Harry Potter - Historia Hany Silversun - część 2

Wtedy do łazienki wszedł nauczyciel eliksirów.

- Co się tutaj stało? – zdziwił się. – Co tu robisz, panno Silversun? To męska toaleta.

- Ja… - zaczęłam. Wszystkie sensowne kłamstwa nagle uleciały mi z głowy.

- Ja panu profesorowi wszystko wyjaśnię – przerwał mi ślizgon, powoli podnosząc się z ziemi. Musiał chwycić się umywalki. – Przyszedłem tutaj… za potrzebą. Pośliznąłem się na tej śliskiej podłodze i uderzyłem głową w umywalkę – pokazał na rozcięcie nad brwią. – Pośliznąłem się jeszcze raz i wylądowałem na ziemi. Wszystko mnie bolało, nadal boli.

- Usłyszałam krzyk, więc postanowiłam pomóc – kontynuowałam tę wyssaną z palca historyjkę. – Na korytarzu nie było nikogo, a chciałam sprawdzić, co się dzieje. Zastałam Malfoya na podłodze, trzymającego się za głowę. Postanowiłam, że kiedy trochę przestanie go boleć i otrząśnie się po upadku, zaprowadzę go do skrzydła szpitalnego.

Snape popatrzył na Draco. Znam ten jego wzrok zastanawiał się czy używać legilimencji czy nie. Raczej zrezygnował, za krótko utrzymywał kontakt wzrokowy.

- Dobrze – powiedział w końcu. – Panno Silversun, proszę zaprowadzić pana Malfoya do skrzydła szpitalnego.

Czekał, aż wezmę swoją torbę i pozwolę Draco podeprzeć się na mnie. Musiało to komicznie wyglądać, bo jestem od niego sporo niższa. Wyszliśmy z łazienki, a za nami Snape. Czułam jego spojrzenie na swoich plecach aż do zakrętu korytarza. Po dłuższej chwili ciszy on odezwał się pierwszy.

- Może jakieś dziękuję? – spytał.

- Dzięki. Co mam zrobić?

- Hm… ciekawe ile dasz radę zrobić, by kryć swojego chłopaka… - uśmiechnął się.

- To nie mój chłopak, przyjaciel. W życiu nie byłabym dziewczyną Harry’ego – powiedziałam zgodnie z prawdą. Nigdy nie byłam zakochana w Harrym. Ogółem, nigdy nie byłam zakochana.

- A wydawało mi się…

- To źle ci się wydawało – przerwałam mu. Już Hermiona bardziej pasowała na dziewczynę Harry’ego.

- No, okej. To zobaczymy co dasz radę zrobić, by twój kumpel nie miał kłopotów.

- No, mów czego chcesz. I podsuń ramię trochę w prawo. Ciężki jesteś do prowadzenia – stwierdziłam.

- A więc… przez jakiś czas… nieokreślony… codziennie po obiedzie będziesz chodzić ze mną na spacer – aż się zatrzymałam.

- Co? – nie mogłam uwierzyć.

- Wiesz, jeśli nie, to mogę wymyślić coś innego… - mówił teatralnie.

- Dobra, może być – znów mu przerwałam. – Ale przez maksymalnie miesiąc.

- To nie ty tu dyktujesz warunki.

Wywróciłam oczami. Byliśmy już przed skrzydłem szpitalnym. Pomogłam Draco usiąść na łóżku. Pani Pomfrey szybko zabandażowała mu głowę i podała jakieś leki. Kazała mu zostać na noc w skrzydle. Oboje podziękowaliśmy. Położył się na łóżku i westchnął. Usiadłam w nogach.

- Jednaj rzeczy nie rozumiem – zaczęłam. – Albo raczej dwóch. Po pierwsze, dlaczego chcesz chodzić ze mną na spacery? I jeszcze tak długo? Z naszej rozmowy wywnioskowałam, że będzie to ponad miesiąc. Dlaczego?

- Nie chcę przebywać tylko ze ślizgonami. Przyda mi się odmiana – założył ręce za głowę. Jego tłumaczenie zupełnie mnie nie przekonało, ale zdecydowałam się nie drążyć tematu. – A co po drugie?

- Po drugie, dlaczego tak łatwo się zgodziłeś? Zawsze mi się wydawało, że między tobą, a Harrym panuje wieczna wojna, a teraz go kryjesz. To… trochę dziwne.

- Zgodziłem się, bo miałem ochotę. Mam zmienić zdanie?

- Przepraszam, ale musicie się już pożegnać – przerwała nam rozmowę pani Pomfrey. Może i dobrze, że to zrobiła.

Pożegnałam się z Draco, jeszcze raz podziękowałam pielęgniarce i wyszłam. Od razu ruszyłam do dormitorium Gryffindoru. Miałam sporo do przemyślenia.

Średnia ocena: 4.2  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Olcia<3 07.02.2016
    Bardzo fajne, chociaż wydaje mi się, że Draco nie był by taki miły dla Gryfonki :). 4
  • Daakman 08.02.2016
    Czy to będzie jakieś romansidło? Dlaczego wszystkie potterowskie fanfiki to romansidła, najlepiej jakaś zakazana miłość z Draco albo ze Snapem? 2

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania