Irracjonalna Kokardeczki podróż - Wstęp, czyli co ta Tessy nagryzmoliła?

Rok 200x. Mama kupiła małej dziewczynce zabawkę. Nie byle jaką – pluszowego króliczka w formacie kieszonkowym. Króliczek otrzymał imię Kokardeczka – dzięki wstążeczce zawiązanej na jego szyi na kształt kokardy. Zaczął się piękny czas. Dziewczynka nie rozstawała się z Kokardeczką – nosiła ją do szkoły, kina, razem podróżowały i nawet się kąpały. Pluszowa przyjaciółka miała także własne łóżeczko z pudełka.

Starszy brat dziewczynki też miał kieszonkową zabawkę – żółwika Gerbiego. Chłopiec od zawsze wykazujący wrodzony talent plastyczny założył zeszycik i rozpoczął tworzenie komiksu z Gerbie’m w roli głównej. Dziewczynka była zafascynowana jego pracą, szczególnie, że u boku żółwika występowała czasem Kokardeczka. Niestety brat był dla niej wredny i nieczęsto pozwalał jej czytać swoje wypociny. Dotknięta taką niesprawiedliwością była jednak uparta; przemykała do pokoju brata, wyciągała zeszyt z szafki i czytała kolejne części bez jego wiedzy.

Dziewczynka zaczęła układać coś sobie w głowie i pewnego dnia postanowiła zrealizować swój plan: stworzyć własny komiks.

Zapowiadało się obiecująco i aby komiks był jak najbardziej ambitny, genialny i porównywalny do komiksu brata, dziewczynka zastosowała sprawdzone elementy, czyli wprowadziła do niego wymyślone przez chłopca postaci oraz kilka scenek podobnych do tych z serii komiksów o Garfieldzie (a może żywcem zerżnęła, wykazując zero oryginalności? Nie, to brzmi ohydnie!).

Lecz co dobre, kiedyś się kończy. Dziewczynka porzuciła komiks, jednak Kokardeczka pozostała na piedestale. Do czasu…

Rok 201x. Dziewczynka była już dziewczyną. Nie miała już tak silnych więzi z Kokardeczką jak kiedyś, jednak ta wciąż zajmowała honorowe miejsce na półce regału z książkami.

Pewnego dnia otworzyła szafkę i znalazła stary zeszyt. Otworzyła go i przejrzała komiks o Kokardeczce, który z pozoru był dziecięcą bazgraniną. Wtedy nostalgia przywróciła jej cząstkę dawnego zapału. Dziewczyna postanowiła stworzyć kontynuację dziejów Kokardy (tak brzmi mniej skomplikowanie) i szło nawet dobrze. Jakiś czas później z braku pomysłu na zakończenie jednej z ostatnich przygód, zeszyt znów wylądował na długo w szafce.

Rok 2016. Nad głową dziewczyny wisiał ciężar roboty szkolnej na przyszły tydzień. Nie uśmiechała jej się nauka poprzez czytanie z prezentacji od nauczyciela. Do tego zgłosiła się do konkursu literackiego – pracę trzeba było oddać do końca tygodnia. Była sobota i zero dodatkowych zajęć, więc miała na to dużo czasu.

Dziewczyna miała jednak wenę na coś innego niż historię z przesłaniem, że uzależnienia behawioralne są złe. Ni stąd ni zowąd stwierdziła: „Kurde, z komiksu o Kokardzie byłby świetny tworek – tak głupi, że aż śmieszny.”

Spojrzała na Kokardę; pluszak kilka lat temu stracił swoją kokardkę, więc miał teraz przyszytą do piersi nową, z czerwonej wstążki. Wzięła go do ręki i usadowiła obok laptopa. Sama usiadła przed nim i zaczęła opisywać pierwszy odcinek...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • KarolaKorman 03.04.2016
    Przeczytałam z wielkim zaciekawieniem :) Cała historia prosta i banalna, a przy tym ciepła i wciągająca. Ładnie napisana, że chce się wiedzieć więcej :) Zostawiam 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania