Instynkt - Prolog

Od razu powiem, że inspiracją do napisania tego opowiadanie, była piosenka Stinga ‘Moon Over Bourbon Street’. No, więc tyle na początek. Mam nadzieję, że wam się spodoba i zostawicie swoje komentarze pod każdą częścią, żebym wiedziała, czy mam dalej pisać i co o tym myślicie. A więc… Życzę wszystkim miłego czytania.

↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔

Stałem na zewnętrznej framudze okna, na piętrze jej domu. Patrzyłem ja siedzi na łóżku i czyta książkę. Tak niewinna, tak niczego nieświadoma. Zarówno mojej obecności przy jej oknie, jak i białego światła, rzucanego przez księżyc w pełni.

Kochałem ją. Za jej dobroć, jej delikatność i bezinteresowność. Za uśmiech i radość każdego dnia.

Nienawidziłem jej tak samo bardzo. Za sposób w jaki się poruszała, w jaki odgarniała włosy, za dźwięk jej śmiechu, który słyszałem mimo grubej tafli szkła. To wszystko sprawiało, że miałem ochotę stłuc szybę, dostać się do środka i skoczyć jej do gardła. Zabić ją, żeby zniknęła pokusa. Przecież nie mogę powstrzymywać się wiecznie, w końcu to będzie musiało się stać. Więc czemu nie dzisiaj, kiedy została sama w domu… Moja dłoń naciskała na szybę, jeszcze trochę, a udałoby mi się ją wybić…

Cofnąłem rękę. Nie mogłem. Nie mogłem rozszarpać jej na strzępy, niezależnie jak bardzo tego pragnąłem. Kochałem ją. Nienawidziłem jej, marzyłem, żeby ją zabić i przestać się już męczyć, ale jednocześnie ją kochałem. Była zbyt młoda, zbyt niewinna, żeby zginąć z moich rąk.

Obserwowałem ją od lat. Widziałem dziecko bawiące się lalkami i pluszowymi zabawkami. Widziałem dziewczynkę, dumną ze swoich pierwszych dni w szkole. Widziałem pogrążoną w nauce nastolatkę, pragnącą dostać się do jak najlepszej szkoły. I w końcu widzę ją teraz. Osiemnastolatkę, cały czas tak samo przykładającą się do nauki, spokojną, delikatną, radosną. Dzień w dzień, rok w rok powstrzymuję się, żeby jej nie zabić. Powstrzymuję się, żeby nie stać codziennie przy jej oknie.

Jednak czasem nie wytrzymuję. Kiedy lśniący bielą księżyc wisi na niebie, wszystko wokół pcha mnie do jej domu. I zawsze tam idę. I nigdy nie posuwam się dalej, niż zewnętrzna framuga okna jej pokoju. A ona mnie nie widzi. Potrafię pozostać niezauważony, potrafię ukrywać kim naprawdę jestem.

Zeskoczyłem z okna. Nie mogłem tam dłużej stać, nie mogłem patrzeć jak bardzo jest nieświadoma mojej obecności. Wiedziałem, że jeśli stamtąd nie odejdę, zabiję ją tej nocy. Nie oglądałem się na dom, ruszyłem biegiem w kierunku, z którego przyszedłem, zostawiając ją, z całą jej niewinnością. Jak zawsze.

Średnia ocena: 3.5  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Niebieska 19.07.2015
    Wyłapałam parę błędów. Jak chcesz mogę je wypisać. :) Co do tekstu to, taki nijaki. Zapowiada się na to, że to będzie kolejne opowiadanie o wilkołakach itp. Nie żeby coś, po prostu takie mam wrażenie i jeśli to prawda, to musisz się wykazać. Mnóstwo jest tego typu opowiadań. Przy następnej części pokaż klasę. Ogólnie tekst trochę za krótki. Zero opisów/jakiś wyjaśnień. Przydałyby się też jakieś środki stylistyczne - na pewno by urozmaiciły i dodały uroku. Zostawiam 3 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania