Kim bez Ciebie jestem Prolog

- Kate, pozwól mi wyjaśnić, proszę! Nie odpuszczaj, poradzimy sobie. To tylko mały problem, rozwiążemy go, ale wspólnie, słyszysz? Popatrz na mnie, obiecuję ci. Nie możemy się poddać zanim naprawdę spróbowaliśmy. Zaufaj mi - czuję, że po policzkach zaczynają mi spływać łzy. Kurwa, przecież ja nie płaczę. Co się ze mną dzieje.

- Daj mi spokój - przyspiesza kroku i idzie w stronę parkingu.

- Hej, wysłuchaj mnie, po prostu daj nam szansę. Wiem, że złamałem ci serce, ale wiem też, że mnie kochasz i jesteśmy w stanie to naprawić. Zmienię się, przyrzekam.

Kate przystaje na chwilę, nie odwracając się opuszcza głowę i unosi lekko prawą dłoń. Robi to zawsze kiedy chce coś wtrącić .

- Ty nic nie rozumiesz, prawda? Nie złamałeś mi serca, Ty mnie go pozbawiłeś. - mówi niemalże szeptem. Nie wiem. co powiedzieć. Jej słowa sprawiają mi fizyczny ból. W tym momencie głośny klakson rozbrzmiewa w powietrzu, a Kate nie oglądając się wsiada do samochodu.

To koniec. Zostawiła mnie. Wiem, że tym razem zrobiła to naprawdę.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • elenawest 12.01.2016
    "PROLOG
    - Kate, pozwól mi wyjaśnić, proszę! Nie odpuszczaj, poradzimy sobie. To tylko mały problem, rozwiążemy go, ale wspólnie, słyszysz? Popatrz na mnie, obiecuję Ci(z małej). Nie możemy się poddać zanim naprawdę spróbowaliśmy. Zaufaj mi. - czuję, że po policzkach zaczynają mi spływać łzy. Kurwa, przecież ja nie płaczę. Co się ze mną dzieje.
    - Daj mi spokój - przyspiesza kroku i idzie w stronę parkingu.
    - Hej, wysłuchaj mnie, po prostu daj nam szansę. Wiem, że złamałem Ci(z małej) serce, ale wiem też, że mnie kochasz i jesteśmy w stanie to naprawić. Zmienię się, przyrzekam.
    Kate przystaje na chwilę, nie odwracając się opuszcza głowę i unosi lekko prawą dłoń. Robi to zawsze kiedy chce coś wtrącić .
    - Ty nic nie rozumiesz, prawda? Nie złamałeś mi serca, Ty(z małej) mnie go pozbawiłeś. - mówi niemalże szeptem. Nie wiem(,) co powiedzieć. Jej słowa sprawiają mi fizyczny ból. W tym momencie głośny klakson samochodu rozbrzmiewa w powietrzu, a Kate nie oglądając się wsiada do samochodu.
    To koniec. Zostawiła mnie. Wiem, że tym razem zrobiła to naprawdę.

    ROZDZIAŁ PIERWSZY

    - Kate, pospiesz się, tata czeka już w samochodzie.
    - Już idę mamo, dajcie mi 5(słownie- pięć) minut! - odpowiadam.
    Podchodzę do lustra i stwierdzam, że przydałoby mi się dużo więcej czasu, aby wyglądać w miarę dobrze. Sięgam po błyszczyk i muskam nim delikatnie usta. Ohh... kogo chcesz oszukać Kate, nie będziesz wyglądać lepiej. Spoglądam w stronę szafy i zastanawiam się co założyć.
    - Katie, naprawdę się spóźnimy - słyszę krzyki mojej mamy. Ponownie zerkam w kierunku lustra. Szybko zdejmuję szlafrok i nakładam rajstopy. Decyduję się na prostą, szarą sukienkę za kolano. Po założeniu stwierdzam, że nie wyglądam najgorzej. Biorę czarny sweter leżący na krześle i zbiegam po schodach.
    Dzisiaj kończę liceum. Trzy lata minęły tak szybko. Może powinnam się bardziej wystroić. Tylko właściwie po co? Z Jonah spotykamy się od trzech lat i nawet nie zwraca już uwagi na to(,) w co jestem ubrana. Nie winię go. W każdy związek prędzej czy później wkrada się rutyna.
    Mój chłopak czeka już na dole i wpatruje się w zdjęcia znajdujące się na kominku. Przyglądam mu się. Niebieski odcień jego koszuli pasuje do koloru jego oczu. Jasne włosy ma zaczesane i lekko nażelowane. Wygląda idealnie.
    - Dzień dobry - posyła mi serdeczny uśmiech.
    - Hej - całuję go delikatnie w policzek i wychodzimy.
    Droga do szkoły nie jest długa. Kiedy nie ma korków trwa dwadzieścia minut. Jednak dzisiaj ulice są pełne samochodów. Spoglądam na telefon, mamy jeszcze 40(czterdzieści) minut. Dobrze, że wyjechaliśmy odpowiednio wcześnie. Kątem oka dostrzegam, że Jonah gra w jakąś grę na telefonie, mama poprawia makijaż i dyskutuje z tatą co przygotować na kolację. Wkładam słuchawki do uszu i włączam swoją ulubioną playlistę. Pierwszy kawałek to Total eclipse of the heart. Tak jakby jestem romantyczką.
    ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
    Uroczystośc jest krótka. Po godzinie jesteśmy już w drodze do domu. Wszyscy są w dobrym humorze, zwłaszcza mama, która zgadza się włączyć muzykę mimo, że nie znosi hałasu w samochodzie i jak to mówi - nic nie powinno zagłuszać dźwięku silnika.
    - Włącz Lady Antabellum - proponuję. - Płyta powinna być gdzieś w schowku po twojej stronie. Uwielbiam ten zespół. Przypomina mi wakacje, kiedy zaczęliśmy się spotykać z Jonah.
    - Nie ma jej, George sprawdź, pewnie jest u ciebie. - mama prosi tatę delikatnie go szturchając.
    - Ahhh, wiecznie coś wym... - nie kończy. Słychać głośny pisk opon. Przerażeni patrzymy w kierunku źródła hałasu. Czerwone BMW wjeżdża prosto w nasz samochód. Uderza od strony kierowcy. Wszystko zaczyna wirować, nasz minivan przewraca się kilka razy aż w końcu zatrzymujemy się na dachu. Czuję(,) jak krew spływa mi do mózgu. Nic nie słyszę, tylko szum w uszach. Rozglądam się żeby sprawdzić co z rodzicami i Jonah, dostrzegam, że są nieprzytomni. Nagle czuję intensywny zapach benzyny. Próbuję sięgnąć ręką by odpiąć pasy bezpieczeństwa, ale jest to trudne wisząc do góry nogami. Zaczynam gorzej widzieć. Chyba jestem ranna, czuję krew płynącą po moich policzkach i spływającą prosto do oczu. Chcę krzyczeć, ale nie mogę wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Coś sprawia mi ogromny ból, czuję, że zaczynam odpływać. Nie, Kate, nie możesz zasnąć. - mówię do siebie w myślach. Resztkami sił znów próbuję odpiąć pasy, gdy nagle ktoś wybija tylną szybę w samochodzie.
    - Jesteście przytomni? - słyszę czyjś głos. Chcę odpowiedzieć, ale nie mam siły. - Hej, słyszycie mnie?
    - Oszalałeś? Zbieramy się stąd, zaraz tu będą gliny! - ktoś głośno krzyczy. To nie ten sam głos, który słyszałam przed chwilą. -(spacja)Jake, cholera, zostaw ich, zaraz ktoś przyjedzie i ich wyciągną, musimy uciekać.
    - To Ty(z małej) oszalałeś jeśli myślisz, że ich tutaj zostawię. - ponownie rozpoznaję pierwszy głos. - Paliwo wycieka, mogą zaraz wylecieć w powietrze. Dobrze wiesz, że policja nie przyjedzie tak szybko, trochę to potrwa, bo wszyscy są po drugiej stronie miasta. Kurwa, Tony, pomóż mi albo spierdalaj. - Nie mam siły unieść głowy, ale kątem oka widzę, że ktoś wchodzi do samochodu przez tylne okno. Zbliża się w moją stronę, obejmuje mnie w talii i przecina czymś pas bezpieczeństwa.
    - Spokojnie, wyciągnę cię stąd. - delikatnie bierze mnie na ręce i odgarnia posklejane krwią włosy z czoła. Leżę bezwładnie, mam wrażenie, że nie czuję własnego ciała. Chłopak zakrywa mi dłonią twarz, zapiera się o coś i nogą wybija szybę w oknie przy miejscu w którym siedziałam. Wyciąga mnie na zewnątrz i głośno krzyczy.
    - Tony, zabierz ją stąd i połóż na tamtej ławce! Tylko ostrożnie, nie wygląda to za dobrze! - mimo szumu wyraźnie słyszę jego komendy. Czuję, że przekazuje mnie komuś innemu. Zapewne to Tony bierze mnie tym razem na ręce i niesie dość długą chwilę. W końcu zatrzymuje się i kładzie mnie powoli na czymś twardym. Brak mi sił, ale daję radę unieść rękę i próbuję wskazać nią na nasz rozbity samochód.
    - Mhmmh - cichy jęk wydobywa się z moich ust. Tony chyba rozumie o co mi chodzi.
    - Okej, okej, już dobrze, Jake po nich poszedł. - mówi. Nagle słyszę wielki huk i wszędzie robi się szaro, w powietrzu latają gazety, plastikowe odłamki i inne śmieci. Nie, nie, gdzie rodzice, gdzie Jonah, o Boże, nie! Robi mi się czarno przed oczami i tracę przytomność."

    Tekst być może byłby bardziej interesujący, gdyby napisany był z perspektywy trzeciej, a nie pierwszej osoby... Jak dla mnie jest w nim zbyt mało emocji, opisów, zaczyna się też tak trochę za przeproszeniem z dupy, bo nie wiem czego się on tyczy. No i przede wszystkim tak: prolog powinien być dodany jako osobne opowiadanie. Nie oceniam narazie...
  • Dziękuję za uwagi.
  • elenawest 12.01.2016
    everyday_is_a_good_day zawsze do usług :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania