Inna - rozdział 1

*Ana*

 

Leciałam pośród chmur, ptaków, promyki słońca lekko muskały moją skórę. Czułam się jak w śnie. Marzenia porwały mnie w przestrzeń, nie mogłam zahamować. Moje serce było prawie pełne, jedna część została pustą, ciemną i zimną szparą. Szukałam kogoś kto ją zapełni, chłopaka który porwie moje serce. Nie byłam taka jak reszta, byłam i jestem inna. Jeszcze się nie przedstawiłam jestem Ana Wels. Jestem dość zgrabna ,mam kasztanowe włosy do ramion. Umiem wznieść się wysoko w niebo, aż ponad chmury. Lubię mieć swój własny świat,a także kogoś kto mnie pocieszy i przytuli. Moja mama zmarła jak miałam 3 lata, teraz mam 16. Mieszkam z ojcem, to nie jest to samo, moje dzieciństwo było bardzo trudne. Dobrze mieć przyjaciół, szczególnie kogoś takiego jak Em (tak ją nazywam, pełne imię i nazwisko: Emma Lone ). Jesteśmy jak krople wody, nawet umiemy rozchorować się w tym samym czasie. Znamy się od dzieciństwa, jest dla mnie jak siostra której nie mam. Szkoda, ale kocham ją to najważniejsze. Muszę przestać o tym wszystkim tyle myśleć. Więc położyłam się i zaraz ogarnął mnie głęboki sen. Tej nocy nic mi się nie śniło. Jak zwykle wstałam z łóżka, umyłam, uczesałam się i zeszłam na śniadanie. Były na stole tosty i gorące kakao. Tata się starał, ale i tak jakaś pustka po mamie jest. Po zjedzeniu śniadania postanowiłam wyjść na spacer (nie dawno zaczęły mi się wakacje więc- dużo czasu, mało zajęć). Dzień był pochmurny, lecz dość ciepły. Szare chmury zachodziły na siebie, wyobrażałam sobie jak fajnie było by być ptakiem. Ten dzień jest wyjątkowy, są 17 urodziny mojej przyjaciółki. Miałam nadzieję ,że Em nie pomyślała, że zapomniałam. Zazwyczaj chodziłyśmy do kawiarni i spędzałyśmy tam cały dzień jedząc torcik lodowy i pijąc gorącą czekoladę. Jednak tego potrzebowała kiedyś. Dzisiejszy dzień pewnie chciałaby spędzić w klubie ,bawiąc się i tańcząc. Poznając nowych ludzi i zaprzyjaźniając się z nimi. Z tego co wiem Emma ma chłopaka więc raczej by przyszli razem, jeśli czegoś nie pomyliłam nazywa się Mat. Fajnie byłoby być tak szczęśliwym. Rozmyślałam i rozmyślałam. Postanowiłam do niej pójść. Na szczęście tam była, jak tylko ją zobaczyłam krzyknęłam ,,wszystkiego najlepszego kochana, może mały wypad do kawiarni'' oczywiście odpowiedziała, że fajniejszy był by wypad do klubu. Zgodziłam się. Na całe szczęście, raz namawiałam ją do kupienia butów przez okrągłą godzinę, dobrze, że je wybrała ,bosko w nich wygląda...

Po chwili zaciągnęła mnie do łazienki. Umalowałyśmy się, oczywiście musiałyśmy wyglądać super.

-Chodźmy-powiedziałam pośpiesznie.

-Ty masz zamiar pójść w tym, jak tak to chyba zwariowałaś musisz wyglądać seksi. -powiedziała nie dając mi dojść do słowa.

-No tak...,a co w tym złego?-mówiłam coraz szybciej.

-To, że w takim stroju na pewno nikogo sobie nie znajdziesz.-myślałam, że oszaleję jak skończyła to zdanie. Jednak nie miałam zamiaru się z nią kłócić.

-Nie mam niczego innego przy sobie.- odrzekłam.

-Ty nie...-Oznajmiła z błyskiem w oku.

Po chwili zaczęła szperać po szafie, aż w końcu wyciągnęła czarną krótką sukienkę i wysokie szpilki. Myślałam, że zeświruję jak to zobaczyłam, jednak się nie spierałam i założyłam sukienkę.

Nie długo potem wychodziłyśmy z budynku, jak zwykle stał przed nim...chłopak Emmy. Za bardzo to ja się nie zdziwiłam le poczułam się głupio bez chłopaka. Za nim się obejrzałam byliśmy w klubie. Światła były przyciemnione,a ludzie w koło rytmicznie tańczyli. Postanowiłam, że się dołączę. Za nim skończył się piosenka poczułam kogoś dotyk na moich plecach. Na początku myślałam, że to Em jednak jak się obejrzałam zobaczyłam wysokiego, ciemno brązowego chłopaka o szafirowych, głębokich oczach stojącego niemalże pół metra ode mnie.

Usłyszałam wolną piosenkę, chłopak złapał mnie za rękę i zaczął przysuwać mnie do siebie. Zaczęliśmy tańczyć...nie tylko był przystojny ale także był niezłym tancerzem. Piosenka się skończyła, a on znikł. Szukałam go na całej sali lecz nie mogłam znaleźć. Postanowiłam, że się przewietrzę. Usłyszałam krzyk, pobiegłam tam z skąd dochodził. Zauważyłam sylwetkę trzymającą inną. Pobiegłam w tamtą stronę. Widziałam tylko jak ktoś trzyma dziewczynie nóż przy szyi. Po chwili puścił ją. Krzyknęłam, żeby schowała się za mną. To była magia... z jego ciała zaczął tryskać wilki słup czegoś, nie wiem jak to określić. Zaczął się układać w słup światła lecący prosto na nas. W jednej chwili nie wahając się wzięłam ręce przed siebie. To dziwne jak to coś było od nas ledwie kilkanaście centymetrów nad nami stworzyła się tarcza która okrążyła nas po tym wiedziałam tylko, że we mnie kryje się coś magicznego, czego nie umiem wytłumaczyć.Po chwili ujrzałam ciemność, wszystko dookoła zamilkło. Nie wiedziałam co się stało. Jak się obudziłam kilka godzin później ktoś niósł mnie na rękach, miałam wrażenie, że jestem cała posiniaczona i do tego bardzo słaba. Bałam się ale nie zwracałam na to uwagi. Ledwo otworzyłam powieki, zobaczyłam chłopaka...prawdopodobnie tego co był w klubie. Nie czułam się gorzej od czasów podstawówki gdy chłopak z klasy kopnął mnie (oczywiście przez przypadek) nogą w brzuch. Leżałam wtedy kilka dni w szpitalu. Na szczęście wyszłam z tego prawie cało. Dopiero po chwili zauważyłam, że idziemy w jakiś tunelach. Przeszedł mnie nie przyjemny dreszcz.

-Już wstałaś? Pomyślałbym, że umarłaś gdybyś nie oddychała. -Na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmieszek.

-Gdzie ja jestem? Co się do cholery stało?! -krzyknęłam.

-Opowiem ci wszystko później...jestem Erik,-odpowiedział-a ty jak masz na imię?

-Nie wiem czy powinnam ci to mówić...-uśmiechnęłam się-jestem Ana. Gdzie idziemy? Nie byłam nigdy w tym miejscu.

-Tam gdzie powinnaś trafić w swoje osiemnaste urodziny,ale z powodu kilku komplikacji trafisz teraz i gdzie twoja mama kazała mi cię zabrać-wytłumaczył mi, po czym dodał-do akademii magii.

-Co?! -mina mi zrzedła-Przecież moja mama nie żyje! -nie kontrolowałam już spływających po policzkach łez.

-Chciała, żebyś tak myślała. Dla niej liczy się tylko twoje bezpieczeństwo Ana. -Nie mogłam uwierzyć w jego słowa, czyli mama nadal żyje? Łzy coraz bardziej zwiększały swój strumień.

-Będę szła sama, nie musisz mnie nieść. Pewnie jest ci ciężko. -powiedziałam.

-Na pewno? Dla mnie nie jesteś ciężka, wręcz lekka -wybąkał.

-Tak. -szepnęłam. Po czym postawił mnie na ziemię. Zaczęłam z trudem iść. W jednej chwili pomyślałam o mamie i nie wiem dlaczego potknęłam się. Erik w ostatniej chwili mnie złapał.

-Może jednak cię ponoszę-zaśmiał się arogancko. Widziałam w jego oczach, że sprawia mu to przyjemność.

-Nie trzeba, po prostu muszę odpocząć i tyle -skłamałam, mając nadzieję ,że będzie nalegał.

-Przepraszam ale nie mamy na to czasu, chodź wezmę cię pod rękę. -szkoda, że kazałam mu mnie odstawić. Naprawdę czasem powinnam się zastanowić zanim coś powiem. Szliśmy tak od dobrej godziny. Gdzieś w tedy powiedziałam, że dam radę iść sama. W pewnym momencie poślizgnęłam się i upadłam po raz drugi lecz tym razem chłopak nie zdążył zareagować. Coś trzasnęło mi w kostce nie mogłam się podnieść, strasznie bolało.

-Erik, chyba coś mi się stało w kostkę, strasznie mnie boli.-zmartwionym wzrokiem popatrzył na mnie po czym mechanicznie wziął mnie na ręce.

-Możliwe, że jest skręcona, nie martw się już nie daleko zaraz dotrzemy na miejsce-uspokajał mnie.

-W drodze wtuliłam się w niego i zasnęłam. Obudziłam się w jakimś łóżku. Obok mnie leżał Erik.

-Witaj księżniczko.-Czułam jak na twarzy pojawiają mi się rumieńce...

 

CDN

Następne częściInna - rozdział 2 Inna - rozdział 3

Średnia ocena: 4.2  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Naha 22.08.2014
    Super się zaczyna :) Pisz dalej
  • Byłem tu
  • Katherine 22.08.2014
    Tu czyli gdzie?
  • Katherine 22.08.2014
    Naha-dzięki
  • Ant 23.08.2014
    Byłem tu, w Twoim świecie :)
  • NataliaO 21.09.2014
    świetne napisane daje 5 Pozdrawiam :)
  • Nikey 21.09.2014
    Fajny początek, ciekawe wprowadzenie

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania