Jestem przy Tobie - część 1

Chcecie poznać największego nieudacznika, jakiego świat miał okazję spotkać? Elizabeth Dimitrow, tak właśnie się nazywam, a przynajmniej nazywałam, bardzo dawno temu… Teraz mam wdzięczne imię Alaina. Nazwiska nawet nie posiadam. To smutne, gdy patrzysz jak wszyscy których kiedykolwiek kochałaś odchodzą. A wydaje się jeszcze bardziej żałosne, gdy wiesz, że wszystko mogło się potoczyć inaczej, gdyby tylko nie fakt, że byłaś egoistyczną suką.

Ale może wróćmy do początku, 1043 lat temu straciłam męża. Straciłam jego i dwójkę najukochańszych dzieci. To wtedy był przy mnie zawsze mój przyjaciel. Przyjaciel i jak się później okazało jedyna osoba jaka mi została i była zawsze przy mnie. Pamiętam, jakby to było dziś, jak nieustannie do mnie przychodził, próbując wyrwać mnie z żałoby. To dzięki niemu zaczęłam żyć na nowo, mieliśmy wtedy po dwadzieścia pięć lat. Nakłonił mnie do wyjazdu z Indii i to wówczas wszystko się zaczęło.

Po krótkim czasie zaczęliśmy być ze sobą. Po powrocie do Rosji, Nikhil kupił dom, ja go urządziłam. Zbudowaliśmy swój mały świat. Dom był cudowny, drewniany, urządzony w starym stylu. Przed domem wielkie jezioro, za – tajemniczy, ciemny las. Po powrocie z pracy zawsze byliśmy razem. Romantyczne kolacje nad jeziorem, czy wypady do innego kraju – to było nasze życie.

Jednak wszystko co piękne, musi się kiedyś skończyć, więc i ten piękny spektakl z mojego życia zniknął. A to wszystko przeze mnie. Zbyt późno dostrzegłam swoje błędy. Zaczęło się od niewinnego kłamstwa na temat mojej pracy, a zakończyło na wielokrotnych romansach, ale to ten jeden zaważył na naszym szczęściu. W pracy poznałam Rahula. Był wręcz kopią mojego zmarłego męża, pod każdym względem. Tego samego dnia dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Byłam wówczas narzeczoną Nikhila, byłam szczęśliwa. Osiem miesięcy później wzięliśmy ślub, gdzie towarzyszył nam Rahul, który stał się naszym przyjacielem. Jednak po jakimś czasie zauważyłam zmianę w zachowaniu Rahula i Nikhila, zaczęli rywalizować o coś, o czym ja wówczas nie miałam pojęcia. To sprawiło, że moje małżeństwo zaczęło przeżywać kryzys.

Ten dzień zaważył nad wszystkim. Miałam wtedy wybór. Wybrałam zdecydowanie złą drogę. To była nasza trzecia rocznica ślubu, jako, że staraliśmy się ratować nasze małżeństwo, wieczór minął naprawdę w porządku. Jednak później wszystko się zmieniło. Wybraliśmy się z Nikhilem na Wzgórza Worobiowe. To było nasze miejsce w Moskwie, to tutaj Nikhil mi się oświadczył. Wracaliśmy tam niejednokrotnie. Wtedy wpadliśmy na Rahula, między nim a Nikhilem doszło do kłótni. Zaczęli się bić, a ja próbowałam ich rozdzielić, aż w którymś momencie Nikhil niechcący uderzył mnie w twarz.

Wróciłam do domu, zaczęłam się pakować. Nikhil próbował mnie zatrzymać, przepraszał mnie i błagał wręcz bym nie wychodziła, jednak ja uniosłam się dumą. Oddałam mu pierścionek zaręczynowy i obrączkę, i wyszłam. Gdybym tego nie zrobiła…

W szale zapomniałam wszystkich dokumentów, kart, pieniędzy. Nie miałam nic prócz walizki i kluczyków od samochodu. Postanowiłam więc pójść do Rahula, po tym jak wszyscy „przyjaciele” zostawili mnie na lodzie. Wynajęłam u niego pokój, syna widywałam co dwa dni i planowałam zacząć wszystko od nowa. Szukałam mieszkania, planowałam rozwód, nawet nie zauważyłam kiedy zaczęłam czuć coś więcej do Rahula. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że Rahul nie był tym za kogo się podawał. Po jakimś czasie postanowiliśmy wyjechać na tydzień by odpocząć od codziennego życia. Byłam pewna, że jesteśmy razem, że już zawsze będziemy, a Rahul to tak naprawdę ten który był mi pisany. Myliłam się.

Po drodze mieliśmy wypadek. Dachowaliśmy. Rahul wyszedł z tego cało, miał złamaną nogę, ja za to miałam gorzej. Zmarłam. Tak, nie dziwcie się, zmarłam. Nie udało się mnie uratować. Po całym zajściu obudziłam się w jakimś dziwnym miejscu. Leżałam na zimnym łóżku, a przed oczami miałam gałkę od grzejnika, z której leciały co jakiś czas krople wody. Wstałam. Podłoga była cholernie zimna. Ale ja sama byłam niezwykle lekka. Byłam też naga, ubrana w jakąś „chustę”, sama nie wiem co to miało być. Wokół stało pełno łóżek, przykrytych białymi prześcieradłami i wystawały tylko jakieś metki. Zobaczyłam wtedy lustro, chciałam do niego podejść, zobaczyć jak wyglądam. Byłam okropnie zdezorientowana. Ale gdy tylko chciałam spojrzeć na swoje odbicie, wszystko się rozpłynęło.

Jakaś dziwna siła przeniosła mnie na cmentarz. Dalej ubrana byłam w to dziwne coś, a wszyscy wokoło zdawali się mnie nie dostrzegać. Szłam na przód, mimo, że w rzeczywistości nie poruszałam stopami. Gdy spojrzałam na swoje ręce i stopy, zamarłam. Były sine. Po chwili stanęłam i ujrzałam mężczyznę w czarnym płaszczu, trzymającego za rękę małego chłopca. Nie wiedziałam kto to może być. Spojrzałam do tylu, w chwili gdy wszyscy zaczęli odchodzić od świeżo powstałego grobu. Jakiś mężczyzna odchodził, utykał na lewą nogę i nawet nie obejrzał się za siebie. Nie widać było po nim jakiegokolwiek smutku. Potem znów wróciłam wzrokiem do mężczyzny z dzieckiem. Klęczał przed chłopcem i ocierał mu łzy. „Mama jest wśród aniołków w niebie, nie martw się skarbie. Masz jeszcze mnie.”. dziwnie było słyszeć te słowa. Zrobiło mi się żal tej dwójki, spojrzałam w niebo. Było pochmurne i zapowiadało się na solidną ulewę.

„Boże, czemu im to zrobiłeś?”. Nagle wróciłam znów do tego zimnego miejsca. Stałam tam, gdzie wcześniej było lustro. Byłam naprawdę zdziwiona. Wracałam do swojego łózka, tym razem patrząc na te dziwne metki. Na każdej z nich były imiona, nazwiska, wiek. Jakbym była w kostnicy. Ale przecież to nie było możliwe. Najdziwniejszy był fakt, że na moim łóżku coś leżało. Było przykryte prześcieradłem i miało metkę jak inne. Przerażona postanowiłam przeczytać co się na niej znajduje.

„ELIZABETH DIMITROW, LAT 29”

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Joanna Gebler 03.12.2019
    Chciałabym dodać tylko od siebie, że ten tekst nie jest kontynuacją poprzednich. Wcześniej miałam w zamyśle napisać coś dłuższego i dodawałam tutaj coś, co już dawno temu napisałam. Dotarło do mnie jednak, że to jeszcze nie ten czas i postanowiłam napisać na podstawie wcześniejszego tekstu, krótkie opowiadanie. Jeśli da się poprzednie usunąć to byłabym wdzięczna za wskazówkę w jaki sposób ;)
  • AlaOlaUla 03.12.2019
    Cześć Dżoana, Nie usuwaj niczego. Wstrzymaj się jakiś czas. Jeśli za pół roku, czy rok powrócisz do pomysłu na pewno ktoś ci w tym pomoże.
    ?
  • Joanna Gebler 03.12.2019
    Chcę usunąć jedynie z tego portalu, bo w rzeczywistości tekst by został u mnie, jak do tej pory. Chcę go skończyć za jakiś czas, bo teraz wydaje mi się być nudny jak flaki z olejem :D Nie umiem przenieść na papier swojej wyobraźni tak by wyglądało to tak samo ciekawie jak w mojej głowie :/
  • AlaOlaUla 03.12.2019
    Póki portal istnie, to istnieją teksty. Działa, jak Chmura. Poza tym, jak już zdecydujesz się na kontakt z użytkownikami, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że ktoś kompetentny zechce podać kilka wskazówek na dalszy rozwój literacki.

    Takie jest moje zdanie, ale nikt nie jest niewolnikiem internetów, więc
    Wchodzisz w swój profil
    Klikasz w publikacje
    Usuwasz, co popadnie

    Możesz zostawić tytuły, bo one i tak są zapisane w przeglądarce. Na miejscu usuniętego tekstu wpisujesz kropkę, albo inną, jakąkolwiek treść zastępczą.

    I już. ?
  • Joanna Gebler 03.12.2019
    AlaOlaUla Rozumiem, jeszcze zastanowię się nad ich usunięciem. Co do kontaktu z użytkownikami, staram się, jednak to ciężka sprawa. Zawsze byłam ciut wycofana z relacjach międzyludzkich... Dziękuję za pomoc i poradę :)
  • Liv12365 04.12.2019
    Jejku, to jest świetne. Na prawdę ;)
    Nie czuję się ekspertem w kwestii ortografii, czy stylu, więc się na ten temat nie wypowiem, ale też nic mi się nie rzuciło w oczy.
    Kruka wodna! Świetne! Takie ala sf... :)
  • Liv12365 04.12.2019
    Szkoda, że mam tak mało czasu bo bym siedziała i czytała :) A mnie jedna seria kusi od jakiegoś czasu, po tym jak poprzednią trzy tomy w 4 dni połknęłam, a Twoja praca, jeśli byłaby dłuższa, to zapowiadałaby się na podobny maraton ^^
  • Joanna Gebler 04.12.2019
    Jejciu, naprawdę bardzo dziękuję. Nawet nie wiesz jak mi się mordka szczerzy hahah :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania