Poprzednie częściKolorowe życie Lu - PROLOG

Kolorowe życie Lu-Rozdział 1 – Dejw out, nowy crush?

Rozdział ten był dodawany długo, gdyż po ostatnim weekendzie miałam problemy, aby dojść do siebie haha, zajęło mi to z 3/4 dni... Nie miałam w ogóle głowy do pisania, dopiero w nocy z czwartku na piątek, ach ta bezsenność <3

 

Któryś z kolei dzień w nowej szkole Lu:

 

-Ale mam dziewczyny dla was newsa!- wykrzyczała, jak miała to w zwyczaju Luiza zaraz po dzwonku na przerwę.

-Co tam znów wymyśliłaś?- zapytała Adela, największa fanka ''50 twarzy Gray'a'' oraz sługuska naszej Luizki, niezbyt lubiana w klasie, dlatego pewnie tak bardzo próbowała się przypodobać Lu, dziewczynie która jest naprawdę przebojowa w ich paczce. Ma zawsze wiele pomysłów i próbuje wciąż szukać jakiś przystojniaków, nazywanych w ich otoczeniu ''crush'ami''.

-No słuchajcie, wczoraj na GG...- zaczęła Luiza.

-Coo...? Czy ktoś jeszcze używa GG?-zapytała bardzo zdziwiona Paula, zawsze szuka dziury w całym i problemów tam gdzie ich nie ma. Do ekipy klasowej Lu dołączyła gdy podczas szkolnego wyjścia do kina przegadały cały film, aby bardziej go zrozumieć i wymienić refleksje.

-No ja na przykład-odpowiedziała Luiza- ale kończąc myśl, to napisał do mnie chłopak. Nie mam pojęcia czy chodzi do naszej szkoły, czy chciał zagadać, ale patrzcie- podała dziewczynom swojego smartphona.

 

21:25

 

Alejandro:

Cześć

 

21:25

 

Luiza ♥:

siema

 

21:26

 

Alejandro:

Co tam z Windenburga jesteś?

 

21:30

 

Luiza ♥:

TA

 

21:32

 

Alejandro:

Mam pytanie bo wyglądasz mi znajomo, chodzisz moze do liceum służby mundurowych?

 

21:32

 

Luiza ♥:

niee

 

21:33

 

Alejandro:

A Ok, tak to jak masz na imię i czy to ty w 100% na zdj?

 

21:33

 

Luiza ♥:

No ja, Luiza

 

21:36

 

Alejandro:

Miło mi chciałbyś mnie zobaczyć jak ja wyglądam?

 

21:36

 

Luiza ♥:

no mozesz pokazac zdj

 

21:36

Alejandro:

<tu Alejandro wysłał swoje zdjęcie, był to dobrze zbudowany chłopak, przystojny. Jednak nie był to typ Luizy. Zdjęcie było zrobione w lustrze>

 

21:37

 

Luiza ♥:

fajne masz lakiery do paznokci

 

21:37

 

Alejandro:

Dzięki tylko to zdj jest u siostry w pokoju haha

 

21:37

 

Luiza ♥:

haha

 

21:38

 

Alejandro:

Do jakiej szkoły chodzisz?

 

21:39

 

Luiza ♥:

do tech. fryzjerskiego

 

21:39

 

Alejandro:

A jakie technikum?

 

21:39

 

Luiza ♥:

to wywiad jakiś?

 

21:40

 

Alejandro:

Nie tylko pytam Haha dla informacji chce wiedzieć orientacyjnie

 

21:41

 

Luiza ♥:

mozesz powiedzieć coś o sobie dla odmiany

 

21:41

 

Alejandro:

Haha co byś chciała wiedzieć?

 

21:42

 

Luiza ♥:

no to samo co ty o mnie

 

21:42

 

Alejandro:

No chodzę do liceum

No i mowię ze znam ciebie moze z widzenia tylko nie wiem do końca czy to ty dlatego pytam jakiego technikum

 

21:44

 

Luiza ♥:

Jak mundurówka to źle szukasz

 

Dziewczyny czytały z przejęciem, ale dalej nie rozumiały o co chodziło chłopakowi i co Luizka ma teraz zamiar z tym zrobić, czekały teraz na wyjaśnienia.

-Chodzi o to moje kochane, że musimy odszukać tego chłopaka w szkole, bo przecież są te dziwne kierunki u nas, liceum prawnik, trener personalny i coś tam z mediami no plus ta zawodówka, ale on mówił o liceum i na tym się skupmy. On musiał mnie widzieć, bo wcześniej, w dzień kiedy było to pisane miałam na sobie legginsy moro, a kiedy się wchodzi do nas do szkoły to dalej wisi ta tabliczka, że liceum służb mundurowych, a przecież ich przeniesli do innej placówki. Chłopak może sie nie interesował zmianami- przemówiła Lu, kiedy mówiła zawsze dziewczyny się wpatrywały w nią jak w wyrocznię.

-A ty masz zamiar się z nim umówić, czy po co go szukasz?- zapytała Aneta, sąsiadka Luizy, wracają bardzo często razem do domu, jedna z lepszy koleżanek Lu ze szkoły.

-Nie, ale chcę się pobawić w dedektywa i sprawdzić co za typ, bo czuję się przez to nieswojo i obserwowana, a widziałam jak wam ślinka ciekła jak zobaczyłyście jego zdjęcie, więc może pomogłam wam w znalezieniu crush'a- odpowiedziała Lu.

Zadzwonił dzwonek, dziewczyny ruszyły do klasy, za chwilę miał się zacząc angielski, wchodząc po schodach Luiza zauważyła, że nauczycielka (która swoją drogą bardzo przypomina GramPaule) kłóci się z pewnym uczniem w białej kurtce. Przystanęła aż, żeby mu się przyjrzeć, zawiesić oko na 2 sekundy i już jej się spodobał. Było to niesamowite, gdyż chodziła do tej szkoły już 1,5 miesiąca i wypatrywała chłopaków z marnym skutkiem, jednak ten przykuł jej uwagę. Nie wiadomo dlaczego, nic nie miał takiego w sobie, a moze to fakt, że szukała kotoś na siłę, bo jej poprzedni crush to był nie wypał? Zresztą jak mógł być wypał? Na początku września było bardzo dobrze między nią, a Dejwem- ówczesnym crush'em. Pisali cały czas, spotykali się, on był jednak trochę nieśmiały, Luiza też nie chciała zrobić pierwszego kroku, a w internecie romans kwitł, przez miesiąc było dobrze, już nawet była mowa o całowaniu się na następnym spotkaniu, ale następnego spotkania nie było, ponieważ dla Dejwa Lu nie znaczyła już tak wiele. Coś zaczęło sie psuć, chłopak zaczął dużo mniej czasu spędzać na FB, a jak był to przez dłuższy czas nie odpisywał. Luiza wiedziała z przeszłości, że nie raz jak tak było to po prostu Dejw się zjarał za bardzo, nie przeszkadzało jej to, ponieważ sama lubi czasem sobie zajarać- wszystko jest dla ludzi. Jednak kiedy nagle Dejw zaczął jej podsyłać zdjęcia dużych sum pieniędzy zaczęła rozumieć o co chodzi, jej wymarzony chłopak stał się dilerem, teraz nie miał dla niej czasu, teraz liczyły się tylko interesy. Na różne świętości prosiła go żeby się uspokoił, bo już zaczął zawalać szkołę we wrześniu, była nawet na tyle dobra, że pisała mu usprawiedliwienia, proponowała korepetycje. Usprawiedliwienia brał, korepetycji nie chciał. Jakoś 3 tygodnie temu weekend w weekend zaczął tak imprezować, że nawet na FB nie wchodził, a telefonu nie odbierał, co tydzień dwudniowy melanż. Kiedy pytała chłopaka, co dalej sądzi o ich przyszłości mówił, że ma jeszcze nadzieje na ich przyszłość. To sprawiało radość Luizie, jednak to był zwykły blew. Dejwem w szybkim czasie zawładnęło ćpanie, mefedron, amfetamina... Lu w ogóle tego nie toleruje, próbowała mu uświadomić jakie to jest gówno, jednak niewiele mogła. Po 2 imprezach Dejw stał się zupełnie inny niż był kiedykolwiek, nawet nie dawał żadnych szans ich związkowi, właśnie w momencie gdy Luizka tego chciała. Próbowała wbić sobie to do głowy, że się przećpał i nie myśli racjonalnie, bo przecież podobała mu się już prawie od roku..Narkotyki jednak niszczą ludzi, wiedziała to, ponieważ to nie pierwszy znajomy który się stoczył. Strata z takiego powodu boli i naprawdę, jak człowiek nie ogarnie się i nie przestanie tego brać to będzie jeszcze gorzej.

Pewnego dnia także postanowiła pójść odreagować, zachlać pałę, zajarać dobrze i zapomnieć o Dejwie. Akurat jej kolega z Oazy Zdrój przyjechał, a że ma on kolegów w Windenburgu zaprosił Luizę na domówkę, Lu się cieszyła, ponieważ stęskniła się za przyjacielem.

Dzień imprezy, 23:50

 

W domu Luizy rodzice urządzili mini spotkanie- przyszła koleżanka ojczyma, ale już się zbierała, wszyscy popili. Luizka poszła na zwiady na dół. Poczęstowała się różnymi odmianami sera, zjadła kilka orzeszków. Nikt jeszcze nie wiedział gdzie ma zamiar iść w nocy. W momencie gdy koleżanka ojczyma wyszła, Lu zaczęła sie awanturować, że oni robią sobie imprezki, że tydzień temu też gdzieś wyszli na miasto, a ona kisi się jak ten korniszon w słoju. Otrzymała odpowiedź, że jak nie chce nigdzie wychodzić to nie wychodzi, aczkolwiek oni jej nic przecież nie bronią. Oczywiście to było taktyczne zagranie Luizki, gdyż wiedziała, że za około godzinę będzie musiała wyjść z domu, a kto by ją wypuścił o 1 w nocy z domu? Nikt. No właśnie, poszła na górę się szykować. Słyszała, że rodzice się kłócą- perfekcyje teraz mogła do nich pójść powiedzieć, że przez te krzyki nie może spać i że jak się nie uspokoją to wyjdzie, wróciła do pokoju z satysfakcją, bo wiedziała, że dalej będą się awanturować. O godzinie 0:35 zeszła do połowy schodów i oznajmiła rodzicom, że za 15 minut przyjeżdża po nią taxówka, ojczym kategorycznie się nie zgodził, mama zapytała tylko do kogo i gdzie ma zamiar jechać, Luiza powiedziała, że kolega z Oazy Zdrój przyjeżdża i chce się z nim zobaczyć. Mama dobrze wiedziała, że jej córka ma wielu znajomych w Oazie Zdrój, chociaż to 600 km od Windenburga czasem się spotykali. Przy wyjściu mama na do widzenia powiedziała Luizie, żeby nic nie piła. ''Przecież po to tam idę''-pomyślała Lu, ''Oczywiście haha''- powiedziała.

 

Na miejscu:

 

Kiedy Kristofer zaprowadził Luizkę do kolegów była ona oszołomiona, przyszła do mieszkania typa starszego od niej o całe życie, a siedziało tam trzech karków z ponad trzydziestką na karku. Wiedziała, że towarzystwo będzie starsze, bo Kristofer ma 25 lat, ale nie aż tak.. Lu pomyślała, że skoro chodzi do klasy z osobami o rok młodszymi to może teraz pozwolić sobie na starsze towarzystwo, no ale halo ona ma 17 lat! Wiedziała, że Kristofer nie da jej skrzywdzić dlatego poczuła się dużo pewniej, złapała nawet kontakt z tymi wielkimi, starymi facetami, ale nagle coś się stało... Balowała całą noc z soboty na niedzielę, a obudziła się niespodziewanie w poniedziałek o 7 rano, zdezorientowana w 100%, nie wiedziała co się dzieje, leżała na kanapie przykryta kocem, uwagę przykuła butelka wody, której zawartość zniknęła w równie szybkim tempie w jakim została zauważona. Dorwała telefon, a tam 35 nieodebranych od mamy, weszła na what's up? A tam niekończąca się ilość wiadomości zamartwiającej się mamy. Automatycznie zadzwoniła do niej uspakajając ją, że żyję, że jest wszystko ok. Postanowiła pójść do łazienki, ale po drodzę usłyszła głos z pokoju: ''Jak się dziś czujesz?'' Tak, to był jeden z tych starych mięśniaków, Lu poszła do niego i porozmawiali. Chciał jej dać pieniądze na taxówkę, ale wolała się przejść na autobus, żeby się przewietrzyć, strasznie źle się czuła, ale przynajmniej odzyskała świadomość. Kristof już w Oazie Zdrój. Wychodząc nie pamiętała nawet gdzie jest winda, ale życzliwy facet odprowadził ją aż do końca, do drzwi do bramy. Luiza chcąc się dostać na autobus musiała przejść przez dworzec, tam postanowiła, że coś zje, kupiła pizzerkę i tymbarka. Zaczęła jeść pizzerkę i jakby tysiące szkiełek zaczęło wbijać się jej w podniebienie. Przestraszyła się, że może próbowała w niedziele koksu od chłopaków, mając wir w głowie postanowiła napisać do Dejwa z zapytaniem jak się człowiek czuje po wciąganiu. Ustaliła, że na szczęście nie brała, a ból podniebienia pewnie spowodowany zimną wódką którą piła noc i dzień bez przerwy. I co jej plan zapomnienia o Dejwie runął, gdyz od razu kiedy wytrzeźwiła znów do niego napisała.. Czuła się fatalnie i z powodu fizycznego i moralnego przez to, że tak matkę naraziła na stres i z powodu tego Dejwa. Do domu dojechała na 9 od razu poszła spać, mama zbudziła ją o 16 chcąc pogadać o wybryku córki. Kara nie była taka sroga, ponieważ zakaz wychodzenia z domu na tydzień. Po rozmowie przytuliły się i wyznały sobie miłość. Ale po tym incydencie Lu zraziła się do imprez, a co najważniejsze w końcu przekreśliła Dejwa, bo może nie pierwszego dnia ale w ciągu tygodnia, jak miała karę zdążyła wszystko przemyśleć. Uznała, że skoro dla kogoś normalny jest taki melanż dwudniowy to nie może być facet dla niej.

 

Czy Luiza faktycznie zapomni o Dejwie? Co z jej kryptowrogiem- Basią? Czy na jej drodze życia znajdzie się w końcu coś czym może jej zagrozić? Czy Luiza zdoła to wykorzystać? Opowiedzi szukaj w następnych częściach ''Kolorowego życia Lu''. Dziękuję bardzo serdecznie za przeczytanie tego rozdziału, jeśli choć trochę Cię zaintrygowałam, bardzo proszę o łapkę w górę bądź komentarz :)

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania