

-S-sis, proszę...- błagała jej siostra przytulając się do brata

-Och... cóż za rozkoszny widok- zaklasnęła cynicznie ręce i wydmięła usta w dzióbek

Dzieci zostały zabite niespełna chwilę później

-Doprawdy, rozkoszny widok- uśmiechnęła się spokojnie i wyszła omijając wszelkie ślady krwi i ciała.

Dziś po raz pierwszy wyszła na zewnątrz. Spojrzała się w księżyc wielkimi oczami niczym dziecko. Wszystko, nawet zwyk,łe drzewo wprawiało ją w zachwyt. Wszystko było tak magiczne aż nie rozległ się czyjś głos:

-Hej, co ty robisz na dworze, już godzina szatana. Szybko, wchodź do mojego domu! Chcesz zginąć?

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania