Historia pewnej cegłówki

Historia pewnej cegłówki

Eugeniusz znalazł przy bloku na śmietniku czerwoną cegle. Z początku nie był nią zainteresowany, ale po krótkim namyśle, wpadł na pomysł, aby wziąść cegle ze sobą. Stary kominek na działce był jut tak wyeksploatowany ze wymagał naprawy. Cegła mogła mu się przydać na wymianę .Wziął cegle do domu. Miał w planach jeszcze dzisiaj udać się na ogródek. Była późna jesień. Trzeba było uporządkować wszystkie liście leżące dookoła altanki.

W mieszkaniu położył cegle za kanapę, która się mieściła na przedpokoju. Eugeniusz poszedł do kuchni, aby zaparzyć rumiankową herbatę.

Zdjął z siebie kurtkę i położył na kaloryferze. Wymieszał łyżeczką kubek w którym znajdowały się zaparzyny rumianku i poszedł na przedpokój po cegłówkę. Włożył ręce za kanapę, ale cegłówki nie mogli znaleźć. Odsuną kanapę i ku wielkiemu zdziwieniu nic za nią nie było, oprócz kilku kłębków kurzu. .Wrócił do kuchni do kuchni i zaczął się zastanawiać nad losem przyniesionej do domu rzeczy.

— Tu jestem! — Usłyszał niski i cienki glos zza pleców. Aż podskoczył ze strachu

— Gdzie? - Odpowiedział Eugeniusz

— Tu, no tu!

— Cegłówka gada do mnie! Ja zwariowałem!!. — Krzyczał Eugeniusz na cały blok mieszkalny.

— Co nie poznajesz mego głosu? — Ponownie wydobył się glos z cegłówki leżącej na podłodze przy ścianie.

— Kim jesteś? Czego ty chcesz? - Panicznie wydarł się starszy człowiek.

— Jestem twoim przyjacielem z dawnych lat. Tadeusz Nuckowski. Poznajesz?

— Co? Ty zginąłeś w starej cegielni. Nie możesz tu być!!

Eugeniusz chciał wyjść z kuchni, ale nie mogli odtworzyć drzwi. Złapał cegłówkę w ręce, aby wyrzucić ją przez okno, ale cegłówka zaczęła kuć go w ręce.

— Ała, ała! - Włożył ręce pod kran.

— Nic się nie zmieniłeś. No, przybyło ci trochę siwych włosów i parę zmarszczek na twarzy. — Powiedziała cegłówka leżąca na podłodze.

—Minęło piętnaście lat od Twojej śmierci. No ...dzisiaj mija rocznica. To dokładnie piętnaście lat temu zawalił się dach starej cegielni, na skutek czego przygniotło Ciebie. — Orzekł Eugeniusz

— Moje ciało wleciało do basenu z gliną Pamiętam dobrze, uciekłeś z budynku. Zostawiłeś mnie samego. Byłem przygnieciony przez stalowe podpórki utrzymujące dach.

— Przepraszam! Tkwi to we mnie, często myśle o tym zdarzeńiu Mam żal wielki do siebie. Wtedy miałem dwójkę małych dzieci. Przepraszam! Zachowałem się jak tchórz - Eugeniusz z wielkim smutkiem tłumaczył się cegłówce.

—Nie mam tobie tego za złe. Przez 15 lat bylem uwięziony w budynku jako cegłówka. Moja osobowość nie poszła tam gdzie powinna. To chyba jakaś kara. Możliwe, ze to za pijaństwo i skłonności hazardowe. Co u Ciebie? Jak żona i dzieci? — Zapytał się głos wychodzący z czerwonej cegłówki.

— Na prawdę nie masz mi tego za złe? - Zapytał się Eugeniusz

— No nie! Nie przyszedłem tobie wypominać tego co było. Przyszedłem prosić ciebie o przysługę i się pożegnać

—Moje córki wyszły już za maź. Anna jest dentystką i mieszka w Sztokholmie, Marta wykłada socjologie na poznańskim uniwersytecie. W czym mogę Tobie pomóc? Cieszę się, że doszło do spotkania z nami. Tak się cieszę! — Z euforią mówił Eugeniusz

— Musisz podpalić dom w którym bylem zamurowany przez piętnaście lat. .

— Ale ja za to mogę pójść do więzienia. Może mi grozić nawet 6 lat pozbawienia wolności. — Z drżącym głosem mówił Eugeniusz do cegłówki

— Wiem, ja tez nie miałem wolności przez 15 lat. W zimie było zimno, na jesień deszcze , w lecie upały Nawet nie wiesz jak się męczyłem.

—Ale.. — Jąkać zaczął się Eugeniusz

— Nie masz innego wyboru! Nie pozbędziesz się mnie!- Cegłówka z wielką powagą mówiła do do starego przyjaciela — Dom przy Mariackiej 9 był wybudowany z cegłówek które zostały wyprodukowane owalnego dnia. Ciąży na nich skaza. Muszą zostać spalone, abym mogli opuścić ziemie i udać się tam gdzie jest moje miejsce. Dziś mija 15 lat. Wiec mogę wyjść z cegłówki. Tylko ktoś muśi mi pomoc. Wypadło na Ciebie, Byleś ostatnią osobą widzianą prze zemnie za życia.

— Ale to szantaż — Krzykną Eugeniusz

— Nie! Jak nie podpalisz tego domu to najwyżej zostanę w cegłówce. Ten dom przez nikogo nie jest zamieszkały To prośba o pomoc! Nie wiesz jak bardzo się męczę w tej cegłówce.

— Przez cale życie myślałem o tym wypadku i o tym co się tam wydarzyło. Teraz murze pożegnać się z tą historią

 

Eugeniusz wziął z szafki zapalniczkę i wybiegł z domu. Po drodze na stacji benzynowej zakupił cztery butelki rozpuszczalniku. Dobiegł do opuszczonego domu i zaczął rozlewać rozpuszczalnik po ścianie domu lezącego na Mariackiej 90. Starszy człowiek poczuł olbrzymie pieczenie na kolanie, tak jakby col go parzyło. Rozglądał się dookoła i ze zdumieniem zauważył ze jest z powrotem w kuchni a gorący rumianek rozlał mu się na nogę. Cegłówka leżała w kuchni na podłodze i już nic nie mówiła. Na kanapie Eugeniusz znalazł kartkę z podziękowaniami od Tadeusza.

 

,,Udowodniłeś, ze byleś wart przyjaźni. Ryzykowałeś bardzo wiele dla mnie. Oczyściłeś sumienie. Jestem wolny! Na Marianskiej9 0 nigdy domu nie było,,

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Niemampojecia96 15.05.2016
    O, widze ze Ty sobie opowiadasz podobne basnie domoich, albo nie, moje so podobne do Twoich, albo wszyscy papugujemy po jakims Gombrowiczu, a on by nie chcial z nami gadac nawet. Ale wspaniale sie, ze tak powiem: odnajduje w tej basni.
  • maga 15.05.2016
    Nie wiem. Za moment zapoznam się z Twoją twórczośćią. Fajńie, że się podobało. Pozdrawiam serdeczńie
  • maga 16.05.2016
    Dzięki za ocemy :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania