Irracjonalna Kokardeczki podróż - Odcinek 3. - Problemy z małym ołówkiem

Łąki bezimiennej krainy były soczyście zielone i równiutkie niczym trawniki w najpiękniejszych snach ogrodników. Trawa nawet nie została dotkliwie uszkodzona, kiedy niesione dzikim pędem Kokardeczka i Kaczusia uciekały po niej przed małym ołówkiem.

- Mama! Ciocia! – krzyczał mały ołówek, biegnąc za nimi w podskokach z wyciągniętymi do przodu rączkami.

Ostatecznie dziecięca energia zwyciężyła i mały ołówek wskoczył na plecy Kokardeczki z tryumfalnym okrzykiem: „Ja złapać mamę!”.

- O nie! – wykrzyknęła Kaczusia, łapiąc się za głowę.

Oczywiście nie zrobiła nic, żeby wybawić Kokardeczkę z opresji, więc Kokardeczka zebrała w sobie całą swoją stanowczość i powiedziała donośnie:

- Ej, puść mnie!

Niestety to tylko rozeźliło małego ołówka, który w zamian włożył wszystkie siły w zaciśnięcie szczęk na jej karku. Kokardeczka zawyła z bólu.

Żadna ze stron nie chciała ustąpić w tej walce; mały ołówek uparcie trzymał się pleców Kokardeczki, która usilnie próbowała go zrzucić. Nie wiadomo, ile by to trwało, ponieważ ni stąd ni zowąd pojawił się Gerbie, także dręczony przez osobnika z gatunku ołówków, i dokonało się zderzenie tak silne, że irytujące stworki pospadały z ich pleców. Jak się wkrótce okazało, tragiczne w skutkach.

- Hej, stary! – przywitała się Kokardeczka, szczerząc się głupkowato.

- Przestań! – odparł Gerbie, widząc, że przez wypadek Kokardeczce poprzestawiały się klepki w głowie.

- Co, nie znasz się na żartach?

Gerbie nie odpowiedział. Patrzył tylko na nią nienawistnie.

Po chwili niezręcznej ciszy znowu się zaczęło.

- Hej!

- Tylko nie mów: „stary”! – warknął Gerbie, chociaż wiedział, że to i ta nic nie da.

- Hej, stary!

- Ołówku! Powiedz jej coś!

Krótko mówiąc, sytuacja była beznadziejna. Jednak w bezimiennej krainie potrafiły dziać się rzeczy niemożliwe, zatem dlaczego miałby nie istnieć łatwy i szybki sposób na postradane zmysły?

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • mocnaćwiartka 10.04.2016
    Całkiem, całkiem. Nie podejrzewałem w ołówkach takiej desperacji. Może to taka forma odwetu, bo zasadniczo to one są obgryzane. Sympatyczny tekst. Pzdr
  • KarolaKorman 17.04.2016
    Sytuacja beznadziejna, to fakt. Kaczusia też mogła coś zrobić, nie jest przecież ciotką ołówka, ale widać olała sprawę, 5 :)))

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania